Fani
Krzysztofa Pieczyńskiego, czyli doktora Bruna z serialu
"Na dobre i na złe", mają powód do radości. Ukazał się kolejny zbiór wierszy aktora, zatytułowany "Zebrane z powietrza". To już piąta książka w jego pisarskim dorobku - pisze "Super Express".
- Nie pamiętam, co było pierwsze: pragnienie grania czy chęć pisania - zastanawia się aktor, który pisze od dziewiątego roku życia. Najpierw pisał opowiadania, które wędrowały do szuflady. Potem spróbował sił w poezji. Ale próby publikacji swoich utworów podjął dopiero koło 30. - Dopiero wtedy wyzwoliłem się spod wpływów Sienkiewicza, Gombrowicza, Stachury i... zacząłem się wsłuchiwać w siebie - opowiada
Pieczyński. - Dopracowałem się własnego języka.
W twórczości pomogły mu oddalenie i nostalgia, które dopadały go czasami podczas kilkuletniego pobytu w Stanach Zjednoczonych.
Najczęściej pisze o samotności i miłości. - To stany, których doświadczam szczególnie głęboko. Czasem myślę, co by się stało, gdyby skończyła się moja samotność - mówi na spotkaniach autorskich.
Aktor zawsze nosi przy sobie zeszyt i pióro. I czeka na moment, w którym dopadnie go natchnienie. Najczęściej pisze w kawiarni. A jeśli w domu, to przy muzyce, odpowiedniej do nastroju chwili.
Wszystko, co opisał, sam przeżył. Aktorstwo to jego zawód. Pisanie - to pasja i namiętność. Nie lubi, by nazywano go "aktorem piszącym".
Jest aktorem wielu wspaniałych ról filmowych i teatralnych. Jest popularny, kochanym przez telewidzów. A jednak... jest w nim melancholia samotnika. Ale przecież najlepsze wiersze piszą poeci cierpiący.