Wyjaśnieniem jest tytuł filmu. Bitwa na Łuku Kurskim była ostatnią ofensywą niemiecką na froncie wschodnim. Od tego momentu, poza drobniejszymi operacjami zaczepnymi, z reguły mającymi na celu skrócenie frontu, lub zlikwidowanie potencjalnych przyczółków do uderzeń Armii Czerwonej, ruch był już w jednym kierunku. Wcześniejszy okres wojny Ozierow uzupełnił "Bitwą pod Moskwą" i "Stalingradem". Na pokazywanie w filmach wydarzeń lat 1939-40 nie było miejsca, bo wynikały z paktu Ribbentrop-Mołotow, o którym wtedy trzeba by widzom powiedzieć. Nie ma więc w "Wyzwoleniu" wojny zimowej, wcielenia republik nadbałtyckich, czy Besarabii. Nie jest mi znany żaden film radziecki lub rosyjski o takiej tematyce. Dziejący się w zajętej Karelii film "Tak tu cicho o zmierzchu" (skądinąd bardzo dobry), przechodzi do porządku dziennego nad tym, dlaczego dzielne żołnierki tam stacjonują. Nawiasem mówiąc sondaże prowadzone wśród współczesnych mieszkańców Rosji wykazują, że nadal tematy te są nieobecne w nauczaniu, czy przestrzeni medialnej.