Recenzja wyd. DVD filmu

Fisher King (1991)
Terry Gilliam
Jeff Bridges
Robin Williams

"To nie był, k...a, bal! Historia Jacka Lucasa"

"Przyszły do mnie rok temu. Siedziałem na klopie, doznając rozkoszy wypróżnienia. Znasz to mistyczne przeżycie, gdy robisz... I wtedy się pojawiły. Setki małych grubasków... unosiły się przed
"Przyszły do mnie rok temu. Siedziałem na klopie, doznając rozkoszy wypróżnienia. Znasz to mistyczne przeżycie, gdy robisz... I wtedy się pojawiły. Setki małych grubasków... unosiły się przed mymi oczami. To było cudowne. Potem przemówiły. Powiedziały, że zostałem wybrany..." "Fisher King", kapitalny obraz autorstwa Terry'ego Gilliama, to niecodzienna tragikomedia z równie niecodziennymi bohaterami. Główna postać (J. Lucas), egoistyczny i cyniczny prezenter radiowy wylatuje z roboty po tym, jak jedna z jego wypowiedzi staje się inspiracją dla jakiegoś wariata do zastrzelenia siedmiu osób. Jak to w amerykańskich filmach bywa, gość ląduje na dnie, ale dostaje drugą szansę od losu - poznaje na wysypisku śmieci bezdomnego żebraka Perry'ego, którego dzieje dziwnie splatają się z przeszłością radiowca. Wyglądałoby to klasycznie, gdyby nie drobny fakt, że żebrak ów poszukuje Świętego Graala, a sam uważa się za rycerza i wybrańca bożego. Film wyraźnie nawiązuje do legend arturiańskich, a sam tytuł odnosi się do jednego z ich bohaterów, niejakiego Króla Rybaka. U Gilliama błędnymi rycerzami są jednak życiowi popaprańcy, nieudacznicy i wszelakiej maści osobnicy, określani przez tę "lepszą część" narodu mianem marginesu społecznego. Graal jest tu oczywiście tylko symbolem, metaforą ludzkich poszukiwań, wszelkich trudów i celów, tak jak symboliczne są inne, obficie przewijające się przez dwie godziny trwania filmu, nawiązania do legend opiewających czasy króla Artura i rycerzy Okrągłego Stołu. Jak to u Gilliama zawsze bywa, film jest piękny wizualnie. Scenografia i kostiumy były dla reżysera zawsze oczkiem w głowie (w końcu plastyczne wykształcenie zobowiązuje), tak obecnie, jak i wtedy gdy był członkiem grupy Monty Pythona, tworząc dlań surrealistyczne filmiki i przerywniki skeczy. Obraz jest "świeży" (choć ma kilkanaście lat), mądry, zabawny, a do tego poruszający. Duża w tym zasługa kapitalnych aktorów (zimny Jeff Bridges i rozbrajający Robin Williams), których obecności dzisiaj trudno doświadczyć na ekranie. Krótko mówiąc, film oryginalny i świetnie wykonany, jak większość zresztą obrazów byłego Pythona.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kto nie był choć raz zmęczony nowoczesnością albo kto nie czuł wyjałowienia nią spowodowanego? Na to... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones