"Kontrolerzy" - hit poniedziałku na 20. WMFF

- / autor : /
https://www.filmweb.pl/news/%22Kontrolerzy%22+-+hit+poniedzia%C5%82ku+na+20.+WMFF-18723
Poniedziałek trwającego 20. Międzynarodowego Warszawskiego Festiwalu Filmowego upłynął mi pod znakiem filmów lepszych i gorszych i przyznam, iż nadal nie posiadam faworyta ani do nagrody w konkursie "Nowe Filmy, Nowi reżyserzy" ani do lauru publiczności.

Dzień zaczęłam od pokazu "Przed zachodem słońca". Richard Linklater postanowił wyreżyserować kontynuację swojego wielkiego hitu z 1995 roku - nagrodzonego m.in. w Berlinie romantycznego dramatu "Przed wschodem słońca". Była to opowieść o Jessem (Ethan Hawke) i Celine (Julie Delpy), którzy spotkali się w Wiedniu, gdzie wspólnie spędzili noc, włócząc się po mieście, rozmawiając o czym tylko się da i przeżywając miłosne uniesienia. Bohaterowie obiecali sobie, że spotkają się pół roku później ponownie w Wiedniu. Od tamtej pory wielu widzów zastanawiało się z nimi stało. Otwarte zakończenie nie dawało spokoju chyba również reżyserowi, bo prawie 10 lat później zdecydował się dopowiedzieć swoją historię. Akcja "Przed zachodem słońca" rozgrywa się w czasie rzeczywistym - Jesse i Celine są prawie o 10 lat starsi i spotykają się, równie przypadkowo co kiedyś, w Paryżu. Spędzają razem popołudnie, odwiedzając kafejki i spacerując wzdłuż Sekwany. Szybko okazuje się, że mają sobie wiele do powiedzenia i rozumieją się tak dobrze jak dawniej. Początkowo niewinna rozmowa i wzajemne przekomarzania przeradzają się w bolesne wyznania dotyczące ich osobistego życia i rozmyślań na temat wspólnej wiedeńskiej nocy. Choć nie udało się Linklaterowi powtórzyć sukcesu oryginału, kontynuacja obrazu ma w sobie dużo świeżości. Interakcje bohaterów wydają się naturalne, co jest na pewno ogromną zasługą aktorskiej pary Hawke-Delpy, która ponownie świetnie sprawdziła się w rolach sprzed lat. To film, który ogląda się z prawdziwą przyjemnością i który pozostawia, głównie dzięki braku epatowania nadmiernym romantyzmem, miłe wspomnienia.

Moje dobre samopoczucie szybko popsuło się jednak po następnej projekcji. Jako wielka fanka skandynawskich klimatów wybrałam się na fińską produkcję "Perły i wieprze". Okazało się jednak, iż z kinematografią kojarzoną z Akim Kaurismakim i jego wysmakowanym cynizmem nie ma ona nic wspólnego. "Perły i wieprze" to historia czwórki braci (choć trudno uwierzyć w ich pokrewieństwo), którzy wraz z ojcem prowadzą wspólny interes "Bimber i przekąski", polegający na sprzedaży alkoholu i chipsów przechodniom wałęsającym się późną porą po mieście. Kiedy po groteskowym napadzie na bank tata zostaje osadzony za kratkami, chłopcy muszą radzić sobie sami, mając na karku kilka długów do spłacenia. W dodatku w ich mieszkaniu pojawia się 10-letnia Saara, która utrzymuje, że jest ich przyrodnią siostrą. To jednak w osobie nieśmiałej dziewczynki nadchodzi wybawienie z kłopotów... Film od samego początku raził mnie prostackim poczuciem humoru i kiepską gra aktorską. Im bliżej końca, tym historia coraz bardziej wymykała się twórcy spod kontroli. Nie można było oprzeć się wrażeniu, że jedyną osobą, której podobał się wynik końcowy był sam reżyser. Prawie 2-godzinny film oglądało się w prawdziwych mękach. Jak na razie było to dla mnie największe rozczarowanie Festiwalu i radzę Wam omijać ten film z daleka.

Na koniec przyszedł czas na jeden z najbardziej oczekiwanych tytułów - węgierskich "Kontrolerów", biorących udział w konkursie "Nowe filmy, Nowi reżyserzy". Bohaterem filmu jest Bulcsu, młody człowiek, który z niewyjaśnionych (niestety aż do końca filmu) przyczyn chowa się przed światem w metrze, gdzie pracuje jako kontroler biletów. Z grupą kolegów po fachu przeżywa serię zabawnych a czasem dramatycznych przygód. Historia i motywy postępowania bohaterów wydają się czasem niezrozumiałe i sięgają często absurdu. Nie przeszkadza to jednak widzom znakomicie się bawić i nie dziwi fakt, że na Węgrzech był to przebój kasowy ubiegłego roku. Ogromnym atutem filmu są zdjęcia - kamera zabiera nas w podróż przez plątaninę ciemnych korytarzy, peronów, tuneli, pociągów i ruchomych schodów. I choć skróciłabym ten film o jakieś 10 minut, jest to zdecydowanie jeden z najciekawszych obrazów, jakie przez pierwsze cztery dni Festiwalu udało mi się zobaczyć.

A dziś możecie zobaczyć m.in.: "Nuda w Brnie", "Dmuchawiec", "The Yes Men", "DiG!", "Taryfa ulgowa", "Incydent w Loch Ness", "Kiedy dorosnę, zostanę kangurem".

Czytaj również:
Ogólne informacje o Festiwalu
Filmy konkursowe
Nowe filmy nowych reżyserów poza konkursem
Panorama Niemiecka
Nowe filmy polskie na 20. WMFF
Cykl "Mistrzowskie Dotknięcie"
Odkrycia - kolejny cykl filmów 20. WMFF
Relacja z rozpoczęcia
Weekend na Festiwalu

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones