wszystko ok ale jak.. JAK deadpol mógł dostać w dupe?!?! gość mający zdolności wszystkich
mutantow padł w 5 minut?!?! żenada!!! i czemu nie dali adamentowych kul Zero od razu?? mieli by
Rosomaka z głowy już w stodole
No, z tym Deadpoolem to rzeczywiście spore rozczarowanie. :)
Denny był też sam początek (jak się mały Logan rzucił na swojego ojca ze szponami to było to tak źle wyreżyserowane, że aż komiczne). Końcowa walka była z jednej strony trochę zanadto efektowna, z drugiej - masz rację - za krótka.
Walki Wolverine'a z Sabretoothem słabe. :)
Itp. itd.
Generalnie mam wrażenie, że Hood nie zawsze radzi sobie ze scenami akcji.
A backstory Logana może nie zawsze ma ręce i nogi (np. nie do końca rozumiem, po co zrobili z niego "superzabijakę", wzmacniając tym nieszczęsnym adamantium, skoro potem nie był im w sumie do niczego potrzebny. Tzn. domyślam się, że chcieli jakoś "wypreparować" z niego jego zdolność leczenia samego siebie, ale można to było zapewne zrobić jakoś inaczej, a nie w ten konkretny sposób. :P )
Ale też film jest znacznie lepszy niż się o nim mówi. Jest w nim sporo elementów, które można polubić: choćby programowa "nieefektowność" filmu przez większość seansu, skupianie się na bohaterach (głównie Loganie) i ich relacjach z otoczeniem, dobre aktorstwo wszystkich najważniejszych bohaterów filmu (co nie jest bynajmniej regułą w tej serii), niekiczowate projekty postaci (zarówno Sabretooth, jak i Deadpool wyglądaja dość sensownie, wszystkie drugoplanowe postaci także - wystarczy porównać Sabretootha z "Genezy" z tym samym bohaterem z pierwszych "X-Menów", albo przypomnieć sobie Nightcrawlera z dwójki, czy Juggernauta z trójki - powiedzieć, że wyglądali żałośnie to nic nie powiedzieć :P Nawet ten z "Genezy", co przesadnie przytył wygląda przy tamtych zwyczajnie :P ). Fabuła, jeśli się przymknie oko na wyrażoną przeze mnie wyżej wątpliwość dotyczącą sensowności wstrzykiwania Loganowi adamantium, posuwa się do przodu w dość składny sposób. Poza tym film nigdzie się nie śpieszy (może poza scenami finałowymi), ma czas na sceny, które do fabuły niewiele wnoszą (choćby dziadek ofiarowujący Loganowi skórzaną kurtkę swojego syna, opowieść o miłości Rosomaka do Księżyca itp. itd.), ale pozwalają silniej zarysować głównego bohatera.
Nie jest to bynajmniej zła rzecz, choć jasne, można by w tym filmie sporo poprawić.
Ja tam generalnie jestem na tak.