Zapach krwi w powietrzu, atmosfera pełna podejrzliwości i wzajemnych oskarżeń... - Anna Rogozińska-Wickers w
"Rzeczpospolitej" cytuje określenia prasy amerykańskiej na temat zakończonej wczoraj walki o Oscary.
Nigdy dotąd nie walczono tak bezwzględnie o zdobycie statuetki. Członkowie Akademii otrzymywali listy, w których dyskredytowano kandydatów do nagrody, wysłuchiwali negatywnych uwag podczas rozmów telefonicznych ze znajomymi przekupionymi krytykami, a nawet opłacane przez studia osoby odwiedzały domy opieki, w których mieszkają emerytowani aktorzy-członkowie Akademii, aby przekonać ich do głosowania na konkretny film lub aktora. Bardzo popularną metodą walki z konkurencją były również przecieki do prasy.
Przedmiotem ataków stał się przede wszystkim
"Piękny umysł". Filmowi o wybitnym matematyku zarzucono niezgodność z biografią noblisty. W prawdziwym życiu bohater filmu, cierpiący przez długi czas na schizofrenię, był rozwiedziony przez wiele lat, miał dziecko z kochanką oraz przejawiał skłonności homoseksualne. Potem pojawił się kolejny zarzut - pominięcie antysemickich wypowiedzi Nasha.
73-letni John Nash wystąpił w ostatnią niedzielę w programie telewizyjnym
"60 minut" zaprzeczając, że jest homoseksualistą i tłumacząc negatywne uwagi o Żydach chorobowymi urojeniami. Wiadomo jednak, że co najmniej kilku członków Akademii Filmowej zmieniło zdanie pod wpływem antysemickich rewelacji.
O rozpowszechnianie informacji podejrzewa się przede wszystkim studio Miramax, któremu zależało na wypromowaniu swojego własnego kandydata do Oscarów -
"In the Bedroom" ("W sypialni"). Źródłem przecieków może być także 20th Century Fox, usiłująca zapewnić Oscara filmowi
"Moulin Rouge". Obie wytwórnie utrzymują jednak, że nie miały z tym nic wspólnego.
Żródło: Onet.pl za Rzeczpospolita