W kociołku z resztkami kinowego uniwersum DC znów bulgocze. Wygląda na to, że nawet aktor
Ezra Miller ma już dość projektu, o który przez tyle lat walczył. Jak podają anonimowe źródła, aktor zrezygnował z roli Barry'ego Allena w superbohaterskim widowisku
"The Flash".
Podobno jest to pokłosie konfliktu pomiędzy aktorem a producentami i reżyserskim duetem. Zatrudnieni w styczniu 2018 roku
John Francis Daley i
Jonathan Goldstein wywodzą się z komedii. Wyreżyserowali do tej pory dwa filmy:
"W nowym zwierciadle: Wakacje" i
"Wieczór gier". Nic więc dziwnego, że marzy im się komiksowe widowisko w lekkim, zabawnym tonie. Z tą wizją nie zgadza się jednak
Miller. Odtwórca roli Flasha chce filmu o poważniejszym, mroczniejszym wydźwięku. Tak bardzo wierzy w swoją wizję, że postanowił napisać scenariusz, na co Warner Bros. wydał zgodę. W pracach nad tekstem wspomógł aktora legendarny autor komiksów
Grant Morrison.
Źródła portalu We Got This Covered donoszą, że tekst nie spodobał się włodarzom Warner Bros. na tyle, by trafić do realizacji - choć był chwalony, okazał się niewystarczającym argumentem w dyskusji z reżyserami. W odpowiedzi na to
Miller podobno wycofał się z projektu, zmuszając studio do poszukiwań nowego odtwórcy roli Flasha. Te mają wkrótce ruszyć.
Biorąc pod uwagę wszystkie informacje, brzmi to dość prawdopodobnie - zwłaszcza część o Warner Bros. święcie przekonanym o słuszności swojej strategii. Artystyczne sukcesy
"Aquamana" i
"Shazama!" udowadniają, że być może lekki, komediowy ton byłby kluczem do sukcesu już dawno temu. Co o tym sądzicie?