Hollywood nie dla aktorów-gejów

W ostatnim tygodniu kilku znanych aktorów-gejów wypowiedziało się na temat warunków pracy w Hollywood osób przyznających się do swojej orientacji seksualnej. Ich zdaniem Fabryka Snów jest koszmarem dla tych, którzy chcą być szczerzy (bądź nie mieli innego wyboru ze względu na wścibstwo mediów).


Richard Chamberlain powiedział wprost: jeśli ktoś chce grać główne role w dużych produkcjach, powinien ukrywać, że jest gejem. Gwiazda "Ptaków ciernistych krzewów" uważa, że bycie aktorem jest bardzo trudne. Większość nie znajduje pracy w show-biznesie, więc każdy, komu się to uda, powinien dbać o swoją karierę. Choć możemy udawać, że świat jest bardziej tolerancyjny, Chamberlain nie ma złudzeń: homofobia ma się dobrze.

Podobnego zdania jest Rupert Everett, który podaje swój własny przykład. Od lat w zasadzie nie funkcjonuje on w hollywoodzkim systemie. Jego zdaniem Hollywood udaje, że jest liberalne, a w rzeczywistości jest społecznością niezwykle konserwatywną. Everett twierdzi także, że w Hollywood utrzymuje się klika decydująca o tym, kto jest gwiazdą, a kto nie, niezależnie od wyników kasowych ich filmów. Jako przykład podaje Jennifer Aniston. Rupert Everett nie zostawia na jej filmach suchej nitki, a jednak przyznaje, że dla Hollywood jest ona wciąż gwiazdą i pozostanie nią w najbliższej przyszłości.