Wybieramy najlepsze gry z serii LEGO

https://www.filmweb.pl/news/Wybieramy+najlepsze+gry+z+serii+LEGO-150776
Wybieramy najlepsze gry z serii LEGO
Gry firmowane przez LEGO pozwoliły nam przeżywać przygody jako Indiana Jones, zgłębić sekrety Hogwartu, wybrać się i do Parku Jurajskiego, i na dalekie Tatooine, ale to tylko czubek góry lodowej. Tytuły sygnowane przez duńskiego producenta zabawek oferują bowiem znacznie więcej niż atrakcyjne licencje.


Lada dzień czeka nas premiera nowej gry wyścigowej, "LEGO 2K Drive", która zabierze nas prosto do oryginalnego, plastikowego świata. Tam fantazyjnymi pojazdami przemierzać będziemy nie tylko asfaltowe ulice, ale też bezdroża, rzeki i podniebne szlaki.

Zanim jednak włączymy nową grę i naciśniemy pedał gazu, zerknijmy na jak najlepsze do tej pory gry LEGO.
 


Zacznijmy od gry, która powraca do korzeni tego, o co chodzi w całej tej zabawie. Tutaj bowiem nie rozwalamy, ale budujemy. I to jeszcze jak. "LEGO Bricktales" co prawda oferuje zrąb fabuły, ale chodzi w tej grze przede wszystkim o przebicie się przez zagadki logiczne, które rozwiązujemy poprzez manipulowanie klockami. Były już co prawda wcześniej mniej lub bardziej udane próby oddania na ekranie feelingu faktycznego obcowania z LEGO, ale nikomu nie udała się ta sztuka lepiej niż twórcom "LEGO Bricktales".
Celem gry jest odbudowa parku rozrywki poprzez stawianie kolejnych atrakcji, które trzeba zasilić energią elektryczną. Może i brzmi prosto, ale nie zawsze takie jest, choć to tytuł przeznaczony również dla młodszych graczy. Przyjęta konwencja nie pozwoliła na graficzne fajerwerki, ale i tak odwiedzimy interesujące, kolorowe lokacje takie jak bujna dżungla czy kryjąca mroczne tajemnice pustynia. "LEGO Bricktales" całkiem nieźle wykorzystuje prawa fizyki i, budując kolejne fajne rzeczy, musimy zwrócić uwagę, czy nasza konstrukcja trzyma się kupy.


 


Może i gry LEGO atrakcyjnymi licencjami stoją – kto by nie chciał pograć Batmanem, Harrym Potterem albo Indianą Jonesem? – ale jedna z najciekawszych propozycji z plastikowego świata osadzona jest w całkiem oryginalnym, niezapożyczonym środowisku. Pierwotnie wydana wyłącznie na konsolę Wii, z czasem trafiła także na inne platformy – i bardzo dobrze!
Bo mowa o świetnie zaprojektowanej grze z otwartym światem, gdzie jako dziarski glina Chase McCaine (to nie pierwsze i zarazem nieostatnie tutaj zabawne nawiązanie popkulturowe) musimy pokrzyżować niecne plany Rexa Fury'ego. Czasem "LEGO City: Tajnego Agenta" nazywa się "Grand Theft Auto" dla dzieci, bo gra oferuje podobną swobodę i aktywności, oczywiście odpowiednio dostosowane do całej rodziny. I nie jest to porównanie na wyrost, bo rezygnacja z wykorzystania innej licencji niż macierzysta pozwoliła na stworzenie gry, dla której nie ma żadnych granic. Ale nie przyświeca nam tu motto "hulaj dusza, piekła nie ma", bo, jakby nie było, gramy policjantem.


 

Interesujący projekt multimedialny, który istnieje na dwóch płaszczyznach: tej rzeczywistej i jak najbardziej namacalnej oraz wyobrażonej i cyfrowej. Innymi słowy, "LEGO Dimensions" to projekt należący do rodziny "toys-to-life", czyli, żeby rozwinąć ten świat o nowe poziomy i postacie, trzeba dokupić fizyczne zestawy z klockami. Nie jest to jednak ani trochę konieczne, żeby cieszyć się rozgrywką i przejść calutką fabułę, mając jedynie podstawkę.
Główna atrakcja gry to jednak przenikanie się rozmaitych, często nieprzystających do siebie fikcyjnych krain, czyli możemy tu zobaczyć Gandalfa biegającego obok Batmana i nie będzie to bynajmniej najbardziej ekstrawaganckie połączenie. Sama rozgrywka nie odbiega od tej, do której przyzwyczaiły nas narracyjne gry LEGO. To rzecz dla całej rodziny, choć niektóre zagadki i sekwencje platformowe mogą sprawić kłopoty, dlatego najlepiej bawić się z kimś, aby rodzice mogli pomóc dzieciakom, a dzieciaki rodzicom. Tylko po skończonej grze pamiętajcie, żeby pozbierać walające się klocki.


 

Oficjalne statystyki Marvela i Disneya mówią o około ośmiu tysiącach rozmaitych postaci, które składają się na superbohaterski panteon. Oczywiście lwia część z nich to, mówiąc może i nieładne, ale całkiem trafnie, plankton. Dlatego "LEGO Marvel Super Heroes" daje nam dostęp do niecałych dwustu, lecz za to mamy sam konkret, od Hulka przez Spider-Mana do X-Men.
A jako że gra nie odtwarza fabuły znanej z kina czy komiksu, możemy dowolnie żonglować ulubionymi bohaterami, wykonując kolejne misje i odwiedzając nie tylko Nowy Jork, ale nawet i odległy Asgard. Gra ma naprawdę niezgorszą fabułę i potrafi zaskoczyć niejednym żartem, lecz najważniejsze jest to, że nasi trykociarze różnią się od siebie nie tylko strojem. Każdy dysponuje tu bowiem indywidualnymi umiejętnościami, które faktycznie wpływają na obrany styl gry i sprytnie wymuszają przyjęcie innej niż do tej pory taktyki. Naprawdę więc trudno się znudzić.


 

Najlepsza gra może być, rzecz jasna, tylko jedna i palmę pierwszeństwa dzierży zdecydowanie ubiegłoroczny przebój, dzięki któremu otwarła się przed nami cała plastikowa galaktyka. I to całkiem dosłownie, bo "LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów" umożliwia nam dostęp do wszystkich dziewięciu pełnych metraży wchodzących w skład głównej serii kosmicznej sagi i pozwala odtworzyć kluczowe sceny znane z dużego ekranu. Ale nie tylko.
Dopisano tu i oddano graczom do dyspozycji ogromny, otwarty, pełen atrakcji świat. Charakterystyczny dla gier opatrzonych szyldem duńskiej firmy humor, świetny design leveli oraz multum aktywności pobocznych, w jakich możemy uczestniczyć, pozwalają na zabawę na kilkanaście godzin. Co najmniej, bo gra jest nadal rozwijana o kolejne DLC umożliwiające przejęcie kontroli nad nowymi postaciami, także tymi spoza kinowej serii; a to pozwala odpowiedzieć na pytanie, co by było, gdyby taki Boba Fett zmierzył się z Imperatorem. To nie tylko najlepsza gra LEGO, ale i ścisła "gwiezdnowojenna" czołówka.
Informacja sponsorowana

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones