Recenzja filmu

Wampiry i świry (2010)
Jason Friedberg
Aaron Seltzer
Jenn Proske
Matt Lanter

Świat według Friedberga i Seltzera

Aby recenzja kolejnego utworu duetu Friedberg, Seltzer miała jakiś sens, należy przyjąć specyficzny punkt widzenia, który polega na ograniczeniu kontekstu filmowego do twórczości wspomnianego
Aby recenzja kolejnego utworu duetu Friedberg, Seltzer miała jakiś sens, należy przyjąć specyficzny punkt widzenia, który polega na ograniczeniu kontekstu filmowego do twórczości wspomnianego wyżej duetu. W innym wypadku większość recenzji obfitowałaby zapewne w słowa takie jak, żenada, dno, bezguście.

Chcąc odpuścić sobie takie wyrażenia, postaram się wejść w skórę fana wspomnianego wyżej duetu dla celów recenzji filmu "Wampiry i świry".
A zaczyna się on zaskakująco dobrze. Gagi są w miarę wyważone, a bazują przede wszystkim na "Zmierzchu". Można się szczerze uśmiechnąć na początkowym wątku, w którym tato nie może się pogodzić, że jego córeczka nie jest już małym dzieckiem. Po prośbie córki, żeby nie traktował jej jak dziecko, w następnym kadrze widzimy, jak tatuś niesie swoją 16-letnią córeczkę w nosidełku dla niemowląt.

Potem mamy szereg ujęć parodiujących konkretne sceny z filmu "Zmierzch". Ujęcia te w oryginale są dość napompowane (poprzez np. pokazywanie ich w zwolnionym tempie), więc aby je sparodiować, wystarczyło tylko powtórzenie takich scenek, bez szczególnego ich przetworzenia. Może jedynie z przetworzeniem polegającym na wstawieniu aktorów o bardziej głupkowatych minach. Potem im dalej, tym mniej śmiesznie. Powiew świeżości z pierwszych ujęć mija i dowcipy coraz bardziej irytują, zamiast śmieszyć. Dochodzą do tego jeszcze dosyć ostre momenty (np. sceny z otwartym złamaniem), których potencjał komediowy jest dość wątpliwy.

W odróżnieniu od "Komedii romantycznej", w której można było znaleźć nawiązania do szeregu różnych filmów,  tutaj pretekstów do wyśmiania mamy zdecydowanie mniej, a wśród nich dominuje bezsprzecznie "Zmierzch". Skutkuje to tym, że nie mamy takiej kanonady gagów i film jakby bardziej trzyma główny wątek. Jednak, ile można się śmiać z upudrowanego Edwarda, z zarośniętego Jacoba czy z mdłej Belli. Zatem wciągnięcie innych filmów, lepsza selekcja motywów do obśmiania, mogłyby zaowocować zabawniejszymi momentami. Mamy jednak to, co nam podali "reżyserzy".

Wychodzi z tego błazenada do strawienia, ale też bez śmiania się do rozpuku. Nie ma takiego nawału kloacznych kawałów jak w "Komedii romantycznej", ale też ogólnie jest chyba mniej udanych skeczy. Za to na pewno wyżej postawię omawiane "dzieło" od tworu Friedberga i Seltzera pt. "Wielkie kino", przez które, pomimo szczerych chęci, nie udało mi przebrnąć.

Jeśli ktoś uwielbia panów Friedberg i Seltzer za ich pozostałe dokonania, to po obejrzeniu "Wampirów i świrów" nie powinien zmienić o nich zdania
1 10
Moja ocena:
4
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Filmy Jasona Friedberga i Aarona Seltzera są starannie zabezpieczone przed każdą próbą krytyki. Począwszy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones