W przyszłym miesiącu ruszają zdjęcia do nowego filmu
Martina Scorsesego pt.
"Killers of the Flower Moon", w którym główne role zagrają
Leonardo DiCaprio i
Robert De Niro. Reżyser zapowiada, że będzie to pierwszy w jego karierze western.
Getty Images © Rebecca Smeyne Zdarzenia na ekranie mają miejsce w 1921-1922 roku w Oklahomie. Oczywiście pojawiają się kowboje, choć prócz koni jeżdżą oni także samochodami - relacjonuje
Scorsese w wywiadzie dla francuskiego magazynu Premiere -
Film opowiada głównie o Osage - indiańskim plemieniu, któremu przyszło mieszkać w okropnym miejscu. Jego członkowie kochali jednak tę ziemię, ponieważ wydawało im się, że biali nigdy się nią nie zainteresują. Potem odkryto tam jednak złoża ropy i w ciągu dekady Osagowie stali się najbogatszymi ludźmi na wiecie. Później wraz z odkryciem górniczych złóż w Kolorado i Yukonie pojawiły się sępy, biali ludzie z Europy. Wszystko było stracone. Półświatek miał tam olbrzymie wpływy. W tamtych czasach szybciej można było trafić do więzienia za zabicie psa niż zabójstwo Indianina. Scenariusz pióra
Erica Rotha (
"Forrest Gump") powstał na podstawie książki Davida Granna pod tym samym tytułem. Autor odsłonił kulisy makabrycznych mordów, do których doszło w Oklahomie w latach 20. XX wieku. Ofiarami byli Osagowie. Mordy rozpoczęły się po tym, jak na terenie należącym do plemienia odkryto ropę. Sytuacja zrobiła się na tyle poważna, że w sprawę zostały włączone służby federalne. Ze śledztwem związany był J. Edgar Hoover, który wykorzystał je do budowy swojej pozycji w siłach, które w przyszłości zmienił w FBI.
Reżyser zapowiada, że jego film opowie o tkwiących w ludzkości od zarania dziejów popędach, by podbijać i niszczyć inne cywilizacje.
Premiera w przyszłym roku.