30 czerwca kończy się zbiorowy kontrakt amerykańskich aktorów zrzeszonych w SAG (gildii aktorskiej) z wytwórniami i producentami skupionymi w organizacji AMPTP. W Hollywood narasta powoli obawa, iż aktorzy podobnie jak wcześniej scenarzyści postanowią strajkiem wymusić lepsze warunki nowego kontraktu.
Oficjalne rozmowy mają rozpocząć się w kwietniu, lecz wielkie wytwórnie już teraz przekładają na później początek zdjęć do wielu filmów w obawie, że negocjacje zakończą się fiaskiem. W odpowiedzi główny negocjator SAG zagwarantował niezależnych producentów, że nawet w przypadku strajku aktorzy nie odejdą z planu już rozpoczętych produkcji. Oferta jest jednak skierowana wyłącznie do tych firm, które nie są wspierane, finansowane lub posiadane przez wielkie wytwórnie zrzeszone w AMPTP.
Decyzja SAG została podjęta po tym, jak dotarły do aktorów wieści o tym, iż firmy ubezpieczeniowe odmawiają niezależnym producentom polis jeśli data zamknięcia produkcji jest późniejsza niż 15 czerwca. Polisy takie są wymagane przez inwestorów wykładających pieniądze na niezależne projekty. Producent
James Stern (
"I'm Not There") stwierdził, że warunki w Hollywood są w tej chwili takie, jakby strajk już się odbywał.
Aktorzy, podobnie jak wcześniej reżyserzy i scenarzyści chcą otrzymać lepsze wynagrodzenie za prace, która później pokazywana jest, sprzedawana i dystrybuowana w internecie. Aktorzy chcą również zmian zasad wypłacania zysków z wypożyczania i sprzedaży DVD oraz wpływów z wymuszonych reklam w ramach chociażby product placement.