Gary Oldman w dość nietypowy sposób promuje
"Ewolucję planety małp". I nie chodzi o to, że udzielił wywiadu "Playboyowi" – to akurat nie jest nadzwyczajne. Chodzi o to, co w tym wywiadzie powiedział.
Oldman bez ogródek rozprawia się z polityczną poprawnością, podwójnymi standardami i hipokryzją.
Aktor stwierdził, że polityczna poprawność to bzdura. Uważa za niesprawiedliwe to, że gdyby on o kimś wyraził się, wykorzystując termin obraźliwy lub uważany za mowę nienawiści, od razu zostałby napiętnowany i wyrzucony poza nawias. Tymczasem komicy tacy jak
Bill Maher czy
Jon Stewart mogą powiedzieć wszystko i ujdzie im to płazem, co więcej, ludzie będą się śmiać.
Oldman przypomina wywiad
Mahera z
Sethem MacFarlane'em, kiedy powiedział:
Myślałem, że znów poprowadzisz Oscary. Tymczasem zamiast ciebie wybrali lesbijkę. Aktor pyta się, dlaczego ten komentarz (wypowiedziany z premedytacją) jest mniej obraźliwy od tego, co powiedział na ulicy
Alec Baldwin, kiedy był sfrustrowany ciągłym nagabywaniem (
Oldman odwołuje się do incydentu, w którym
Baldwina użył słowa "fag", po którym posypały się na aktora gromy).
Oldman przypomina też aresztowanie
Gibsona i mówi, że wszyscy jesteśmy hipokrytami.
Gibson był wtedy pijany, zdenerwowany i został zatrzymany. Powiedział kilka ostrych słów, za które później przeprosił.
Oldman pyta się w wywiadzie:
Czy aresztujący Gibsona policjanci nigdy sami nie użyli słów takich jak "cza@#$ch" czy "pie@#$ny Żyd"? Aktor dodaje również, że podczas ostatniego sezonu nagród w Hollywood była ogromna presja, by głosować na
"Zniewolonego". Każdy bał się – zdaniem
Oldmana – głosować inaczej, co mogłoby skutkować oskarżeniami o rasizm.
Wywiad z
Garym Oldmanem już jest cytowany przez amerykańskie media. Czy czeka go ostracyzm, na jaki skazano
Gibsona i
Baldwina?