Phoebe Waller-Bridge

Phoebe Mary Waller-Bridge

8,0
8 685 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Phoebe Waller-Bridge

Właśnie przez swój scenariusz właśnie zabiła James'a Bonda
RIP
1962-2020

ditro_TM

Następnym razem zalecam czytanie czegoś więcej niż nagłówki. James Bond nadal będzie białym mężczyzną. Jedna zmiana to czarnoskóra kobieta jako nowa agentka 007. W jaki sposób zabija to Bonda?

Surprajs

Bonda zabili scenarzyści Spectre. Następna część zapowiada się wyjątkowo intrygująco + bezcenny ból dupy pewnych środowisk

Surprajs

Tiaaaa ale zgadzasz się że do kiepski pomysł by w Agenta 007 obsadzać kobietę

ditro_TM

nie, nie zgadzam się; wszak ma to fabularny sens (przypomnij sobie, że Bond w Spectre przeszedł na emeryturę), a Waller-Bridge jest bardzo utalentowaną scenarzystką i wierzę, że jej pomysły przydadzą tej serii niezbędnej świeżości

Surprajs

To się dopiero okaże w kinie

ditro_TM

Zapewne doda Bondowi nieco więcej humoru, co akurat jest plusem.

ditro_TM

Skoro okaże się w kinie, to czemu pisać, że zabiła? Może lepiej poczekać z oceną do momentu po seansie? Żeby potem nie trzeba było odszczekiwać niepotrzebnych postów.

imadzianejszyn

No i moje prognozy się potwierdziły

użytkownik usunięty
Surprajs

Za "świeżość", którą do serii wprowadziła Barbara Broccoli z Danielem Craigiem na czele serdecznie podziękuję. Jasne, coś rozpoczęli w "Spectre", ale co z tego"? Tak naprawdę mogli ten film zostawić z jakimkolwiek, nawet najbardziej absurdalnym zakończeniem. I czy wtedy również powinni ciągnąć coś takiego? Zdecydowanie nie. Poturbowali serię, która broniła się sama w sobie bez tych wszystkich rewolucji i wariacji. Nowe piosenki? Porażka. Q? Porażka. Widzowie pokochali Bonda właśnie takim, jakim był przez lata, z całym dobrodziejstwem inwentarza. Komuś się nie podobał? No cóż, bywa. Ma do tego prawo. Mnie też się wiele serii nie podoba, ale nie uważam by należało je zmieniać/odświeżać itd. Zmienianie wszystkiego dla samego zmieniania, sztuka dla sztuki, postnowoczesność dla postnowoczesności i ogólne przewartościowanie wszystkiego jak leci w imię "wszystko co przeszłe to złe", "tradycja beee", "klasyka kina beeee" jest zwyczajnie infantylne, bo niczego nie wnosi, jest puste i niepotrzebne. Bond się sprzedaje? Tak, sprzedaje. Przy takich środkach i takich kampaniach jakie prowadzą producenci oraz przy tak ogromnej marce jaką jest Bond sam w sobie nie trzeba wiele. Tak naprawdę z Bonda producenci mogliby równie dobrze zrobić klona-mutanta podróżującego w czasie. Jeśli producenci bardzo chcą wprowadzać pewne wariacji, tworzyć zupełnie inne rzeczy - niech stworzą całkowicie odrębną serię, nową postać. Jeśli nie potrafią Bonda utrzymać w typowo bondowym stylu, niech już lepiej zakończą serię. Nie wiem czy to kwestia naiwności czy masochizmu, ale chodzę na każdego kolejnego Bonda ostatnich lat, chyba gdzieś w głębi duszy mając nadzieje, że w końcu będzie to coś, na co czekam. Niestety, coraz bardziej się rozczarowuję i w zasadzie wstyd mi za tę serię.

Przed Craigiem były filmy z Brosmanem które wspominałem dość dobrze, jako nic ambitnego ale za to przyjemną niewymagającą rozrywkę. Nie widziałem ich od kiedy byłem dzieckiem więc włączyłem ostatnio że znajomymi Die another day (ten z Halle Berry). Chryste jakie to było durne. Fabuła Total ie nie teresujaca, skakała chaotycznie wciąż z lokacji do lokacji, postacie do bólu papierowe. Śmialiśmy się dużo ale tylko z tego jak durny jest ten film.
Więc jeśli piszesz ze świeżość wprowadzona przy Craigu była niepotrzebna to mam nadzieję że też po prostu inaczej zapamiętałeś poprzednią serię. Bo nie wierzę e ktoś by chciał żeby dalej ciągnięto ten chłam z Brosmanem.

użytkownik usunięty
v0jtek

Odcinki z Brosnanem to nie tylko Die Another Day. ;) Akurat ten odcinek to już czasy Barbary i rzeczywiście nie jest za dobry. Jak mam wybierać pierwsze dwa z Brosnanem a wszystkie razem z Craigiem - to nawet dopłacę, byle Craiga nie oglądać. Serio. Brosnan był w pierwszych dwóch świetny. Świat to za mało był nieco słabszy, ale jeszcze trzymał poziom. I miał dobrą piosenkę. A nie jakieś wycie dziwnej dziewczynki. ;)

Heh 'nie jest za dobry' wydaję się być raczej eufemizmem wobec tego co pokazano w Die another day. W odcinkach z Craigiem ludzie wypominają każdą niespójność fabularną czy niejasne motywy bohaterów - tutaj cały film był absurdalnie pozbawiony logiki, do tego wypełnniony po brzegi tanim efekciarstwem.
Ciężko mi się odniesc do wcześniejszych filmów z Brosmanem bo też je glądałem lata temu i moje podejście do filmów zmieniło się mocno od tego czasu ale sam piszesz że ich jakośc mocno spadała z kolejnymi częściami. Dlatego odświeżenie było tak potrzebne i cięzko to nazwać zmianą dla zmiany i poturbowaniem serii.
Gatunek sensacyjno-szpiegowski zmienia się wraz z czasem, podobnie jak inne gatunki, dlatego potrzebne jest zmiana w serii, nowe podejście. Odcniki z Craigiem też już kuleją więc dobrze że ktoś nowy się za to wział/weźmie

użytkownik usunięty
v0jtek

Nie, nigdzie nie pisałem, że ich jakość mocno spadała - przynajmniej w odniesieniu do Brosnana. Co prawda za jego czasów seria w pewnym momencie obniżyła loty, to fakt, ale to nie był wynik jakiegoś wypalenia formy czy czegoś takiego, tylko dojścia do władzy Barbary Broccoli - o czym już wspominałem. Wcale nie jest ciężko nazwać te najnowsze części zmianą dla zmiany i poturbowaniem serii, bo producenci odeszli całkowicie od pierwowzoru, zrobili z tego jakieś... dziwaczne coś, pełne pseudoartyzmu i pseudopsycholigzmu, odrzucające klasyczne elementy stanowiące o sile i oryginalności serii, a do tego promujące przeraźliwie słabe piosenki! (Adele jest wyjątkiem) Czy to było konieczne? Nie, nie było. Mogli oni równie dobrze pójść w JAKĄKOLWIEK stronę i dalej to by się sprzedało. Bo Bond. Bo marka. Bo ogromny budżet na reklamę. I to, że mogli pójść w JAKĄKOLWIEK stronę nie oznacza, że powinni to zrobić. Bo nie powinni. Bond broni się jako pewna marka, jako pewien zestaw zachowań, mechanizmów, elementów. To nie lekki klimat był problemem. To nie gadżety były problemem. To nie mały udział kobiet był problemem. To nie bondowskie zachowanie, odzywki, przyzwyczajenia czy upodobania były problemem. Problemem była słaba piosenka Madonny, absurdalny scenariusz "Die Another Day", absurdalność pewnych pomysłów (znikające auto) czy płaskość niektórych postaci (zwłaszcza antagonista ze "Świat to za mało"). Zaczęto robić wariację na temat Bonda, a przy okazji "resetu", czyli angażu Craiga i "Casino Royale", wprowadzono serię na tory jakiegoś przeciętnego akcyjniaka. Patrząc na to całe żałosne "Quantum of Solace" z padaczkowym montażem (aaaaa, no tak - to przecież taki postęp, taka moda), to naprawdę - zdecydowanie wolę "Die Another Day", choć nie należy do moich ulubionych części. Gatunki nie zmieniają się same z siebie, tylko zmieniają je producenci. I nie zmieniają oni je jakoś pod widzów (haha, chciałbym), pod jakąś logikę czy pod jakąś jedną teraźniejszość. Zmieniają pod samych siebie. Przez kilkadziesiąt lat istnienie serii, Bond konkurował z sensacjami bardzo różnie traktującymi wytyczne gatunkowe. I co, tak bezwzględnie się do tego odwoływał? Dostosowywał? Albo może MUSIAŁ się dostosować? No nie. Do klasycznych Bondów wracam z największą chęcią. ZAWSZE się świetnie bawię. ZAWSZE. Na tych odcinkach z Craigiem męczę się....PRZERAŹLIWIE. I tak, zgadza się - ostatnio włączyłem nowe "Casino Royale". Brakuje mi słów na to coś. Gdybym od tego miał zaczynać swoją przygodę z serią to bym... też na tym ją zakończył. Nie jestem uprzedzony do Craiga czy Barbary Broccoli. Chcę nowe odsłony, ale nie takie. No ale cóż, żyjemy w czasach, w których nowe "Małe kobietki" uchodzą za dobry film, w dodatku nominowany do Oscara. Ręce opadają...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones