Recenzja filmu

Bez hamulców (2012)
David Koepp
Joseph Gordon-Levitt
Michael Shannon

Bez hamulców

Dobrze myślicie, to jeden z tych filmów, w których samochody są wolniejsze od bicykli, a cała policja Nowego Jorku głupsza od paru wiecznych studentów. Zarówno Wilee jak i Monday to bohaterowie
Chociaż wojownicy polskich szos pewnie się nie zgodzą, rowerzysta to też człowiek. Reżyser David Koepp przekonuje nawet, że to pół człowiek, pół maszyna:  widzący więcej, myślący sprawniej i reagujący szybciej. Rowerowi kurierzy z jego filmu robią rzeczy, o których warszawscy hipsterzy baliby się pomyśleć. Żeby dostarczyć przesyłkę we wskazane miejsce, nie cofną się nawet przed zadarciem z psychopatycznym gliniarzem.

Podobny problem ma Wilee (Joseph Gordon-Levitt) – świr, który nie uznaje przerzutek,  nie używa hamulców i którego determinacja równa jest tylko skłonności do ryzyka. Rutynowe zlecenie zamienia się w koszmar, gdy jego śladami zaczyna podążać skorumpowany policjant Robert Monday (Michael Shannon). Mężczyzna przegrał właśnie sporo pieniędzy w Chinatown i jeśli chce dożyć kolejnego poranka, musi ukraść przesyłkę Willeego. Ten jednak ostrzega go zawczasu: "Nie bez przyczyny nasza firma nazywa się Bezpieczny Kurier", po czym wsiada na rower i znika w miejskim labiryncie.   

Dobrze myślicie, to jeden z tych filmów, w których samochody są wolniejsze od bicykli, a cała policja Nowego Jorku głupsza od paru wiecznych studentów. Zarówno Wilee jak i Monday to bohaterowie wyciągnięci z kina akcji lat 90. – przegięci, scharakteryzowani paroma linijkami dialogów, rzucający urokliwymi, czerstwymi  one-linerami (zwłaszcza Shannon wspina się w tej materii na wyżyny, jest krzyżówką socjopatycznego Gary'ego Oldmana z "Leona zawodowca" i opętanego natręctwami Adasia Miauczyńskiego z "Dnia świra"). Nie inaczej jest z resztą kurierskiej braci: byłą dziewczyną głównego bohatera, Vanessą, która marzy o pracy za biurkiem i zarzuca Willeemu brak odpowiedzialności, a także z napakowanym byczkiem Mannym, który ma chrapkę na pedałującą po Manhattanie Vanessę.  Owe klisze mają jednak walor nostalgiczny i nie psują dobrego wrażenia – film Koeppa ma świetne tempo, jest dynamicznie zmontowany, a kaskaderzy wykonują kawał dobrej roboty. Trudno w zasadzie mieć jakiekolwiek pretensje do obrazu, w którym bohaterowie wymieniają się dialogami w rodzaju: "Zostałem kurierem rowerowym, bo kocham prędkość".

Tym większa szkoda, że Koepp wierzy do końca w dramaturgiczny potencjał swojej fabuły i zamiast puścić bohatera w rajd po ulicach NY, cofa się w czasie, naświetlając genezę filmowego konfliktu. Liczne retrospekcje rozrzedzają i spowalniają akcję. Ta rusza z kopyta dopiero, gdy ktoś wsiada na rower – rozbija lusterka samochodów, obdziera łokcie i kolana, ściga i ucieka. W kategorii niezobowiązującego kina akcji "Premium Rush" nie zostawia peletonu w tyle, ale też nie musi nadganiać.  
 
1 10 6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Widziałem już naprawdę wiele filmów akcji, ale nowe dzieło Davida Koeppa pozytywnie mnie zaskoczyło.... czytaj więcej
Zastanawialiście się kiedyś, jak mogłaby wyglądać rowerowa wersja "Szybkich i wściekłych"? Znakomity... czytaj więcej
W filmie Davida Koeppa znajdziemy wszystkie negatywne cechy kina amerykańskiego: nieskomplikowane... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones