Film
"Sherrybaby" debiutantki
Laurie Collyer zdobył główne trofeum w Karlowych Warach. Nagrodę za najlepszą rolę męską dostał
Andrzej Hudziak za kreację w filmie
Andrzeja Barańskiego "Parę osób, mały czas".
Sherry Swanson, bohaterka filmu
Collyer, była uzależniona od narkotyków. Po kradzieży trafiła do więzienia. Teraz wychodzi na wolność i próbuje od nowa ułożyć sobie życie. Chce odzyskać córkę, wychowywaną przez jej brata. Ale powrót do normalności nie jest łatwy. Sherry przegrywa z bratową, która walczy o miłość dziecka, i ze światem, który nie potrafi jej zaufać.
Laurie Collyer jest dokumentalistką, autorką filmu
"Nuyorican Dream" o mieszkających w Nowym Jorku emigrantach z Puerto Rico. Potrafi obserwować ludzkie zachowania, jest wyczulona na prawdę. W
"Sherrybaby" opowiada autentyczną historię swojej przyjaciółki z dzieciństwa.
- Wyrosłyśmy razem w New Jersey - mówi
Laurie Collyer. - To silna, inteligentna kobieta, której życie dało do gry złą talię kart.
Interesującą rolę stworzyła w
"Sherrybaby" Maggie Gyllenhaal, i to właśnie jej przypadła nagroda dla najlepszej aktorki 41. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Karlowych Warach. Amerykanka pokonała dwie bardzo silne konkurentki - czeską gwiazdę
Annę Geislerovą z
"Piękności w opałach" oraz
Krystynę Jandę, która zagrała Jadwigę Stańczakową w filmie
"Parę osób, mały czas".
W kameralnym obrazie
Barańskiego jurorzy docenili jednak inną kreację -
Andrzeja Hudziaka jako Mirona Białoszewskiego.
- Ta postać zafascynowała mnie - mówił w Karlowych Warach
Hudziak. - Słyszałem, jak Białoszewski recytował swoje wiersze, miał taką specyficzną melodię, że niemal je śpiewał. Odcinał się od świata, kazał w swoim mieszkaniu zamalować okna na czarno. To bardzo przejmujące, choć dzisiaj chwilami myślę o tym niemal z zazdrością.
Nagrodą specjalną jury uhonorowało
"Piękność w opałach" Jana Hřebejka- ciekawe przewrotne kino: opowieść o trójkącie miłosnym, ale również o współczesnych Czechach. Bohaterka filmu musi wybrać między mężem, złodziejaszkiem, którego kocha, a starszym mężczyzną - Czechem mieszkającym na stałe we Włoszech, dobrze prosperującym właścicielem winnicy w Toskanii. Hřebejk maluje na ekranie całą galerię soczystych postaci, a wszystko opowiada z typowym czeskim humorem.
Zadziwiające, że ex aequo z
"Pięknością w opałach" nagrodę specjalną dostał film bułgarski
"Drzewko na Boże Narodzenie", w rankingu dziennikarzy międzynarodowych oceniony najniżej ze wszystkich konkursowych tytułów. Reżyserzy Iwan Cerkelow i Wasyl Żiwkow w sześciu luźno ze sobą związanych nowelkach usiłowali pokazać życie w postkomunistycznym krajobrazie. Zamiar szlachetny, wykonanie słabe. (...)
Festiwal w Karlowych Warach różni się od imprez w Cannes, Berlinie czy Wenecji. Tu wielcy kina pokazują swoje filmy jedynie poza konkursem, a o Globusy walczą twórcy mniej znani. Jednak na żadnym innym wielkim festiwalu nie można zobaczyć tak dużo tytułów z krajów dawnego bloku wschodniego. Sporo tu także kina azjatyckiego, a z zachodniej kinematografii organizatorzy starają się wyłuskać filmy ciekawe i nietuzinkowe. Bardzo interesujące jest zderzenie tych obrazów. Wschodni Europejczycy i Azjaci opowiadają głównie o rozpadzie więzi rodzinnych i społecznych, Amerykanie i Europejczycy z Zachodu usilnie szukają wartości pozytywnych. Ta tęsknota za czymś, co pozwalałoby budować życie, zaczyna powoli pojawiać się i w polskim kinie.