WYWIAD: pytamy Anię Cieślak "Jak żyć?"

Filmweb / autor: /
https://www.filmweb.pl/news/WYWIAD%3A+pytamy+Ani%C4%99+Cie%C5%9Blak+%22Jak+%C5%BCy%C4%87+%22-44649
18 lipca w kinach zadebiutowała komedia obyczajowa "Jak żyć?" w reżyserii Szymona Jakubowskiego. To opowieść o Kubie (Krzysztof Ogłoza) i Ewie (Anna Cieślak), którym niespodziewanie "przydarza się" dziecko. Zanim jednak bobas pojawi się na świecie, bohaterowie będą musieli dorosnąć i zdefiniować najważniejsze wartości.
 Zapraszamy Was do przeczytania wywiadu z Anną Cieślak. To jedna z najzdolniejszych aktorek młodego pokolenia. Na dużym ekranie zadebiutowała w "Masz na imię Justine", gdzie grała prostytutkę mimo woli. Mogliśmy ją również zobaczyć w "Dlaczego nie!", "Glinie" oraz "Na dobre i na złe".  
Co zainteresowało Cię w "Jak żyć?", że zdecydowałaś się w nim zagrać?
Przede wszystkim energia reżysera, który od momentu kiedy zaprosił mnie na zdjęcia próbne do dzisiaj, ma w sobie nieprawdopodobną pasję. Jest w nim żywiołowość, energia i ogromna chęć, żeby wszystko było dobrze. On traktuje ten film jak swoje dziecko. To jego debiut i widzę, jak dużo go to kosztuje, jak bardzo mu na tym zależy, jak bardzo kocha ten film. To się przenosi również na aktorów. Drugą ważną kwestią był dosyć sprawnie skonstruowany scenariusz, który dotyka dzisiejszej rzeczywistości pokolenia 25, 35-latków. Dzisiejsi trzydziestolatkowie powoli chcieliby sobie ułożyć życie, ale wciąż chcą coś zrobić. Wynikają z tego problemy – czasami zabawne, czasami dramatyczne.
"Jak żyć?" to pierwszy pełnometrażowy film Szymona Jakubowskiego. Jaka jest różnica między współpracą z reżyserem-debiutantem a graniem u starych wyjadaczy jak Zatorski czy Pasikowski?
Taka różnica oczywiście istnieje i tłumaczyłam to dzisiaj Szymonowi w pociągu. Doświadczeni reżyserzy nie muszą się już wszystkim przejmować i denerwować. Szymon jest jeszcze na takim etapie, że wszystko traktuje emocjonalnie. Podobnie zachowywał się Franco de Pena na planie "Masz na imię Justine", gdzie grałam moją pierwszą filmową rolę. To jest z jednej strony dobre, bo widać, że się bardzo stara. Moim zdaniem jednak nie zawsze należy się wszystkim tak bardzo przejmować, bo niepotrzebnie wypala się przydatną energię. Rysiek Zatorski i Władek Pasikowski skupiają swoją uwagę wyłącznie na reżyserowaniu i to jest dla nich najważniejsze. To, co dzieje się wokół, jest  nieistotne. Mają zupełnie inną pewność siebie i spokój. Ta emocjonalność Szymona jest jednak fajna, pozwala czasami na zrobienie czegoś głupiego, co u weteranów reżyserii raczej się nie zdarza. Chociaż nie... Na planie "Dlaczego nie!" Rysiek nie wyłączał kamery, gdy razem z Maćkiem [Zakościelnym – przyp. red.] mieliśmy jakieś szalone pomysły.
   
Zastanawiałaś się może, jak zachowałabyś się na miejscu swojej bohaterki?
Ewa jest mi bliska. Trochę Ewy siedzi we mnie i trochę Ani Cieślak w Ewie. To postać, którą zagrałam w harmonii ze sobą. Jej emocje mogłam budować na bazie własnego punktu widzenia. Można powiedzieć, że to taka odstająca od dzisiejszych czasów romantyczna "Werterka", która niekoniecznie radzi sobie z całą sytuacją. W jej życiu ważne są miłość, ciepło, dom, rodzina. Nagle pojawia się bunt, gdy widzi swojego partnera biorącego udział w wyścigu szczurów. Ewa nie przyznaje mu racji i próbuje wskazać, dlaczego warto iść tam, a nie tu. Szuka i chce ratować ten związek. Uważam, że w dzisiejszych czasach ludzie są bardzo słabi psychicznie i łatwo się poddają. Według mnie lepiej jest walczyć z jakimś problemem, bo to nas wzmacnia i powoduje, że nie jesteś sam w tym wszystkim. Jeżeli uczysz się z drugą osobą rozmawiać i pokonywać pewne przeszkody, to jesteście o krok dalej.
Grasz dziewczynę, która jest w ciąży. Wiadomo – to specyficzny stan i emocje. Jak przygotowywałaś się do tej roli?
Mieliśmy próby z Szymonem przed rozpoczęciem zdjęć. Spotykaliśmy się razem z głównym bohaterem, czyli Krzyśkiem Ogłozą i analizowaliśmy po kolei i wszystkie sceny. A potem weszliśmy na plan i było kompletnie inaczej niż sobie wymyśliliśmy. Na początku jesteś sobie w stanie racjonalnie wytłumaczyć pewne zdarzenia. Następnie zaczynasz grać, w to wszystko wchodzą emocje i robisz rzeczy zupełnie niekontrolowane.
Tytuł filmu to pytanie "Jak żyć?". Czy na ekranie poznajemy na nie odpowiedź?
Trzeba po prostu przyjść i obejrzeć. Moim zdaniem to dość kontrowersyjny tytuł. Na to pytanie odpowiem anegdotą z planu. Mieliśmy jeden z kolejnych dni zdjęciowych, a ja siedziałam sobie w busie, który służył za charakteryzatornię. Poproszono mnie na plan, więc wychodzę i widzę dwóch krakowskich pijaczków. Oni patrzą się na mnie i pytają [tu [person]Anna Cieślak zaczyna naśladować głos krakowskiego pijaczka – przyp. red.]:
- A co pani tu robi?.
- Film kręcę.
- A jaki?
- "Jak żyć?"
- Jak żyć? Pani nie wie jak żyć? Ja pani powiem jak żyć. Trzeba żyć tak, żeby przeżyć.
To chyba najlepsza odpowiedź na twoje pytanie.
   
Jakie są Twoje zawodowe plany na przyszłość?
W tej chwili skończyły się zdjęcia do "Generała Nila" Ryszarda Bugajskiego. To film o bohaterze narodowym. Nie miałam tam dużej roli, ale było to niezwykle ciekawe doświadczenie, bo ta tematyka jest mi zupełnie obca, podobnie jak gatunek.  Obraz powinien pojawić się na festiwalu w Gdyni. Ponadto zaczynają się zdjęcia do "Cichociemnych" w reżyserii Michała Kwiecińskiego. Moim głównym priorytetem jest jednak teatr: Teatr Słowackiego i Teatr Stu w Krakowie. Tutaj cały czas się coś dzieje.  Film i serial to historie, które się zaczynają i kończą. Teatr zaś jest bazą, do której wracam i uczę się aktorstwa oraz siebie. Ciągle coś robię, choć może na zewnątrz tego nie widać, bo nie piszą o mnie o kolorowe gazety. Staram się unikać wypowiedzi na temat tego, co noszę w torebce. Wolę rozmawiać, tak jak z tobą, o filmie, którego jestem cząstką. Mogę wtedy zachęcić do pójścia do kina, bo wydaje mi się, że na tym również polega zawód aktora. Są takie czasy, że się odbywa jakaś nieustanna autokreacja. Nie zgadzam się z tym, ale jednocześnie tego nie oceniam.  Może innym ludziom jest to potrzebne, mnie nie. To, co mam, w zupełności mi wystarcza.
W takim razie jak zachęciłabyś potencjalnych widzów do obejrzenia nowego filmu z Twoim udziałem?
Myślę, że staraliśmy się włożyć w to przedsięwzięcie całe serce, wrażliwość i umiejętności. Robiliśmy ten film z pełną pasją, tak aktorzy jak i reżyser, operator oraz wszyscy, którzy w tym uczestniczyli. Uważam, że to nie jest tylko komedia romantyczna. To również film pokoleniowy poruszający problemy dzisiejszych 30-latków. Czasami zabawny, czasami dramatyczny, a czasem wzruszający. Osobiście cieszę się z tej przygody. Powstał kawał dobrego kina i nie boję się o tym powiedzieć. To, co będzie w recenzjach, to już nie moja sprawa. Jestem dumna, że mogłam uczestniczyć w projekcie, przy którym spotkało się tak dużo fajnych ludzi. Od początku było wiadomo, że nie mamy dużo pieniędzy na ten film, a skoro tak, to nie mamy się o co kłócić. Wszyscy strzelaliśmy do tej samej bramki. Mam nadzieję, że ludzie, którzy pójdą na "Jak żyć?", będą się śmiać i jednocześnie nad czymś się zastanowią. Wierzę, że każdy znajdzie coś dla siebie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones