Chociaż końcówka odpowiada Hoolywwodzkim standardom, to jednak nie zakłóca to oglądania Julii Roberts, Patricka Stewarta, a szczególnie świetnego Mela Gibsona. Jerry Fletcher jest bardzo wiarygodny, mimo, że przecież ogarnięty jest pasją raczej dziwną, niewiarygodną i obłąkańczą. Jest to jednak świetna postać do zagrania, ciekawa i dowcipna. Brawa dla Mela za zabawę konwencją urban legends. Naprawdę coś innego od typowej A-klasowej sensacji made in USA.