Wróblewski zawiedziony nowym filmem Tarantino

KinoOko /
https://www.filmweb.pl/news/Wr%C3%B3blewski+zawiedziony+nowym+filmem+Tarantino-51679
Razem z tygodnikiem "Polityka" zapraszamy Was do przeczytania kolejnej relacji Janusza Wróblewskiego z festiwalu w Cannes. Wcześniejsze teksty znanego krytyka filmowego znajdziecie na jego blogu wroblewski.blog.polityka.pl


Bękart kina

Quentin Tarantino - uwielbiany zwłaszcza przez młodych kinomanów, nakręcił najnudniejszy film w swojej karierze. Co wcale nie znaczy, że "Bękarty wojny" (ang. Inglourious Basterds) nie odniosą gigantycznego sukcesu komercyjnego.

Niemiłosiernie przegadany spaghetti-western rozegrany w całkowicie zmyślonych realiach II wojny światowej (wojna kończy się w roku 1944) tylko przez pierwsze 10 minut zaciekawia. Reszta dwuipółgodzinnego widowiska, rozpoczynającego się jak każda bajka od słów "zdarzyło się pewnego razu w okupowanej przez nazistów Francji" przypomina niestety mało emocjonujący teatr w dekoracjach z lat 50. Niezbyt błyskotliwe dialogi toczą się kompletnie bez napięcia po to tylko, by wydłużyć wstęp do tego, co Tarantino kocha najbardziej: do zabawy w zabijanie. Ale i tu czeka spore rozczarowanie. Zapowiadane jako wielka sensacja sceny skalpowania Niemców przez specjalne komando amerykańskich Żydów-mścicieli zachowujących się jak dzika banda Indian, nie wywołują wstrząsu, przerażenia, tylko konsternację. Granica infantylizmu została gdzieś przekroczona.

Tarantino nie nakręcił remake'u "Parszywej dwunastki", ani parodii "Złota dla zuchwałych". W swoim stylu - żonglując konwencjami - opowiedział absurdalną, przewrotną historię o zamachu na przywódców Trzeciej Rzeszy: Hitlera, Goebbelsa i ich kompanów, zasiadających na widowni paryskiego kina. Przy czym, odwrotnie niż w sensacyjno-szpiegowsko-przygodowym thrillerze, zupełnie nie obchodzi go kto - i czy w ogóle - wpadnie w zastawioną pułapkę. Tylko o odwracanie do góry nogami filmowych schematów i zgrywę z oczekiwań widzów.

Druga połowa "Bękartów wojny" rozgrywa się podczas premiery niemieckiego filmu propagandowego "Duma narodu", w którym główną rolę gra wcielony do armii krytyk filmowy, osiągający jako frontowy snajper zawrotne sukcesy: setki ukatrupionych niewinnych ludzi (to słodka zemsta reżysera za brednie wypisywane przez żurnalistów).

Spektakularne sceny batalistyczne z czołgami, ostrą strzelaniną, eksplozjami pojawiają się tylko na czarno-białej taśmie tego właśnie dzieła, gdzie wspomniany krytyk-idiota gra samego siebie. Zaś tempo filmu Tarantino jest wielokrotnie wolniejsze. Żydzi-sadyści u autora "Pulp Fiction" nie tylko ochoczo skalpują, ale sięgają również po maczety, kije bejsbolowe, popisując się oryginalnym sposobem ich wykorzystania. Zamiast ciętych dialogów, szybkiej wymiany zdań między wrogimi stronami, są swobodne pogawędki przy stole, najczęściej o przedwojennym kinie niemieckim.

Przykładowo o Georgu W. Pabście, Leni Riefenstahl, Emilu Janningsie. Albo o niezwykłym smaku francuskiego mleka. Toczą się one naprzemiennie po francusku, niemiecku, włosku najrzadziej po angielsku. Wiele uwagi poświęca się melodyjnemu akcentowaniu słów, bowiem sposób wyrażania, rodzaj popełnianych błędów językowych demistyfikuje mówiącego. Można się domyślić, kto kłamie, lub kogo udaje.

Gdyby nie fantastyczna rola mało znanego Austriaka Christopha Waltza, który gra porucznika SS Hansa Landę zawzięcie tropiącego Żydów - nie byłoby czego oglądać. On jeden znalazł właściwy ton dla przedstawienia pozbawionego skrupułów nazistowskiego detektywa-lingwisty, miażdżącego inteligencją swoje ofiary. O reszcie aktorów wiele dobrego powiedzieć się nie da, co może być przykre i dla wielbicieli talentu Brada Pitta (gra szefa ośmioosobowej grupy żydowskich siepaczy), i Diane Kruger, występującej jako słynna niemiecka gwiazda filmowa, szpiegująca dla aliantów. Być może nie mam racji. Nie ukrywam jednak, że oczekiwałem od Tarantino kompletnie czegoś innego. Jeśli chodzi o metazabawę w cytaty z kina, wolę Almodovara. Nawet w słabszej formie niż zwykle.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones