Val Lewton 

Vladimir Leventon

7,3
11 ocen pracy producenta
Val Lewton
Val Lewton to nieoszlifowany diament kina. Ten rosyjski emigrant mógł zdobyć prestiż godny Hitchcocka, ale nie zdążył. Wybrał karierę w świecie horrorów klasy B i jest najlepszym przykładem, że nawet w tak "niskim" gatunku można dokonać rzeczy wielkich.

Po przybyciu do Stanów Zjednoczonych zamieszkał wraz z matką i siostrą w domu sławnej ciotki Ałły Nazimowej. To właśnie tam objawił się jego talent do wymyślania niestworzonych historii. Wkrótce po studiach na Uniwersytecie Columbia parał się różnymi zajęciami, ale najważniejsze z nich to dziennikarstwo. Zdobywał tam pisarskie szlify i po kilku latach mógł się już pochwalić dorobkiem literackim obejmującym dziesięć powieści, pięć książek o bardzo różnorodnej tematyce i dwa pornograficzne wydania (jego pseudonimy z tego okresu to Carlos Keith, Cosmo Forbes, Sidney Valentine czy Herbert C. Kerkow). W 1933 roku zdobył posadę asystenta montażysty w studiu Davida O. Selznicka. Wielki producent po przeczytaniu pewnego scenariusza zwrócił na niego uwagę i Lewton awansował na stanowisko redaktora. Wiele anegdot krąży o jego przyjaźni z Selznickiem. Jedno jest pewne: musiał być bardzo silną osobowością, aby móc znosić sławne humory szefa i jeszcze mieć chęć mu doradzać i pomagać. Tak wytrwali osiem lat w okresie rozkwitu Hollywood, podejmując wiele dziejowych decyzji dla historii kina.

Najważniejszy epizod zaczął się, kiedy w 1942 roku Charles Koerner, kierujący małą, ale odnoszącą sukcesy wytwórnią RKO ("Obywatel Kane", "King Kong"), zwrócił się do niego z propozycją utworzenia ekipy produkującej horrory. Plan był prosty: produkowane w tym zespole filmy miały być uzupełnieniem podwójnych seansów, miały trwać nie dłużej niż 75 minut, a ich budżet miał być niewielki. Te filmy na zlecenie miały jednak atut - były wyświetlane przed wpływowymi tytułami. Wobec tak postawionej sprawy przez Koernera, Lewton przystał na propozycję.

Sukces lewtonowskich produkcji był zupełnie nieoczekiwany. Horrory nie tylko zwracały koszty produkcji, ale także zarabiały. Publiczność nie była straszona na śmierć, lecz urzeczona subtelną aurą oraz grą światła i cienia. Sam producent określał ten styl tak: "Jeżeli ekran będzie wystarczająco skąpany w mroku, twój umysł sam pokaże ci, co tylko zechcesz". Krytyka doceniała je za ambicję mimo skromnego budżetu. A szefowie RKO zachwyceni gwarancją sukcesu proponowali mu awans na producenta filmów klasy A. Val Lewton jednak nie chciał się zgodzić, wiedząc, że wtedy będzie miał ograniczoną swobodę artystyczną.

Człowiek ten nie był wprawdzie reżyserem, ale należy pamiętać, jak uprzywilejowaną pozycję miał wtedy producent. Wpływał na wszelkie decyzję i uczestniczył we wszystkich etapach powstawania filmu. W przeciwieństwie jednak do wielu innych producentów, swej pozycji nie wykorzystywał do pomniejszania roli utalentowanych współpracowników. Przyjaźnił się z nimi i szanował, a niejednokrotnie, z racji gatunku filmów, i straszył na planie. Przy nim Jacques Tourneur i Mark Robson stworzyli być może swe najlepsze filmy, a Robert Wise zdobył doświadczenie, które pomogło mu w samodzielnej karierze i sprawiło, że stał się jednym z najbardziej cenionych reżyserów następnych dwudziestu lat. Zgraną załogę uzupełniali ponadto: scenarzyści DeWitt Bodeen (później ceniony historyk), Ardel Wray, polski emigrant Josef Mischel i operator Nicholas Musuraca. Na ekranie zawsze też można było zobaczyć znajome twarze, wiele razy występowali razem: Simone Simon, Tom Conway, Jean Brooks, Isabel Jewell, Elizabeth Russell, Sir Lancelot, Lawrence Tierney czy nieco później Boris Karloff.

Wielce ciekawe jest więc, czego jeszcze mógł dokonać Val Lewton, gdyby nie jego ambicja i przedwczesna śmierć na zawał serca.
więcej

Dane personalne:

data urodzenia: 7 maja 1904

data śmierci: 14 marca 1951

miejsce urodzenia: Jałta, Rosja, (obecnie Ukraina)

wzrost: 183 cm

żona Ruth Knapp (od 1929 do jego śmierci), 2 dzieci: syn Val Edwin (ur. 23.05.1937) i córka Nina
Napisał kilka scen do "Przeminęło z wiatrem" w tym sekwencje w Atlancie na stacji kolejowej. Następnie jako żart, dopisał szokująco drogą scenę ze skomplikowanym ujęciem odgórnym setek rannych żołnierzy. Kiedy Selznick ją przeczytał spodobała mu się jednak tak bardzo, że włączył ją do filmu.
Namówił Davida O. Selznicka, swego przełożonego, do sprowadzenia wówczas początkującej aktorki Ingrid Bergman, oraz mało znanego, choć utalentowanego reżysera z Anglii, Alfreda Hitchcocka.
Według legendy to on czuwał ze stoperem w ręku przy męskiej toalecie w trakcie próbnego pokazu "Przeminęło z wiatrem", by wyliczyć czas potrzebny na przerwę ...
Od najlepszych
  • Od najnowszych
  • Od najlepszych

W sumie gdyby ktoś mnie zapytał jeszcze rok temu co widziałem Vala Lewtona, też bym powiedział tylko 'co??'. Sądziłem, że przynajmniej maniacy starych horrorów będą tu szaleć. Ja widziałem na razie tylko jeden obraz ze stajni Lewtona. Widać, że tworząc specyficzny klimat, wyprzedzał epokę o kilka dekad. A dzięki temu,...

więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones