Film wywołał u mnie burzę emocji, mało brakowało a prawie przestałabym oglądać już przy pierwszej partii śpiewanej, która bardzo mnie poirytowała (Być może wcale nie lubię musicali..). Na szczęście nie wyłączyłam! Historia i aktorstwo - poruszające. A całość wcale nie jest dołująca, jak napisał poprzednik, skłaniałabym się jednak ku opcji że był to mały happy end - w końcu marzenie Salmy się spełniło.