Po wakacyjnej przerwie ostatnie małe kino w Radomiu znowu będzie wyświetlać filmy.
- Walczyliśmy o przetrwanie, musieliśmy jak najbardziej zmniejszyć koszty, dlatego Hel nie działał - wyjaśnia Grzegorz Matyja, właściciel kina. Przyznaje, że zastanawiał się nawet nad tym, aby zrezygnować z prowadzenia Helu. - Ale przekonali nas widzowie, którzy przychodzili i pytali, co z kinem, kiedy znowu ruszamy. To między innymi ich poparcie przesądziło o tym, że wznawiamy działalność. Przetrwaliśmy najgorszy czas i dalej będziemy robić swoje - twierdzi.
W najbliższy piątek Hel znowu ruszy. Będzie starał się przyciągnąć tym co zwykle: filmami dla bardziej wymagających kinomanów. - Tak jak do tej pory będzie można zobaczyć u nas ambitne kino. W Radomiu naprawdę takie jest potrzebne - mówi Matyja.
Jak co roku Hel przygotował także specjalną ofertę dla szkół. - Dzięki niej młodzi ludzie mogą zapoznać się nie tylko z ekranizacjami lektur szkolnych, ale także z wartościowymi, ciekawymi produkcjami, po które sami by nigdy nie sięgnęli - wyjaśnia Matyja.
Już od 1 września Hel zacznie wyświetlać duński film
Andersa Thomasa Jensena pt.
"Jabłka Adama", uznanym za najlepszy na 21. Warszawskim Festiwalu Filmowym.
Przypomnijmy, kłopoty radomskich małych kin zaczęły się po otwarciu w grudniu ub.r. wielosalowego Heliosa. Wkrótce przestało działać kino Mega, potem Atlantic. Hel jeszcze się broni.