Gwizdy i głośne okrzyki niezadowolenia po ogłoszeniu zwycięzców fesiwalu filmowego w san Sebastian.
W sobotę zakończył się 54. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w San Sebastian. Jury pod przewodnictwem aktorki
Jeanne Moreau przyznało dwie równorzędne Złote Muszle -
Bahmanowi Ghobadi za
"Half Moon" i
Martialowi Fougeronowi za
"Mon fils á moi".
Kurdyjski twórca
Bahman Ghobadi swoją pierwszą Złotą Muszlę otrzymał dwa lata temu za film
"Gdyby żółwie mogły latać". Nagrodzony w tym roku
"Half Moon" to historia podróży starego kurdyjskiego muzyka, który wraz ze swoimi synami chce dać koncert w Iraku. Utrzymany początkowo w komediowym tonie film zamienia się wkrótce w oniryczno - metaforyczną opowieść o umieraniu. Choć
Ghobadi stosował podczas realizacji autocenzurę, i tak jego film nie został dopuszczony do rozpowszechniania w Iranie, m.in. dlatego że porusza kwestię trudnej sytuacji artystów w tym kraju.
"Half Moon" otrzymał również nagrodę za najlepsze zdjęcia oraz wyróżnienie FIPRESCI.
Wygwizdany po pokazie prasowym laureat drugiej Złotej Muszli, francuski film
"Mon fils á moi" w reżyserii
Martiala Fougerona to dramat psychologiczny o zaborczej matce znęcającej się nad swoim nastoletnim synem. W głównej roli wyróżniona nagrodą dla najlepszej aktorki
Nathalie Baye. Ten składający się w zasadzie z samych scen psychicznej i fizycznej przemocy film szybko zaczyna irytować, a pod koniec w niezamierzonych momentach rozśmiesza. Czy o to chodziło twórcom, którzy podkreślali, że w życiu zdarzają się o wiele gorsze historie?
Z bardzo dobrym przyjęciem spotkał się z kolei laureat Specjalnej Nagrody Jury, argentyński film
"El camino de San Diego" w reżyserii
Carlosa Sorina. Ta skupiająca się na kulcie Diego Maradony, jaki istnieje w zwłaszcza na argentyńskiej prowincji, komedia to niemal bajka o świecie, w którym nie istnieje przemoc, wszyscy ludzie są dobrzy, a głównemu bohaterowi, który udaje się w daleką podróż, by ofiarować prezent boskiemu Diego, sprzyjają ludzkie i magiczne moce. Carlos Sorin przyznał, że "El camino de San Diego" to celowo wyidealizowana opowieść o prostych ludziach, ich wątpliwościach, wierze i przeznaczeniu.
Nagrody za najlepszą reżyserię i scenariusz odebrał amerykański reżyser
Tom DiCillo za komedię
"Delirious". Po pokazach prasowych wielu dziennikarzy zadawało sobie pytanie, dlaczego właściwie ten film znalazł się w konkursie. Czy dlatego, że kilka lat temu
DiCillo był jurorem w San Sebastian?
"Delirious" to zręcznie zrobiona, ale dość powierzchowna opowieść o przyjaźni między sfrustrowanym paparazzi a bezdomnym chłopakiem, który staje się gwiazdą telewizyjnego show. Zdaniem reżysera jego film to przede wszystkim rzecz o głupocie mediów, bez których sława w dzisiejszym świecie byłaby niemożliwa. Szkoda, że to w zasadzie wszystko, co można powiedzieć o filmie
Toma DiCillo uznawanego w latach 90. za jednego z najciekawszych twórców amerykańskiego kina niezależnego.
Dobrze przyjęto w San Sebastian nowy film
Agnieszki Holland -
"Kopia mistrza", a występujący w roli genialnego kompozytora
Ed Harris był typowany do nagrody dla najlepszego aktora. Ostatecznie nagrodę tę otrzymał Juan Diego za rolę starzejącego się aktora i niedojrzałego ojca w hiszpańskiej produkcji
"Veté de mi". Film
Agnieszki Holland został natomiast wyróżniony nagrodą hiszpańskich krytyków filmowych. Ta wzruszająca, opowiedziana z humorem historia o ostatnich latach życia Ludwiga van Beethovena, skupiająca się na powstawaniu IX Symfonii, znajdzie się w polskich kinach na początku 2007 r.