Graliśmy w "LEGO Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy"

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/Grali%C5%9Bmy+w+%22LEGO+Gwiezdne+wojny%3A+Przebudzenie+Mocy%22-116727
Moc była silna w serii gier o LEGO, odkąd tylko za jej sterami usiadł deweloper TT Games. Na pokazie prasowym w Paryżu mieliśmy okazję przekonać się, że chociaż "Gwiezdne Wojny" w ujęciu LEGO skończyły niedawno już 10 lat, wciąż jest to cykl młody duchem i z ciekawymi pomysłami na rozgrywkę.


Najnowsza odsłona gwiezdnowojennego szczepu serii swoje mechanizmy stawia na solidnych fundamentach i sprawdzonej recepturze. Chociaż nie sili się na innowacyjność w miejscach, gdzie stare rozwiązania działają sprawnie, to nie zapomina o garści nowości niezbędnych do utrzymania zainteresowania.

Zaprezentowane poziomy pochodziły z pierwszej fazy opowieści. Zaliczały się do nich: początek znajomości BB-8 i Rey, pierwszy lot Sokołem Millenium i starcie Finna ze szturmowcami na planecie Jakku. Każdy z etapów sprawiał wrażenie skończonego dzieła i nie było w nim jakichkolwiek elementów, które zdradzałyby roboczy charakter kodu. Wszelkie animacje były dopracowane, a w interaktywnej scenografii próżno było szukać dziur. Również interfejs oraz sterowanie w demie były dopracowane, więc o te elementy nie ma się co martwić. 


To jednak co stanowi siłę nowej gry LEGO, to całkiem spora ilość nowalijek. Zdecydowanie najlepiej zapowiadającą się jest multi-building – pochodna typowych dla serii łamigłówek, opartych na łączeniu znalezionych klocków w konstrukcje. Dotychczas z danego zestawu mogliśmy uzyskać tylko jeden, z góry określony przedmiot. W "Przebudzeniu Mocy" będziemy zmuszeni wybierać między kilkoma opcjami, niekiedy testując na chybił trafił interakcje postaci z nowo powstałym elementem. Zabawa odbywa się metodą prób i błędów, gdyż nieraz ciężko jest na pierwszy rzut oka skojarzyć daną konstrukcję z postacią, jednak jeśli zechcemy dokonać innego wyboru – nie ma sprawy. Wystarczy własnoręcznie rozbić obiekt, by móc zmienić opcję.

Miłym zaskoczeniem okazał się etap, w którym twórcy dali nam usiąść za sterami Sokoła Millenium. Postawiono tutaj przede wszystkim na miks swobody i delikatnych ułatwień, które zapobiegają frustracji podczas pilotażu. Etapy dzielą się na klasyczny "shmup", podczas którego statek nieustannie prze do przodu, i przypominające nowe części "Star Foksa" fragmenty, podczas których mamy dowolność manewrowania, a naszym zadaniem jest oczyszczenie areny z wrogów. Choć można się było spodziewać sromotnej klęski, oba wcielenia etapów powietrznych naprawdę dają w "Przebudzeniu Mocy" radę.

Bardzo dobrze, że poza zagadkami i pilotażem statku TT games próbuje także wprowadzać nowinki do rozgrywki zręcznościowej, która, jak wiadomo, nie jest w grach z serii "LEGO" najbardziej fascynująca. Twórcy wprowadzili do rozgrywki etapy szczególnie intensywnej wymiany ognia z blasterów, podczas których rozgrywka zmienia się w… strzelaninę zza osłon. 


Znak rozpoznawczy serii, czyli rozbrajająca parodia w cutscenkach, także w "Przebudzeniu Mocy" zdaje się gwoździem programu. Dość powiedzieć, że twórcy znakomicie podchwycili żarty internautów na temat fascynacji Kylo Rena Darthem Vaderem. Kiedy w znanej scenie para szturmowców zachodzi pod drzwi jego kabiny, w środku spostrzega mrowie plakatów ze słynnym czarnym rycerzem w stylizacji młodzieżowych kapel. Ukłony.

Najmniej zaskakującym elementem grywalnego kodu była jego oprawa. Ogrywana przeze mnie wersja na PS4 niczym nie odbiegała od przeciętnego tytułu z tej serii. Chociaż ekipa twórców dwoiła się i troiła, by uwypuklić starania grafików – zachwytu wykrzesać ze mnie nie mogli. Rozumiem, że ciężko o rewolucję w temacie animowania plastikowych klocków, jednak plastyka przedstawionego świata pozostawia sporo do życzenia. Złego słowa nie można za to powiedzieć o oprawie audio – w poszczególnych rolach usłyszymy postaci znane z wielkiego ekranu, zaś debiutanci zdają się nie odstawać znacząco od legend, jeśli chodzi o poziom voice actingu. Cała reszta brzmi po prostu tak, jak "Gwiezdne Wojny" brzmieć powinny. Solidna, rzemieślnicza robota.


Czy warto będzie wrócić w czerwcu do wydarzeń znanych z kinowej sali? Wszystko wskazuje na to, że zdecydowanie tak. Nowe "LEGO" zapowiada się na grę równie zabawną i dopracowaną co poprzedniczki, ze szczyptą świeżych zagadek logicznych i całą masą zbieractwa. Ponadto każdy fan może liczyć na wyraźny powiew świeżości za sprawą nowych elementów gameplayu. Moc została przez TT Games ponownie przebudzona.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones