Czy są jakieś filmy, które można zaliczyć do klasyki kinematografii, które wam się nie podobały? Podawajcie swoje propozycje.
Mi się nie podobały:
"Lśnienie" - wszyscy się nim podniecają a ja nie wiem czemu. Jak dla mnie jest to zwykły horror, jakich jest wiele.
Wszystkie części "Władcy pierścieni" - ogólnie nie trafia do mnie fantastyka. Uważam, że sukces tego filmu opiera się tylko na popularności książki.
Podawajcie swoje typy.
Ale tu chodzi cały czas o klasyki;)
Hm trudno żeby dla Amerykanina Jańcio Wodnik był klasykiem jak nawet dla Polaka chyba nie jest;)Pewno dla każdego co innego jest klasykiem;)
Z resztą nie ważne zaśpiewaj(lub zagraj)to jeszcze raz Sam
tra la la la;))))
Pozdrawiam.
Oczywiście z tymi pochwałami w stosunku do ciebie to wiesz że przesadziłem;)))
"Ale tu chodzi cały czas o klasyki;)trudno żeby dla Amerykanina Jańcio Wodnik był klasykiem jak nawet dla Polaka nie jest;)"
Akurat chodziło mi o bardzo docenioną w Polsce "Historię kina w Popielawach". To, że dla Amerykanina coś nie jest klasyką, nie oznacza, że coś w ogóle nie jest klasyką. Ja się pytam: gdzie na tej liście są, do k...y nędzy, "Psy"?
;)
"Oczywiście z tymi pochwałami w stosunku do ciebie to wiesz że przesadziłem;)))"
Chyba nie chcesz powiedzieć, że tak perfidnie mnie wkręciłeś? Och, ty nie dobry...
Jest bolączką tych wszystkich list z "najlepszymi filmami w historii", że zazwyczaj bierze się pod uwagę filmy najpopularniejsze, a nie najlepsze. Do zbudowania listy drugiego typu potrzeba by było międzynarodowej komisji obeznanej w każdej kinematografii. Chyba na razie taki projekt nawet nie powstał. Nie jest on mi wprawdzie do szczęścia potrzebny, ale jeśli już robić coś takiego, to robić to profesjonalnie.
Jeszcze mi chodzi o coś takiego czego nie mogę zrozumieć,skoro ktoś nie trawi filmów s-f lub komedii czy przygody to po co takie filmy ogląda?nie wydaje mi się że ktoś powinien krytykować gatunek filmu którego nie lubi i nie ogląda.
Skoro nie ogląda np. s-f to się na tym gatunku po prostu nie zna i według mnie nie powinien krytykować może ale nie powinien bo nie ma pojęcia.
Dam przykład -ktoś idzie do kina na film Spiderman a się okazuje że gość nienawidzi takich komiksowych filmów i to jeszcze z USA!
Wiec po co idzie?czego się spodziewał?chyba po tytule można stwierdzić co to za gatunek filmu?
Potem taki gość rozpisuje się na forach jaki to gniot i szmira itd.
Czy to ma sens?
Nie wiem czy ma sens. Wiem że większość horrorów to kaszana, jednak zdarza mi się czasem obejrzeć film z tego gatunku, może mam nadzieję że w końcu trafię na coś zjadliwego? Choć chyba mówisz o czymś innym, ja nie czuję niechęci do horrorów, do melodramatów jednak tak. Jeśli jakiś melodramacik jest wychwalany przez ludzi, przez krytyke, to czemu nie sprawdzić samemu idąc do kina?
Ta lista z 1000 filmów się zmienia i jest aktualizowana.
A co do Psów to nie mogę pojąć że to dla niektórych osób może być klasyk dla mnie zwyczajny Polski film akcji wzorowany na filmach USA z realiami z naszego podwórka.
Kwestia jest jeszcze jedna na pewno podchodzę do niektórych filmów zbyt emocjonalnie(oczywiście do tych które uwielbiam)ale trzeba brać pod uwagę kiedy pierwszy raz obejrzałem premierę jakiegoś filmu,w jakich to było czasach(większość klasyków w kinie i TV w PRL) więc z racji swojego wieku wybaczysz że jestem zbyt sentymentalny.
Inaczej odbieram niektóre filmy i mam na pewno inną wrażliwość;))
Jest jeszcze u mnie coś takiego że wielokrotnie zmieniałem zdanie co do jakiegoś filmu oglądając go drugi raz.
Np.za pierwszym razem mi się nie podobał a za drugim razem był ekstra to też kwestia nastroju i samopoczucia w danym dniu przynajmniej tak jest u mnie.
Jeśli autor wątku zechce nas zrugać, to będzie miał do tego pełne prawo. Zepsuliśmy temat i gadamy o rzeczach pobocznych.
Co do "Psów" - tu chyba nie ma mowy o filmie klasycznym, ale o filmie kultowym. Różnica jest taka, że pierwszy rodzaj filmów jest uważany za doskonały, drugi zaś - jest tylko bardzo popularny. To samo można powiedzieć o mojej liście, którą tu przedstawiłem. Nie wszystkie z tamtych filmów są klasyczne, ale większość jest kultowa, bardzo popularna. Bo jeśli wydłużymy listę f. klasycznych do paru tysięcy, to "klasyczność" przestanie być wyróżnieniem. A o ile ja to rozumiem, f. klasyczne to elita elit.
A co do kwestii, czy ktoś powinien oglądać filmy z gatunku, którego nie lubi - jego sprawa. Ma pełne prawo krytykować dzieło, ale tylko wówczas, kiedy zobaczył.
"nie wydaje mi się żeby ktoś powinien krytykować gatunek filmu który nie lubi i nie ogląda."
Z tym się zgadzam. Czym innym jest krytyka filmu, który się widziało, a czym innym krytyka GATUNKU, którego na dodatek się nie ogląda.
"Dam przykład -ktoś idzie do kina na film Spiderman a się okazuje że gość nienawidzi takich komiksowych filmów i to jeszcze z USA!
Wiec po co idzie?czego się spodziewał?chyba po tytule można stwierdzić co to za gatunek filmu?"
Okej, ale ZAWSZE istnieje możliwość, że film jednak wzbudzi sympatię.
Ja bym to, co napisałeś przedstawił w ten sposób:
1. Można krytykować gatunek filmowy, ale tylko wówczas, kiedy się go dobrze zna.
2. Można krytykować każdy film, który się obejrzało (przez "krytykować" rozumiem "argumentować na nie bądź tak, ale argumentować" ;p).
3. Na filmy chodzi się z różnych powodów: snobizm, chęć poznania, chęć przeżycia, możliwość poseansowej krytyki ;) Co za różnica? Najważniejsze, żeby krytykować rzeczowo, a nie od rzeczy.
Dobra, spadam.
A ja właśnie już któryś rok z kolei zabieram się, żeby to wreszcie obejrzeć i jakoś ciągle zmusić się nie mogę.
No to jesteśmy chyba dwiema osobami na świecie, które jeszcze nie widziały ;)
Mam tak samo. Tyle się nasłuchałam, jakie to arcydzieło, także wyobrażam sobie Bóg wie co. Tak więc rozczarowanie jest nieuniknione.
No ja się właśnie tak nastawiłem, ale nawet gdyby nie to nie zmienia to faktu, że film jest słaby. Jako alternatywę polecam "Chłopców z ferajny" ta sama tematyka a o niebo lepszy.
Wdziałam, dobry film, ale po obejrzeniu go ani specjalnie o nim nie myślałam, ani też z nóg mnie nie powalił. Jak dla mnie "lektura" na raz.
Chinatown. Doceniam aktorstwo, muzykę etc, ale od połowy film działał na mnie jak środek usypiający.
Temat brzmi "klasyki kina, których nie trawicie", a nie które uważacie za gnioty, to całkiem spora różnica :)
Dla mnie takimi filmami są: "Władca pierścieni" (ekstra efekty, ładnie to wszystko opakowane, ale jakbym miał obejrzeć tę trylogię jeszcze raz, to chyba bym umarł!), "Czas Apokalipsy" (to kino wojenne inne od wszystkich i chyba dla mnie za bardzo inne), "Gwiezdne wojny" (latające statki i bohater o imieniu OBI, jak ten hipermarket, mnie nie rajcują), "Gorączka" (bo sam Al Pacino i Robert De Niro nie tworzą wielkiego kina), "Pełny magazynek" (uwielbiam Kubricka, ale tym filmem do mnie nie trafił), "Sami swoi" (ile razy można to oglądać?!?!), "Co gryzie Gilberta Grape'a" (czekałem, aż się coś w tym filmie wydarzy. Tak czekałem, czekałem, aż się skończył...), "Angielski pacjent" (bo nuda, nuda i jeszcze raz nuda, mimo genialnej Binoche i pięknych zdjęć!), no i jeszcze "Podejrzani" (jeżeli to ma być najbardziej zaskakujące zaskoczenie w historii kina, to ja jestem Al Capone xD)
Ja do "Czasu Apokalipsy" miałam już kilka podejść i jeszcze ani razu nie udało mi się dotrwać do momentu, w którym pojawia się Brando. Albo zasypiam, albo pochłania mnie jakaś inna czynność, ciekawsza niż ten film ;P
Gwiezdne wojny to też dla mnie porażka.
Wynika to z mojej ogólnej niechęci do fantasy.
Nie potrafię wysiedzieć na takich filmach.
Gwiezdne wojny, to raczej sf, niż fantasy ;)
Mi Gwiezdne wojny bardzo się podobały.
Co do tematu, to moja lista obejrzanych filmów "klasyków" jest dosyć uboga. Nie mogę też wymienić takiego, który jakoś szczególnie mnie drażni, lub którego nie lubię. Na pewno zawiódł mnie Ojciec chrzestny III (pomimo tego, że I część jest według mnie rewelacyjna to III gorzej mi się oglądało).
Staram się nie oglądać filmów s-f lub fantasy ale często jestem zmuszony.
Przychodzi znajomy i przynosi np. "Łowcę Androidów".
Wygonić nie wypada. Trzeba oglądać.
"Milczenie owiec" - nie przetrawiłem ani książki, ani filmu. Doceniam, że Hopkins zagrał świetnie, ale film do mnie nie trafia, choć już, np. "Siedem" bardzo lubię.
"Egzorcysta" - doceniam bardzo dobre efekty, swego rodzaju klimacik, ostrą końcówkę, ale również zdecydowanie nie mój klimat, nie dla mnie.
"Rejs" - owszem, parę tekstów może i dobrych, ale nie byłem w stanie tej "kultowej" produkcji przetrawić, a i wątpię, że dam jej jeszcze kiedyś szansę.
Moc subiektywizmu, ot co. Ja tych filmów, mimo, że je widziałem, nie oceniam, ponieważ po prostu nie trafiły kompletnie w mój gust, a wiem, że mają wielu zwolenników.
selene_ - bierzesz się za wersję reżyserską pewnie, może poszukaj oryginalnej, która jest dużo krótsza i bez kilku troszkę zbędnych scen to powinnaś spokojnie dać radę. A warto, bo Czas Apokalipsy to fenomen, a pojawienie się M. Brando... :-)
Strasznie to wygląda ale mimo, że próbowałem się przekonać, byłem w kinie, obejrzałem w domu, to nic się nie zmienia. Nie potrafię przekonać się do "Trzech kolorów" Kieślowskiego. Kolory niby trzy ale tak samo realizowane filmy, plus ujęcia ze staruszką przechodzącą przez kadr z "Niebieskiego" takie jak w "Podwójnym życiu Weroniki". Nieznośnie jednostajna realizacja każdego filmu, bardzo dobra, liryczna i owszem ale zaserwowana po raz kolejny i kolejny i następny. "Biały" na tym tle odebrałem, jako mydlenie oczu, taka niby gorzka komedia, po której wszystko wróci do normy.
A dla mnie najlepiej się ogląda właśnie film Biały,dla mnie Biały jest filmem najlepszym z tych trzech kolorów.
Idąc tokiem rozumowania tego wątku dwa pozostałe kolory to filmy ,,nudne i ciągną się jak flaki z olejem,,
Nie pojmuję natomiast jak można się nudzić na filmach przygodowych z szybką akcją lub rewelacyjnych filmach s-f czy fantasy(oczywiście chodzi tytuły filmów z listy)
Zaznaczam że obejrzeć film typu Indiana Jones w kinie na premierze w czasach PRL to zupełnie co innego niż obejrzeć jakikolwiek film dzisiaj;)
Nie będę odnosił się do komentarzy typu "nie lubię fantasy" jako gatunku więc Władcy Pierścienia nie trawię. Zamykanie się w jakichkolwiek ramach gatunkowych jest niedorzecznością. Jeżeli chodzi o mnie, to wymienię dwa nazwiska Gus van Sant,
Lars von Tier. Fanem nie jestem. A ponieważ dla niektórych np. film Słoń to klasyka - więc wymieniam ten film jako mój nie ulubiony z klasyki.
Faktycznie Władca Pierścieni traci po każdym obejrzeniu, więc jako klasyka fantasy nowych czasów za parę lat nie będzie nawet evergreenem.
Z naszego podwórka: Akademia Pana Kleksa jako klasyczna i kultowa ekranizacja klasyki dziecięcej, która przerażała mnie w dzieciństwie Piotrem Fronczewskim, a kontynuacje zawstydzają do dziś.
Czy Lars von Trier to klasyk?
Dogma miała być "antyklasyczna" aż do przesady i eksperymentalnie "prawdziwa" ale trudno tu mówić o klasycznych filmach.
Słoń to raczej publicystyka niż klasyka - gdzie tu ponadczasowość?
"Stalker" najbardziej nudny i usypiający film, jaki kiedykolwiek widziałem, film jedynie dla wybranych ;)
Filmów które jednym podchodzą a innym nie musi być sporo bo przecież jest inny i inaczej odbiera uczucia które emanują z filmu... Do niektórych filmów czasem niedorośliśmy, dla innych jesteśmy zbyt dorośli, zbyt konserwatywni, zbyt... To jednak nie zmienia faktu że chyba film staje się obiektywnie dobry czy też 'klasykiem' gdy wywołuje mnóstwo różnych uczuć... Wajdy strawić nie mogę choć szanuje jako twórcę i jego 'fanów', Wojna Polsko - Ruska jak dla mnie to nie kino a jakaś delirka do obejrzenia tylko po dragach...
Jednak np. 12 małp doceniłem gdzieś po 3 obejrzeniu, podobnie jak Mechaniczną Pomarańczę, a w Mieście Aniołów czy Podziemnym Kręgu zakochałem się od pierwszego wejrzenia... ot tyle...
Pozdrawiam kinomaniaków!
Co do Wajdy, tylko Kanał mogę strawić, a reszta jest zbyt "wajdowata" i staro-szkoło-polsko-przynudzająca. Rozumiem, że każdy film Wajdy to klasyka, zwłaszcza ekranizacje, że Tatarak wybitny, ale co za dużo to niezdrowo, choć rozumiem też, że Panu Andrzejowi łatwiej zdobyć pieniądze na film niż innym.
@dbrzost trochę inaczej zdefiniowałem tutaj klasyke, Ty pojmujesz to bardziej "literacko" w sensie że dane dzieło w swojej formie/gatunku itd.
Mnie przyszli na myśl twórcy którzy są kultowi dla wielu kinomanów/ są uznani/ i w związku ze swoją orginalności np. właśnie wymykaniem się z ram gatunkowych - Idioci czy Dogville von Tiera śmiało wielu nazywa Klasykami...
Co do Wajdy ostatnimi czas - nie kumam Katynii w ogóle - w sensie nie rozumiem jak mógł ten temat tak spieprzyć i spłycić. Jednak Wielu jego "klasyków" jeszcze nie znam...
miło wspominam seanse "Kanał", "Wesele", "Dyrygent"////
Z polskiego kina wiele ekranizacji historyczno-patetycznej literatury - chyba każdy domyśli się tytułów:)
A ze światowego kina - ja zupełnie nie mogłam wpasować swej estetyki w klimat "Kill Bill'a".
Pytanie jeszcze co jest naprawdę uznane za klasykę kina? bo jeśli również cały chłam, typu kinowych, komercyjnych hitów jak "Titanic" czy "Tomb Raider" - to ja też dziękuję :P
O, jeśli chodzi o polskie, to ja szczególnie dwóm życzę popadnięcia w otchłań zapomnienia: "Lawie" Konwickiego (gdyby nie Holoubek nie dotrwałabym nawet do połowy) i "Weselu" Wajdy.
Ja nie trawię większości filmów Hoffmana, a już w szczególności "Znachora" i "Trędowatej". To durnowate i schematyczne kicze najgorszego sortu.
"Gwiezdne wojny". Nie mogę tego oglądać, po prostu nie daję rady, ale jeżeli ktoś lubi - nie mam nic przeciwko ;-)
"Braveheart - Waleczne Serce" Podobnie.
I tak bardziej jeżeli chodzi o filmweb - nie rozumiem dlaczego "Requiem dla snu" jest dosyć wysoko w rankingu światowym. Film do mnie nie przemawia. I byłam strasznie zawiedziona, kiedy go oglądałam, bo wszyscy gorąco go polecali.
Podpisuję się pod "Gwiezdnymi Wojnami" , a oprócz tego może "Mechaniczna Pomarańcza" jakoś nie przypadła mi do gustu .
Pulp Fiction i cały Tarantino, bo to dla psycholi
James Bond - nowe gadżety i nowe kochanki to cała treść
Ojciec Chrzestny - nudy o jakiejś mafii
Girl Guide - przede wszystkim za aktorstwo gorsze od brazylijskich telenowel