"Kupowanie większej ilości DVD i Blu-rayów nic nie zmieni. Wystarczy Wam jeden egzemplarz, bo i tak nie będzie sequela
"Dredda 3D". Taki komunikat przekazał fanom Sędziego scenarzysta
Alex Garland.
"Rozumiem, że chcecie wesprzeć tę inicjatywę i jest to słuszne, ale wydawanie pieniędzy na kolejne kopie filmu nic tu nie zmieni, dla decydentów to jest tylko kropla w morzu" - powiedział
Garland - "Zasady są proste. Film nie zarabia w kinach, nie ma sequela, to prawo, które w Hollywood jest święte". Stonował tym samym optymistyczną wypowiedź producenta filmu,
Adiego Shankara, sprzed paru tygodni.
Shankar, zapytany, jakie są szanse, by powstał sequel hitu z 2012 roku, dał zainteresowanym kilka wskazówek. W sześciominutowym wideo, wyjaśnił, co trzeba zrobić, by "Dredd 2"
stał się realnym projektem. Zdaniem
Shankara, pieniądze biorą się z dobrze zaplanowanej promocji i sprawdzonych pomysłów. Najprostszą drogą w jego opinii do zebrania pieniędzy na sequel jest robienie szumu na ten temat w internecie.
Shankar sugerował nawet, że może należało by zatrudnić oprócz
Karla Urbana - gwiazdy pierwszej części - kogoś o bardziej nośnym nazwisku, na przykład
Dwayne'a Johnsona, który - zdaniem producenta - ma dar do ratowania projektów opartych na franczyzie.
Inspirowany komiksem film przedstawiał czasy, w których prawo egzekwują sędziowie. Sami ścigają przestępców, wydają wyroki i wymierzają kary. W największej światowej metropolii Mega City One za szczególnie bezwzględnego wobec bandytów uchodzi sędzia Dredd. Jego wyroki są surowe ale sprawiedliwe, a winnego zawsze spotyka kara. Niejeden przestępca dużo by dał za głowę Dredda. Tymczasem w olbrzymim mieszkalnym gmachu o nazwie Peach Tree Block, w najbardziej niebezpiecznym miejscu w mieście, wybuchają zamieszki. Budynkiem włada Ma-Ma stojąca na czele bezwzględnego gangu handlarzy narkotyków. Wezwany do zamieszek Dredd jak zwykle pewnie wkracza do akcji. Tym razem jednak znalazł się w pułapce.