WENECJA 2021: Jan P. Matuszyński o filmie "Żeby nie było śladów"

Filmweb
https://www.filmweb.pl/news/WENECJA+2021%3A+Jan+P.+Matuszy%C5%84ski+o+filmie+%22%C5%BBeby+nie+by%C5%82o+%C5%9Blad%C3%B3w%22-143824
WENECJA 2021: Jan P. Matuszyński o filmie "Żeby nie było śladów"
źródło: Getty Images
autor: Marc Piasecki
W czwartek na festiwalu w Wenecji odbyła się światowa premiera nowego filmu Jana P. Matuszyńskiego pt. "Żeby nie było śladów". To adaptacja nagrodzonego Nike reportażu Cezarego Łazarewicza opowiadającego o zabójstwie maturzysty Grzegorza Przemyka. Tuż przed wylotem do Włoch reżyser odwiedził redakcję Filmwebu, aby porozmawiać z Łukaszem Muszyńskim.

Podcast "Musimy porozmawiać o kinie" możecie obejrzeć:



Albo odsłuchać:



"Żeby nie było śladów" - fabuła




Polska, 1983 roku. W kraju wciąż obowiązuje, mimo zawieszenia, wprowadzony przez komunistyczne władze stan wojenny, mający na celu zduszenie solidarnościowej opozycji. 12 maja Grzegorz Przemyk, syn opozycyjnej poetki Barbary Sadowskiej, zostaje zatrzymany i ciężko pobity przez patrol milicyjny. Przemyk umiera po dwóch dniach agonii. Jedynym świadkiem śmiertelnego pobicia jest jeden z kolegów Grzegorza, Jurek Popiel, który decyduje się walczyć o sprawiedliwość i złożyć obciążające milicjantów zeznania. Początkowo aparat państwowy, w tym Ministerstwo Spraw Wewnętrznych, bagatelizuje sprawę. Jednak gdy ponad 20 tysięcy ludzi przemaszeruje przez ulice Warszawy za trumną Przemyka, władza decyduje się użyć wszelkich narzędzi przeciwko świadkowi i matce zmarłego, aby ich skompromitować i zapobiec złożeniu przez Jurka zeznań w sądzie. Rozpoczyna się, nadzorowana osobiście przez Ministra Spraw Wewnętrznych, generała Czesława Kiszczaka, operacja „Junior”, której głównym celem jest powstrzymanie Jurka przed ujawnieniem prawdy oraz zrzucenie winy na sanitariuszy, którzy wieźli Przemyka po pobiciu na pogotowie. Armia esbeków zaczyna śledzić Jurka i jego rodziców, inwigilując ich życie prywatne 24 godziny na dobę, zaś media i prokuratura są kierowane i naciskane przez władzę, aby do opinii publicznej trafiały tylko „właściwe” komunikaty. Z kolei Barbara Sadowska nie traci nadziei na sprawiedliwość, a przedstawiciele władzy państwowej i specjalna grupa śledczych prowadzą kolejne narady, jak ukręcić łeb sprawie Przemyka...

"Żeby nie było śladów" - recenzja



Filmy takie jak "Żeby nie było śladów" Amerykanie zwykli określać mianem slow burner. Wymagają one od publiczności zainwestowania czasu, cierpliwości oraz skupienia, ale w zamian obiecują wstrząs w finałowym akcie. Długi, blisko trzygodzinny metraż części widzów z pewnością wyda się wyzwaniem porównywalnym do wspinaczki na Giewont. Rozkochany w bezkompromisowym hollywoodzkim kinie lat 70. Matuszyński nie zamierza jednak dopasowywać się do współczesnych mód oraz wymagań. Zaczyna swój film od szokującego prologu, a potem powolutku, z żelazną konsekwencją rozwija kolejne wątki. Przez ekran przetaczają się co raz nowe postacie, wśród których prym wiodą przedstawiciele ciemnej strony Mocy: oschły, pozbawiony emocji generał Kiszczak (Robert Więckiewicz); podstawiony przez ubecję, by namieszać bohaterowi w głowie, tajniak (Bartłomiej Topa); wreszcie opryskliwa, bezwzględna szefowa prokuratury Wiesława Bardon (rewelacyjna, grająca na granicy przeszarżowania Aleksandra Konieczna) zwana w książce Łazarewicza upierścieniowaną ręką sprawiedliwości. Matuszyńskiemu do spółki ze scenarzystką Kają Krawczyk-Wnuk udaje się opowiedzieć puchnącą od zdarzeń i detali historię w taki sposób, aby jej za nadto nie uprościć, a zarazem uczynić zrozumiałą pod każdą szerokością geograficzną.

Całą recenzję "Żeby nie było śladów" znajdziecie TUTAJ.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones