Nie było, nie ma i nie będzie lepszego.
Porucznik Frank Drebin rządzi:-)
To prawda. Może często się wygłupiał, grał w wielu durnych filmach, ale on robił to tak, że najinteligętniejszy by się śmiał. Po prostu był niesamowity.
Ciężko się nie zgodzić. Miał coś w sobie. Jego mimika, pewne przyruchy, wyraz twarzy etc. był jedyne w swoim rodzaju. Mistrz komedii. Żal, że odszedł...
To spojrzenie, niby poważny, niby panuje nad sytuacją, a w oczach widać że nie wie co się dzieje, uwielbiam to u niego, dla mnie mistrz!
Odkryty po 60. jako komik własnie. Jego "młode" role nie są komediowe i nie miał biedaczek możliwości się wykazać swoimi umiejętnościami ;). Zwłaszcza, że wtedy takich etatowych herosów jak w Zakazanej Planecie było pełno i trudno było się w ich gronie jakoś wyróżnić. A aktorów komediowych w wieku emerytalnym już tak sporo nie jest. NO, i Nielsen stworzył sobie bardzo nietypowe emploi, nawet jak na komika ;)
Przed 60 też grał w komediach, ale zgadzam się na poważnie zajął się tą profesją po 60. Chociaż on mnie nie przekonuje, jako komik. Wole Jima Carreya.
Dla mnie jako komik zaczyna się od skrzyżowania dróg artystycznych z ZAZem.
Carrey jest ok, ale to zupełnie inna forma ekspresji i inny rodzaj filmów. Można nie lubić Nielsena, ale stworzył on specyficzny sposób gry w bardzo specyficznym rodzjau filmu i za to nalezy mu się szacun ;)
Właśnie, przedtem gra mnóstwo razy w poważnych filmach i był mało znany, dobrze, ze go odkryli, przynajmniej mam co oglądać jak jest smętnie