Piotr Czerkawski

Wariacje Kunderowskie – żegnamy autora "Żartu"

Hotspot
/fwm/article/Wariacje+Kunderowskie+%E2%80%93+%C5%BCegnamy+autora+%22%C5%BBartu%22+FILMWEB-151467 Getty Images © Eamonn M. McCormack
Filmweb A. Gortych Spółka komandytowa
https://www.filmweb.pl/fwm/article/Skutki+mi%C5%82o%C5%9Bci-134447
PERŁY LAMUSA

Skutki miłości

Podziel się

Piotr Czerkawski przygląda się "Skutkom miłości" Paola Sorrentina.

W najnowszej odsłonie cyklu "Perły lamusa" Piotr Czerkawski przygląda się "Skutkom miłości" Paola Sorrentina.

***

Miarą sukcesu filmu bywa zdolność do zakorzenienia się w wyobraźni odbiorcy i stania się elementem jego codzienności. Dobry przykład stanowią pod tym względem "Skutki miłości" Paola Sorrentina, które przychodzą mi na myśl zawsze, gdy udaję się w samotną podróż. Otwierający film obraz mężczyzny z walizką, który przemierza ruchome schody w takt kontemplacyjnego "Scary World Theory", mówi wszystko o typowej w takich sytuacjach mieszance melancholii, goryczy i niepokoju. Wrażenie pogłębia tekst wspomnianej piosenki, opowiadającej o paraliżującym lęku przed nieznanym. Mistrzowsko zainscenizowana czołówka nie oddaje jednak w pełni atmosfery "Skutków miłości", które okazują się dziełem głęboko przewrotnym. Sorrentino, sobie tylko znanym sposobem, zdołał  nakręcić programowo chłodny film o wielkiej miłości i stworzyć przekornie optymistyczną narrację o bohaterze skazanym na spektakularną klęskę.

W 2004 roku informacja o tym, że dzieło 34-letniego Włocha zostało zakwalifikowane do Konkursu Głównego w Cannes, musiała budzić zaskoczenie. Sorrentino miał wówczas na koncie raptem jeden film pełnometrażowy – dobrze przyjętego w kraju, lecz niemal nieznanego poza Italią "O jednego więcej". Canneńscy selekcjonerzy słusznie dostrzegli jednak w mało rozpoznawalnym reżyserze artystyczną indywidualność i przyszłego autora kina.

W luksusowym piekle

W "Skutkach miłości" w pierwszej chwili rzuca się w oczy dbałość młodego twórcy o warstwę formalną. Zdjęcia Luki Bigazziego (Sorrentino powiedział niegdyś w wywiadzie, że operator nadał filmowi nieobecny w nim na etapie scenariusza mrok) kreują na ekranie atmosferę powściągliwości, wystudiowania i dystansu. Wszystkie te cechy wydają się doskonale korespondować z charakterem głównego bohatera – zamkniętego w sobie księgowego uwikłanego w podejrzane interesy z mafią. Na skutek zaszłości sprzed lat Titta (pierwsza wielka rola filmowa ulubieńca Sorrentina – Toniego Servilla) został umieszczony w luksusowym hotelu, gdzie, znajdując się pod ścisłą kontrolą, dba o interesy mocodawców. 

Zapewne nie bez kozery Sorrentino zdecydował się osadzić akcję "Skutków miłościw Szwajcarii (a konkretnie we włoskojęzycznym kantonie Ticino). Przypatrując się powtarzanym do znudzenia czynnościom wykonywanym przez protagonistów, łatwo przypomnieć sobie złośliwy aforyzm Orsona Wellesa z klasycznego "Trzeciego człowieka": "We Włoszech przez trzydzieści lat rządów Borgiów mieli wojnę, terror, mord i rozlew krwi. Zrodzili Michała Anioła, Leonarda da Vinci i renesans. W Szwajcarii mieli braterską miłość, pięćset lat demokracji i pokoju i co zrodzili? Zegar z kukułką".Nieprzypadkowy wydaje się również fakt, że Titta rezyduje akurat w hotelu – obiekcie z definicji kojarzącym się z tymczasowością, powierzchownością, brakiem indywidualności. Podobnie jak ekskluzywne sanatorium z Sorrentinowskiej "Młodości", resort ze "Skutków miłości" stanowi przykład antropologicznego nie-miejsca, w którym przestrzeń jest klaustrofobicznie ograniczona, czas zatrzymał się w miejscu, a ludzie nie mają szans na stworzenie głębszych więzi między sobą. Titta wygląda na kogoś, kto doskonale to wszystko rozumie. W licznych monologach wewnętrznych mężczyzna zdaje systematyczną relację z pięciogwiazdkowego piekła i wciąga nas w opowieść o swojej egzystencji, która wydaje się jednocześnie kusząco stylowa i bezgranicznie pusta.

Resort ze "Skutków miłości" stanowi przykład antropologicznego nie-miejsca, w którym czas zatrzymał się w miejscu, a ludzie nie mają szans na stworzenie głębszych więzi.
Piotr Czerkawski
Bohater "Skutków miłości" żyje dostatnio, nienagannie się ubiera i cieszy się dobrym zdrowiem. Przy okazji imponuje także inteligencją i sarkazmem, które pomagają mu w wymyślaniu godnych zapamiętania bon motów (pierwszy z brzegu przykład? Zdanie "Nigdy nie możemy tracić wiary w człowieka" wypowiedziane do dyrektora banku pytającego bohatera, dlaczego chce, aby jego pieniądze liczono ręcznie, a nie za pomocą maszyn). Choć Titta wykazuje się wyższością lub nawet arogancją wobec otoczenia, do pewnego stopnia jesteśmy w stanie go zrozumieć. Scena, w której – tuż po wygłoszeniu długiego monologu o doskwierającej mu bezsenności – mężczyzna słyszy od pokojówki beztroskie pytanie "Jak się spało tej nocy?" stanowi genialnie celną satyrę na kulturę small talku.

Jedną z bardziej wyrazistych cech Titty jest obsesyjne przywiązanie do zasad i rytuałów. Typowy dzień mężczyzny składa się z przesiadywania w hotelowym lobby i odgrywania karcianych partyjek ze znajomym zubożałym hrabią. Kilka razy w tygodniu bohater udaje się także do banku, by deponować walizki brudnych pieniędzy. Zadziwiającą regularność Titta demonstruje nawet w przyjmowaniu narkotyków. Jak zdradza nam w jednej ze scen, w każdą środę, punktualnie o 10.00 wstrzykuje sobie heroinę i od lat nie uczynił wobec tej reguły ani jednego ustępstwa.  

Dojmująca monotonia charakteryzuje nie tylko życie Titty, lecz także wszystkich pozostałych bohaterów filmu. Najbardziej przejmująca spośród nich wydaje się postać wspomnianego hrabiego. Mężczyzna dysponował niegdyś wielkim majątkiem, ale stracił go z powodu hazardowych długów i został zmuszony do wynajmowania pokoju w hotelu, którego niegdyś był właścicielem. Schorowany, pozbawiony inicjatywy i bezustannie wspominający dawną wielkość mężczyzna przedstawia sobą przykry widok. Czy Titta spędza czas z hrabią dlatego, że widzi w nim pokrewną duszę i zakłada, że sam będzie w przyszłości zachowywał się tak samo? 

Ostrożnie, przemijanie!

Poczucie marazmu zbliża Tittę także do postaci Florenta-Claude'a Labroustea z "Serotoniny" Michela Houellebecqa. Obaj bohaterowie wycofują się z interakcji ze społeczeństwem i desperacko rozpamiętują popełnione niegdyś błędy. W przypadku Titty chęć ich naprawienia objawia się głównie w próbach nawiązania kontaktu z byłą żoną i dorosłymi dziećmi. Krewni konsekwentnie odmawiają jednak kontaktów z mężczyzną, uważając, że nie mają mu nic do powiedzenia. 

Koniec końców Sorrentino okazuje się jednak mieć w sobie mniej goryczy niż Houellebecq. Włoski reżyser dba o to, by pozornie przewidywalny świat przedstawiony, skrywał w sobie jakąś tajemnicę. Uważny odbiorca "Skutków miłości" będzie miał sporą frajdę z obserwowania momentów, w których filmowa rzeczywistość ujawnia swe pęknięcia. Pierwszy sygnał, że ekranowe uniwersum nie jest wolne od napięć, na początku filmu daje sam Titta. W pewnym momencie bohater stwierdza: "Jestem poważnym człowiekiem, ale moje nazwisko Titta di Girolamo pasowałoby raczej do kogoś frywolnego". Niedługo później egzystencjalne przemyślenia mężczyzny zostają zaburzone ostentacyjnie slapstickową sceną, gdy jeden z przechodniów zamyśla się i wali głową w słup. 

Najbardziej pomysłowo wypada pod tym względem scena, w której groźni gangsterzy, wioząc swą ofiarę na egzekucję, zaczynają nucić szlagier Ornelli Vanoni "Rossetto e cioccolato" ("Pomadka i czekolada"). W pierwszej chwili widok  twardzieli  śpiewających o "potrzebie cierpliwości, łacińskiej zmysłowości i minimalnym dystansie" wydaje się po prostu nieodparcie komiczny. Z biegiem czasu odsłania także zaskakujące drugie dno. Być może w głosach bohaterów pobrzmiewa – skazane na niepowodzenie – pragnienie zerwania z wizerunkiem, przekroczenia schematów i wykroczenia poza przypisaną im życiową rolę?



W przeciwieństwie do gangsterów, Titta w końcu podejmuje próbę wyzwolenia się  z zaklętego kręgu nawyków i przyzwyczajeń. Z tej perspektywy istotna wydaje się rozmowa bohatera z hrabiowską parą podczas jednej z karcianych partii. Na niewinne pytanie hrabiny: "Nigdy nie powinniśmy zrywać więzów z naszym dzieciństwem. Prawda, proszę pana?", Titta odpowiada zaskakująco gorliwym "Nigdy!". Od tej chwili mężczyzna zachowuje się tak, jakby za wszelką cenę starał się na powrót obudzić w sobie młodość. W konsekwencji stateczny dżentelmen zaczyna zachowywać się wbrew konwenansom i znajduje dość sił, by wyswobodzić się z egzystencjalnej niewoli.

Moment, w którym Titta zapragnął powrotu do przeszłości, jest wysoce nieprzypadkowy. Mężczyzna znajduje się u progu pięćdziesiątych urodzin i – jak wielu bohaterów Sorrentina – rozpoznaje u siebie strach przed starością i przemijaniem. Lęk przestaje go jednak paraliżować i zdradza działanie mobilizujące. Titta rozumie, że ma przed sobą ostatnią szansę na zmianę swojego życia. 

"Nie lekceważyć skutków miłości"


"Skutki miłości" okazują się skomplikowaną opowieścią o tym, że miłość nadaje życiu sens, nawet jeśli trzeba zapłacić za nią wysoką cenę.
Piotr Czerkawski
W takich okolicznościach bohater zyskuje odwagę, by przyznać się do drzemiącego w nim uczucia. W kluczowej scenie filmu, Titta siedząc w hotelowym lobby i spoglądając na urodziwą barmankę, którą skrycie fascynuje się od lat, zapisuje w notesie zdanie: "Plany na przyszłość: nigdy nie lekceważyć skutków miłości". Gdy mężczyzna, w imię nowej zasady, siada przy barze i mówi swej wybrance: "Proszę mi wierzyć, że jeszcze nigdy w życiu tak bardzo nie ryzykowałem", wiemy, że nie blefuje. Piękna Sofia (Olivia Magnani, wnuczka słynnej aktorki – Anny) okazuje się pierwszą osobą, przed którą Titta decyduje się zdradzić wszystkie swe sekrety. Nie dziwi również fakt, że po nawiązaniu kontaktu z Sofią – po raz pierwszy od lat – rezygnuje ze zwyczajowej dawki heroiny. Dostęp do autentycznych emocji sprawia, że mężczyzna przestaje potrzebować toksycznej stymulacji. W pierwszej chwili Titta wydaje się zresztą oszołomiony nową sytuacją. Bohater, zwykle opanowany i mający pod ręką aforyzm na każdą okazję, nie ma pojęcia, jak wyrażać emocje, a podczas pierwszego dłuższego spotkania z Sofią, po prostu długo milczy. Titta szybko odzyskuje jednak rezon i – uskrzydlony uczuciem – ze zgorzkniałego pesymisty zamienia się w bohatera obdarzonego odwagą i polotem.

Zachowanie mężczyzny nie pozostaje bez wpływu na atmosferę filmu. Wraz z zakochaniem się Titty ekranowe wydarzenia nabierają tempa, a do programowo monotonnej fabuły przedostają się elementy kina sensacyjnego i gangsterskiego. Sorrentino udowadnia w ten sposób, że miłość dodaje skrzydeł i pozwala nam zaskoczyć samych siebie. Jednocześnie okazuje się zbyt ambitnym reżyserem, by uczynić ze swego filmu sielankową opowieść o sile uczuć. "Skutki miłości" okazują się raczej skomplikowaną opowieścią o tym, że miłość nadaje życiu sens, nawet jeśli trzeba zapłacić za nią wysoką cenę.

W filmie włoskiego reżysera zewnętrzny świat nie tylko nie sprzyja szczęściu bohaterów, lecz robi wszystko, by je zaburzyć. Nagłe odwrócenie priorytetów i chęć zmiany dotychczasowego stylu życia ściąga na Tittę poważne konsekwencje. Mężczyzna ani przez chwilę nie ma jednak wątpliwości, że warto było je ponieść. Krótkie chwile spędzone z Sofią stanowią dla niego "znikające, nietrwałe drobinki piękna". Te same, których już niedługo gorliwie poszukiwać będzie daleki kuzyn Titty, słynny Jep Gambardella.
9