Kilka osobnych wątków i jeden punkt styczny - miejsce akcji, czyli Los Angeles. Skrypt od Neila Simona, co już daje pewne pojęcie o poziomie tej komedii obyczajowej. Błyskotliwe, dowcipne dialogi, wyraziste postaci i śmiech przeplatany refleksją. Szczerze mówiąc, mi bardziej odpowiadało, gdy film był bardziej serio - jest wtedy naprawdę niegłupi. Kiedy zaczyna się zgrywa, twórcom zdarza się nieco przeszarżować. Na szczęście aktorstwo jest tu na tak wysokim poziomie (Michael Caine, Jane Fonda, Maggie Smith, Walter Matthau i wiele innych osobistości), że o żadnej wtopie nie ma mowy. Konstrukcyjnie przywodzi na myśl kino Altmana, nastrojem za to znacznie lżejsze, wręcz pokrzepiające. Komedia z klasą. Jakkolwiek nieznośnie i wtórnie by to nie zabrzmiało -dziś już takich nie kręcą.