Nakładem wydawnictwa Albatros ukazała się właśnie autobiografia jednego z najbardziej znanych odtwórców Jamesa Bonda,
Rogera Moore'a.
"Nazywam się Moore, Roger Moore" to pełna luzu opowieść o życiu i karierze jednego z najdowcipniejszych aktorów w historii kina. Człowieka, który zdobył światową sławę rolą Świętego
Święty (1962) w liczącym ponad sto odcinków
serialu telewizyjnym w latach 60., a także wcielając się w postać superagenta Jamesa Bonda w siedmiu filmach z tego cyklu w latach 70. i 80. Jak pisze o sobie we wstępie:
W końcu to przecież książka o mnie: kulturalnym, skromnym, wyrafinowanym, skromnym, utalentowanym, skromnym, utalentowanym, skromnym i uroczym człowieku o wytwornych manierach, o którym tak wiele da się napisać. Moore opisuje swoje dzieciństwo w Londynie, początki kariery teatralnej i filmowej w Anglii oraz pracę aktora kontraktowego w hollywoodzkich wytwórniach MGM i Warner Brothers, cały czas zachowując zdrowy dystans do siebie i swych zdolności aktorskich. W jego autoironicznej opowieści przewija się mnóstwo znanych postaci ze świata filmu i sceny, o których pisze z sympatią, bo – jak sam stwierdza – jeśli nie ma o kimś nic dobrego do powiedzenia, nie mówi nic. Przytacza wiele zabawnych anegdot, w których pojawiają się takie sławy jak m.in.
Audrey Hepburn,
Cary Grant,
David Niven,
Elizabeth Taylor,
Dean Martin,
Gregory Peck,
Richard Burton,
Michael Caine i
Sean Connery.
W książce znajdziemy wiele szczegółów z prywatnego życia
Moore’a i jego rodziny – czterech żon i trójki dzieci. Osobną część autobiografii stanowią fragmenty poświęcone działalności aktora jako Ambasadora Dobrej Woli UNICEF-u. W tym charakterze objechał niemal cały świat, głównie Afrykę, Azję i Amerykę Południową, wykorzystując swoją popularność dla dobra upośledzonych materialnie i społecznie dzieci.
W przyszłym tygodniu na Filmwebie będziecie mogli przeczytać naszą recenzję książki, a także wygrać ją w konkursie.