Szkoda mi czasu na komentowanie całego filmu, który momentami rozbawiał mnie do łez, ale CO
SIĘ STAŁO Z ŁYSYM KOLEGĄ KOMANDOSEM W OKULARACH PRZECIWSŁONECZNYCH, KTÓRY
W JEDNEJ SCENIE BALANSOWAŁ NA SKRAJU ŻYCIA I ŚMIERCI (dramaturgia też bardzo udana!!!),
A 5 MINUT PÓŹNIEJ STEROWAŁ HELIKOPTEREM??????? O skoku z płonącej machiny i bieganiu
z przestrzeloną nogą już nawet nie wspomnę xD