Powiększenie: Prawnik w kinie - bohater czy przestępca?

Filmweb /
https://www.filmweb.pl/news/Powi%C4%99kszenie%3A+Prawnik+w+kinie+-+bohater+czy+przest%C4%99pca-44123
Powiększenie powiększa się bez litości. Tym razem prezentujemy Wam tekst o prawnikach w kinie. Jego autorką jest Klaudia Najdowska - zdolna doktorantka z Uniwersytetu Gdańskiego.
Powiększenie to dział portalu Filmweb.pl, w którym będziemy zajmować się kinem na poważnie. Pragniemy zamieszczać tutaj pogłębione analizy filmowe, wywiady, teksty z zakresu historii kina, artykuły badające zjawiska popkultury poprzez pryzmat narzędzi antropologii kulturowej, socjologii i filozofii. Jeżeli chcesz współtworzyć z nami dział "Powiększenie" prześlij nam swój tekst na adres: kmichalowski@filmweb.pl, mpietrzyk@filmweb.pl, mburszta@filmweb.pl

PRAWNIK W KINIE - BOHATER CZY PRZESTĘPCA?

Sposób przedstawiania przedstawicieli prawa w amerykańskim kinie zmienia się niemal od początku jego istnienia. Uzależniony jest od aktualnej sytuacji politycznej, promocji określonych postaw moralnych i społecznych. Zazwyczaj twórcy starają się zachować równowagę między postaciami prawymi i przestępcami. Odzwierciedlają w ten sposób amerykańskie podejście do przedstawiciela prawa. W Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej niezwykle silna jest społeczna krytyka palestry. Panuje duża niechęć wobec prawników, jako tych, którzy zarabiają na życie dzięki konfliktom czy przestępstwom. Jednakże jednocześnie Amerykanie od początku istnienia prawodawstwa Stanów Zjednoczonych powierzają wszystkie swoje sprawy (tak publiczne, jak i prywatne) w ręce prawników.
Kino lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych obfitowało raczej w postaci heroiczne – wielkich prawników, którzy reprezentują nie tylko klienta (choć walczą o niego do samego końca), lecz także ideały prawa jako systemu i szeroko pojętej sprawiedliwości. „Prawnicy są przedstawieni jako ludzie o silnie rozwiniętym poczuciu moralności, gotowi do podjęcia ogromnego ryzyka w imię prawa, a mówiąc dokładniej – sprawiedliwości” (1). Obecnie coraz częściej prezentuje się przedstawicieli prawa, którzy występują przeciwko sprawiedliwości, łamiąc przepisy, wykorzystując prawodawstwo do własnych, często nielegalnych celów. Jednak zauważyć należy, iż większość z nich – jak chociażby detektyw Will Dormer, bohater filmu "Bezsenność" Christophera Nolana – ostatecznie wybiera stronę prawa i odkupuje swoją winę, poddając się sprawiedliwej karze. Ciągle więc wierzymy w prawych bohaterów i w zwycięstwo dobra nad złem. Jak pisze Steven Greenfield: „Chociaż akceptujemy fakt, że złoty czy bohaterski wiek przeminął, kinowi prawnicy są nadal bohaterami. Mogą mieć wady czy bardziej skomplikowaną osobowość, ale ciągle powierza im się rozwikływanie zawiłości prawa, a przede wszystkim zadbanie, by sprawiedliwości stało się zadość, często wbrew prawu” (2).
Przykładem filmu, w którym prawnicy reprezentują dwa podejścia do prawa jest "Klient" Joela Schumachera z 1994 roku. Mały chłopiec – Mark Sway – jest świadkiem samobójstwa prawnika Jerome’a Clifforda, który pracuje dla szefa mafii Barry‘ego „Brzytwy” Modano. Jerome mówi Markowi, gdzie zakopane jest ciało senatora Boyda Boyetta, po czym strzela do siebie. Chłopiec ucieka, ale zostaje odnaleziony przez FBI. Wkrótce tak mafia, jak i przedstawiciele prawa zdają sobie sprawę, że może on wiedzieć więcej niż to, do czego się przyznaje. Roy Flotrigg, prokurator okręgowy, chce zdobyć dowody obciążające Muldano, by wzmocnić swoją pozycję polityczną przed zbliżającymi się wyborami na stanowisko Gubernatora Luizjany. Postanawia za wszelką cenę, nawet naginając przepisy, wydobyć z chłopca zeznanie, nie poucza go o prawie do obecności prawnika:
Mark: Czy potrzebuję adwokata?
Mężczyzna: Po co?
Mark: Żeby bronić swoich praw?
Foltrigg: Nie.
McThune: Oglądasz za dużo telewizji.
Trumann: Chcemy tylko zadać ci kilka pytań, możesz nam zaufać. Prawnicy chcą tylko, żebyś im płacił i protestują przeciwko wszystkiemu (3).
Jednakże Mark nie poddaje się naciskom Foltrigga i jego współpracowników. Zatrudnia Reggie Love, która staje się dla chłopca nie tylko adwokatem, ale też przyjacielem, a wręcz drugą matką. Postanawia obronić jedenastolatka przed prokuraturą, nawet za cenę złamania prawa. Foltrigg początkowo nie docenia Reggie, sądzi, iż jest prawnikiem nieprzygotowanym do wykonywania zawodu – uważa jednak, że pomoże mu to w wykorzystaniu chłopca do własnych celów. Kiedy oboje zdają sobie sprawę z tego, co Mark wie, łączą siły, by ocalić chłopca przed ścigającą go mafią. Razem wypracowują rozwiązanie satysfakcjonujące tak wszystkich przedstawicieli prawa, jak i rodzinę Marka. Foltrigg zaczyna darzyć Reggie szacunkiem, proponuje jej pracę, gdy zostanie senatorem. Love jednak odmawia, gdyż woli bronić niewinnych przed wszelkim złem tego świata. Współcześnie więc herosi stali się ludźmi – żadne z nich nie jest postacią krystalicznie czystą, potrafią jednak zadbać o to, by sprawiedliwość zatriumfowała.
Wśród filmów, które prezentują różne podejścia do zawodu prawnika, wymienić należy niewątpliwie "Filadelfię" z 1993 roku. Głównym bohaterem filmu jest pracownik największej korporacji prawniczej – Andrew Beckett – świetnie wykształcony, błyskotliwy prawnik. Ceniony przez korporację do chwili, gdy wychodzi na jaw, że jest homoseksualistą i ma AIDS. Firma chce uniknąć oskarżenia o dyskryminację, a brakuje podstaw do zwolnienia Becketta, więc ktoś usuwa z jego biurka wszystkie dokumenty w najważniejszej w historii korporacji sprawie i kasuje wszystkie pliki na jego dysku. Andrew pozywa kancelarię do sądu, oskarżając ją o bezpodstawne zwolnienie, żąda zwrotu utraconego wynagrodzenia oraz odszkodowania retorsyjnego (punitive damages). Odszkodowanie retorsyjne nie występuje w prawie polskim, a jest to rodzaj kary nakładany na pozwanego uznanego winnym zamierzonego i rozmyślnego przewinienia (niewłaściwego postępowania). Każdy z dziewięciu prawników, do których Beckett zwraca się z prośbą o poprowadzenie sprawy, odmawia. Prosi o pomoc jednego ze swoich przeciwników z sali sądowej – Joe Millera, który odrzuca sprawę z powodu osobistej niechęci do homoseksualistów. Kiedy jednak obaj mężczyźni spotykają się w bibliotece, Joe jest świadkiem upokarzającego zachowania prawników, którzy demonstracyjnie wychodzą widząc Andrew i bibliotekarza, który próbuje zmusić Becketta do wyjścia, postanawia poprowadzić jego sprawę. Sprawa trafia pod obrady sądu – pracujący dla korporacji prawnicy, chcąc wygrać sprawę, dopuszczają się krzywoprzysięstwa, twierdząc, że Andrew jest niekompetentny. Miller nie poddaje się jednak i udowadnia, że Beckett to uczciwy i pracowity człowiek, który nie stanowi zagrożenia, a którego zwolniono na podstawie fałszywego oskarżenia. W finale filmu Andrew przegrywa walkę o życie, ale wygrywa tę o godność – sąd uznaje jego roszczenie i zasądza na jego rzecz sto czterdzieści tysięcy dolarów za utracone wynagrodzenie, sto tysięcy dolarów odszkodowania za straty moralne oraz cztery miliony dolarów jako odszkodowanie retorsyjne. Film ukazuje właściwie trzy odmienne postawy:
1)Andrew Beckett – kocha swój zawód, prawo go fascynuje, jest tak bardzo oddany pracy, że ukrywa swoją orientację seksualną oraz chorobę, by jej nie stracić, wierzy w sprawiedliwość Temidy i postępuje zgodnie z zasadami etyki, jakie panują w wykonywanym przez niego zawodzie;
2)Joe Miller – prawnik o niewielkim znaczeniu, który przyjmuje wszystkie sprawy, jakie do niego trafiają, reklamuje się w telewizji, wszędzie rozdaje wizytówki, ale przestrzega ściśle własnego kodeksu etycznego. Początkowo niechętny Beckettowi, w toku procesu nabiera do niego szacunku i walczy o jego sprawę; obserwując Millera, widz dostrzega, że najistotniejsza w zawodzie prawnika jest etyka, a on sam staje się dla kina końca dwudziestego wieku tym, kim dotychczas był Atticus Finch – prawnikiem idealnym, pełnym wątpliwości, ale i wiary w sprawiedliwość człowiekiem;
3)pracownicy korporacji – prawnicy, dla których nie ma znaczenia człowiek, liczy się tylko wygrana sprawa, tworzenie pełnych sukcesu statystyk – dla osiągnięcia celu są gotowi składać fałszywe zeznania, niszczyć przeciwników procesowych czy wywierać na nich bezpośredni lub pośredni nacisk.
Postawy etyczne prezentowane przez kinowych prawników są różne, ale twórcy filmowi dbają o to, by w sądzie zwyciężali juryści prawi i triumfowała sprawiedliwość.
Podobne dylematy przeżywa jeden z bohaterów filmu "Czas zabijania" – młody prawnik, który musi dokonać wyboru – bezpieczeństwo własnej rodziny zagrożonej przez Ku Klux Klan czy obrona czarnoskórego mężczyzny oskarżonego o zabicie dwóch białych.
Carl Lee Hailey, którego córkę zgwałcono i próbowano zamordować, wieszając na drzewie, wobec uniewinnienia sprawców, sam wymierza karę – zabija oprawców tuż po rozprawie. Oskarżony o morderstwo, wynajmuje młodego białego prawnika – Jake’a Brigance’a. Sprawa, której podejmuje się jurysta jest niezwykle trudna – nie potrzeba dowodu, który potwierdziłby winę Haileya – jest ona ewidentna. Oskarżony miał zamiar popełnić czyn zabroniony i swoje zamierzenie zrealizował. Zadaniem prawnika jest udowodnienie, iż zbrodnia, którą popełnił Carl Lee jest usprawiedliwiona, gdyż działał on w stanie silnego wzburzenia usprawiedliwionego okolicznościami. Co więcej, okoliczności towarzyszące procesowi, przede wszystkim reakcje rasistowskiej społeczności ułatwiają zadanie przeciwnikom procesowym Brigance’a – większość obywateli popiera skazanie Haileya. Prawnika w czasie procesu i poszukiwania możliwych do wykorzystania precedensów wspiera zdolna studentka prawa – Ellen Roark. Konflikt między białą i czarną społecznością narasta, Ku Klux Klan podpala krzyże, grozi ekipie Brigance’a, dopuszcza się napaści na Ellen, jednak prawnik się nie poddaje; mimo sugestii bliskich, nie rezygnuje ze sprawy.
W czasie ostatecznej rozprawy, przedstawiciele oskarżenia sugerują, iż zamordowani mężczyźni byli niewinnymi ofiarami działania szaleńca, a sprawy gwałtu i morderstwa nie są powiązane. W czasie przesłuchania jednego ze świadków – przypadkowo postrzelonego przez oskarżonego członka ławy przysięgłych – zadają mu pytanie, czy widział osobę oddającą strzały, odpowiedź świadka jest negatywna, ale natychmiast dodaje, iż Hailey przeprosił za to, że go postrzelił. Prokurator wnioskuje więc – i tym wnioskiem dzieli się z ławą przysięgłych -, że oskarżony przyznał się do winy. Brigance, zgodnie z sugestią Haileya, pyta świadka, czy jego zdaniem oskarżony powinien zostać uznany na winnego zarzucanego mu czynu, z wyłączeniem okoliczności łagodzących. Odpowiedź świadka oskarżenia wspiera obronę, gdyż jego zdaniem działanie Haileya jest w pełni usprawiedliwione. Co więcej, zeznaje, iż sam postąpiłby tak samo, uważa oskarżonego za bohatera. Oskarżenie powołuje na świadka psychiatrę – doktora Rodeheaver, który zeznaje, iż w chwili popełnienia przestępstwa Hailey był w pełni świadomy tego, co robi. Jego zeznanie podważa Brigance, udowadniając, iż lekarz uznaje oskarżonych za chorych psychicznie bądź zdrowych na potrzeby procesu. Kolejnego dnia zeznaje kolejny psychiatra – doktor Bass, który – podając konkretne przykłady – udowadnia, iż oskarżony może dyskutować z lekarzem tak, jak każdy przeciętny człowiek, a mimo to, poddany silnemu stresowi czy dramatycznym okolicznościom – może stracić kontakt z rzeczywistością. Zeznanie lekarza wspiera linię obrony, przyjętą przez Brigance’a, który próbuje udowodnić, iż Hailey nie był w pełni świadomy, gdy strzelał. Zostaje jednak podważone przez oskarżenie, gdyż lekarz był skazany za składanie fałszywych zeznań.
Najważniejsze są przemowy końcowe obydwu stron.
Prokurator:
„Oto morderca. Oto człowiek, który wymierzył wyrok, na który jego zdaniem zasłużyli gwałciciele jego córki. Wziął sprawiedliwość w swoje ręce i tymi rękami odebrał życie dwóm młodym mężczyznom. Czujemy się okropnie z powodu tego, co przydarzyło się jego córce. Ale współczucie, jakie wobec niej żywimy i świadomość tego, że zamordowani mężczyźni postąpili źle nie daje nikomu z nas prawa do zabijania. (…) Każdy na tej Sali sądowej zna prawdę, każdy w tym stanie zna prawdę. Teraz musicie w sobie znaleźć odwagę, by wypowiedzieć słowa: ‘Carl Lee Hailey jest winny” (4).
Przemowa Brigance’a jest jednak równie znakomita, a przede wszystkim szczera i poruszająca:
„Przygotowałem wspaniałe słowo końcowe (…), ale z niego nie skorzystam. Jestem tu, by przeprosić. Jestem młody i niedoświadczony. Ale nie możecie obarczać Carla Lee Haileya odpowiedzialnością za moje potknięcia. W gąszczu prawniczych sformułowań coś zostało zagubione. Tym czymś jest prawda. (…) Co w nas szuka prawdy? Nasze umysły czy nasze serca? Próbowałem udowodnić, że czarni mogą mieć uczciwy proces na Południu, że w oczach prawa wszyscy jesteśmy równi. A to nieprawda. Oczy prawa to oczy ludzi – wasze i moje i dopóki nie zaczniemy uważać, że jesteśmy równi, sprawiedliwość nie zatriumfuje, będzie tylko odbiciem naszych uprzedzeń. Do tego dnia mamy obowiązek poszukiwania prawdy, nie w naszych umysłach, gdzie strach i nienawiść zmieniają poczucie wspólności w uprzedzenia, lecz w sercach. Opowiem wam pewną historię. Zamknijcie oczy i posłuchajcie. (…) To opowieść o małej dziewczynce, która wraca ze sklepu z warzywami do domu w pewne słoneczne popołudnie. Wyobraźcie ją sobie. Nagle pojawia się ciężarówka, dwóch mężczyzn łapie dziewczynkę i ciągnie ją na pobliskie pole, gdzie ją wiążą, zrywają z niej ubrania (…) i po kolei gwałcą. (…) A kiedy kończą, zabijając jej małe łono, niszcząc jakąkolwiek szansę na to, że będzie miała dzieci, życie, używają jej jako tarczy, na której ćwiczą celność. Zaczynają w nią rzucać puszkami z piwem tak mocno, że rozrywają jej ciało do kości. (…) Mają linę, wiążą pętlę, wyobraźcie sobie pętlę zaciskającą się na jej szyi i nagłe szarpnięcie. Dziewczynka zaczyna poruszać stopami, ale nie znajduje ziemi. Gałąź, na której wisi nie jest dość mocna, łamie się i dziewczynka spada na ziemię. Więc ją podnoszą, wrzucają na tył ciężarówki i wiozą na most Foggy Creek, zrzucają ją kilka stóp w dół. Czy ją widzicie? Jej zgwałcone, pobite, połamane ciało oblepione ich moczem, spermą, jej krwią, pozostawione na śmierć. Czy ją widzicie? Chcę, żebyście wyobrazili sobie tę małą dziewczynkę. Teraz wyobraźcie sobie, że jest biała” (5).
Przemowa obrońcy porusza ławę przysięgłych i wszystkich obecnych na sali, Hailey zostaje uznany za niewinnego zarzucanych mu czynów. "Czas zabijania" jest ważnym głosem świata filmu przeciwko rasizmowi, głosem poparcia dla sprawiedliwości i równości wobec prawa. A prawnikowi daje niezwykle istotną lekcję – teoria prawa jest niezwykle istotna, ale w gąszczu przepisów czy orzeczeń nie można zapominać o sercu i sumieniu.
Sumieniem i sercem kieruje się główny bohater filmu "Zaklinacz deszczu". Student prawa, Rudy Baylor, początkowo podchodzi do zawodu prawnika bardzo pragmatycznie. Zatrudnia się w klinice prawa, którą traktuje jako szczebel kariery – środek, dzięki któremu znajdzie pracę w dużej kancelarii. Okazuje się jednak, że wizja przyszłości, którą sobie wytworzył nie pokrywa się z rzeczywistością. Baylor nadal pracuje społecznie – pomaga ofiarom przemocy w rodzinie, osobom ubogim. Zostaje mu przydzielona między innymi sprawa ubogiego chłopca, któremu wielka firma ubezpieczeniowa odmówiła pokrycia kosztów leczenia białaczki. Rudy pozywa ubezpieczyciela, sprawa trafia do sądu. Przeciwnikiem procesowym Baylora jest doświadczony i pozbawiony skrupułów prawnik, który opowiada początkującemu juryście o swojej karierze, pozycji zawodowej, po czym proponuje mu ugodę:
„Jestem bardzo drogim prawnikiem. Pracuję w bardzo drogiej firmie i prowadziłem już wiele spraw. Powiedziałem moim klientom w Great Benefit , że moje wynagrodzenie będzie ogromne, twoje zresztą także. Upoważnili mnie więc do zaproponowania tobie i twoim klientom ugody i pięćdziesięciu tysięcy dolarów, jestem w stanie podnieść tę stawkę do siedemdziesięciu pięciu tysięcy. (…) Oczywiście jeśli odmówisz, czeka nas Trzecia Wojna Światowa.” (6)
Baylor chce jednak udowodnić racje swoich klientów, wygrać proces i odmawia. Proces nie układa się w pełni po jego myśli, przeciwnik procesowy jest elokwentny i doświadczony. Rudy wymyśla strategię, która może mu pomóc zwyciężyć – dzwoni do jednej z osób, która podejmie decyzję w procesie, opowiadając mu o chłopcu zmarłym na białaczkę z powodu braku środków na leczenie. Odpowiedź przeciwnika procesowego jest jednak niezwykle szybka – żąda wymiany całego składu ławy przysięgłych. Przesłuchanie powoda przechyla szale zwycięstwa na stronę firmy ubezpieczeniowej. Baylor korzysta z ostatniej szansy, powołuje na świadka Jackie Lenarczyk, której zeznania mają zasadniczy wpływ za sprawę:
„- W jaki sposób zakończył się pani stosunek pracy?
- Zostałam zwolniona.(…)
- Ten list mówi, że odchodzi pani z powodów osobistych.
- Ten list to kłamstwo. (…)
- Czy może pani wskazać, kto napisał ten list?
- Jack Underhill. Powiedział mi, że muszę odejść natychmiast oraz że mam dwa wyjścia: albo odejdę z niczym, albo napiszę ten list, a firma da mi dziesięć tysięcy dolarów, żebym zamilkła. (…) Wzięłam pieniądze i podpisała list, w którym przyrzekłam nie rozmawiać o sprawach z kimkolwiek. (…)
- Więc wiedziała pani, że firma powinna zapłacić odszkodowanie?
- Wszyscy wiedzieli. (…)
- Czy dostała pani jakiekolwiek instrukcje dotyczącego tego, jak postępować z żądaniami pieniężnymi?
- Odmawiać wszystkim przez rok.” (7)
Zeznania kobiety podważa obrona, toteż Rudy powołuje na świadka kolejnego pracownika firmy ubezpieczeniowej, który potwierdza zeznania poprzedniego świadka.
Podczas mowy końcowej, Baylor odczytuje list, który napisał umierający chłopiec do ubezpieczyciela z prośbą o ratunek, list, który zignorowano. Młody prawnik kończy swoją wypowiedź zdaniem skierowanym bezpośrednio do członków ławy przysięgłych: „Jeżeli nie ukarzecie Great Benefit, możecie być ich następną ofiarą.” (8) Wyrok jest pomyślny dla klientów Baylora, którym wymiar sprawiedliwości przyznaje sto pięćdziesiąt tysięcy dolarów odszkodowania oraz pięćdziesiąt milionów dolarów odszkodowania retorsyjnego. Jednakże pieniądze nie trafiają na konto ani zwycięskiej strony, ani reprezentującego ją prawnika – firma Great Benefit ogłasza upadłość.
Najważniejsza w "Zaklinaczu deszczu" jest odpowiedzialność, jaką ponosi za klienta reprezentujący go prawnik. Baylor odkrył, jak wiele może zrobić dla społeczeństwa – jedna wygrana sprawa, spowodowała napływ kolejnych pozwów przeciwko Great Benefit. Jak sam mówi: „Każdy prawnik w każdej sprawie przekracza granicę, której nie chciał przejść. Tak po prostu jest. A jeśli przejdziesz ją wystarczającą ilość razy, znika na zawsze. Wtedy jesteś niczym więcej niż karykaturą prawnika. Kolejnym rekinem w brudnej wodzie” (9).
Znakomitym przykładem starcia wielkich osobowości prawniczych jest film "Ludzie honoru". Dwaj żołnierze marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, Downey i Dawson, zostają oskarżeni o zamordowanie kolegi – Santiago. Prawnicy, Daniel Kaffee i Joanne Galloway usiłują poznać prawdę. Śledztwo utrudnia personel bazy wojskowej – miejsca popełnienia morderstwa – w której żołnierze podlegają swoistego kodeksowi honorowemu. Dowódca bazy, pułkownik Nathan T. Jessep, wymaga bezwzględnego posłuszeństwa. Oskarżeni twierdzą, że zabili kolegę na jego wyraźny rozkaz. Personel bazy zaprzecza istnieniu takich praktyk. Fakty potwierdzają jednak zeznanie żołnierzy. Na sali sądowej dochodzi do konfrontacji prawa i swoiście pojmowanego honoru. W finale Kaffee powołuje na świadka pułkownika Jassepa, chcąc go sprowokować, by ten przyznał, że wydał rozkaz zabicia dręczenia i zamordowania Santiago. Pyta między innymi o to, czy zamordowany żołnierz miał być przeniesiony do innej bazy, gdyż groziło mu śmiertelne niebezpieczeństwo. Pada odpowiedź twierdząca. Kolejne pytania są nietypowe – na przykład: co pułkownik zabiera ze sobą w podróż służbową – co pomaga Kaffee’emu uśpić czujność Jassepa i wtedy pyta, dlaczego Santiago nie był spakowany. Pułkownik odpowiada:
„Nie mam cholernego pojęcia. Może być rannym ptaszkiem i chciał spakować się po wstaniu. Może nie miał przyjaciół. Jestem wykształconym człowiekiem, ale obawiam się, że nie umiem w sposób inteligentny rozmawiać o nawykach podróżnych Williama Santiago. Wiem tylko, że miał opuścić bazę o 6 rano (…) Czy mam pan do mnie jeszcze jakieś pytania?” (10).
Kaffee milczy, pułkownik wstaje z miejsca dla świadków, wtedy prawnik informuje go, że jeszcze nie zakończył przesłuchania. Odpowiedzi Jessepa na kolejne zadawane mu pytania doprowadzają Kaffee’ego do konkluzji, iż żołnierze w bazie wojskowej nigdy nie działają bez rozkazu, toteż Santiago nie powinno grozić żadne niebezpieczeństwo.
Pułkownik odpowiada: „Nie mam czasu ani ochoty tłumaczyć się człowiekowi, który zasypia i budzi się pod osłoną bezpieczeństwa, którą zapewniam, a potem kwestionuje sposób, w jaki to robię. Wolałbym, żeby pan podziękował i poszedł swoją drogą. A jeśli pan tego nie zrobi, to proszę wziąć broń i stanąć na warcie.” (11). Po czym przyznaje, że wydał rozkaz zamordowania Santiago. Kaffee wnosi o zamknięcie posiedzenia i wniesienie oskarżenia przeciwko Jessepowi.
Po raz kolejny triumfuje sprawiedliwość i prawda. Twórcy amerykańskich filmów podkreślają, że najważniejsze w zawodzie prawnika jest dochodzenie do prawdy, za wszelką cenę. W amerykańskim filmie prawniczym prawda jest najwyższą wartością, podstawą istnienia i funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości.

1. Machura Stefan, Robson Peter, "Law and Film", Blackwell Publishers Ltd, Wielka Brytania, 2001r., strona 39, tłumaczenie własne
2. Ibid.
3. Cytat z filmu, tłumaczenie własne.
4. Ibid.
5. Ibid.
6. Firma ubezpieczeniowa, która jest stroną w procesie.
7. Cytat z filmu, tłumaczenie własne.
8. Ibid.
9. Ibid
10. Cytat z filmu, tłumaczenie własne.
11. Ibid.

Klaudia Najdowska - magister prawa, obecnie studentka studiów doktoranckich na wydziale prawa i administracji Uniwersytetu Gdańskiego, w trakcie pisania doktoratu na temat "Prawo w kulturze masowej". Prywatnie wielki sympatyk kina, kryminałów i kotów.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones