Kolejny już horror po ,który sięgnąłem ,okazał się kompletną
klapą.
Czy dzisiaj już nie kręci się dobrych lub niezłych (przynajmniej)
filmów w tym gatunku? Jak nie biegający po ekranie Ogr, albo
plaga zalewająca pewne miasteczko, to znów seria filmów gore,
gdzie co jeden to ''lepszy'', a teraz kolejne badziewie z wilkołakami
na czele. Oprócz ,chwilami dobrej muzyki , trzech seksownych
bohaterek (z czego dwóch wilkołaków) film ten nie dostarcza
widzowi zupełnie nic. Ani klimatu, ani napięcia, ani prawdziwej
krwi :), a przede wszystkim brak mu jakiegokolwiek sensu.
Zacznę wymieniać wady.
Scenariusz bzdurny na potęgę i na dodatek pisany chyba na
kolanie, przez ośmiolatka. Dialogi są tak koszmarnie proste i
tandetne, że aż włos się jeży na głowie (a miał się jeżyć z
przerażenia), a wracając do dzieciaków to one mają bardziej
rozwinięte i ciekawsze słownictwo. Aktorstwo leży i kwiczy.
Dosłownie, gleba. Dużo scen kręconych techniką klatkową (?). To
nie jest płynne zwolnienie akcji. To wygląda jak klatkowanie na
wysłużonych magnetowidach. Dziś w kinie NIE DO PRZYJĘCIA.
Efekt ten jest okrutnie wkurzający. Charakteryzacja i efekty
specjalne również słabe. Same wilkołaki tak na prawdę nie
przypominają wilkołaków ,a jakieś stwory dostające ślinotoku.
Nielogiczności i niedociągnięcia w dużych ilościach.
To nawet nie jest kino klasy B. Za taką rozrywkę to ja bardzo
dziękuję twórcom. I niech nikogo nie dziwi, że ostrzegam innych
(zwłaszcza miłośników horrorów) przed tym dnem. Bo to nie jest
kicz, który można zobaczyć. Stuprocentowa strata czasu, no chyba,
że ktoś chce zobaczyć te trzy seksi aktorki czyli Rhone Mitre (matkę
chłopca), Sarah Carter (stryjeczną siostrę chłopca) oraz stojącą
po drugiej stronie muru Natassie Malthe. Za nie i za tą muzę ,a
zwłaszcza podczas napisów końcowych daję naciągane 2/10. Ale
równie dobrze mogło być mniej. Lecz te ,które oceniłem niżej to
nawet nie mają tego minimum nad minimum, jakie tu jest.
Wilkołaki złe kontra wilkołaki dobre .... nie dziękuję!
pozdrawiam