Butelka po Coli, czyli żart bogów z happy endem

Film Jamiego Uysa "Bogowie muszą być szaleni" pierwszymi scenami przenosi nas na pustynię Kalahari, która rozciąga się na terenie Namibii, Botswany, RPA, a swoją północną krawędzią muska granice
Film Jamiego Uysa "Bogowie muszą być szaleni" pierwszymi scenami przenosi nas na pustynię Kalahari, która rozciąga się na terenie Namibii, Botswany, RPA, a swoją północną krawędzią muska granice Angoli. W pierwszych scenach możemy się przyjrzeć ogólnikowemu i idyllicznemu przedstawieniu życia Buszmenów. Narrator, poważnym głosem "a la BBC", prawi, że Buszmeni żyją we wspólnotach, ryją w ziemi za bulwami, polują w bezkrwawy sposób (mianowicie przy pomocy strzał zamoczonych w środku nasennym, które nie powodują obrażeń, a jedynie przenoszą zwierzę w krainę snów, ba, według buszmeńskich wierzeń należy przed zabiciem uśpionego zwierzęcia przeprosić), a co ważne dla fabuły, dowiadujemy się, że mieszkańcy Kalahari nie znają pojęcia własności prywatnej. Tutaj poznajemy pierwszego bohatera naszej opowieści - jest nim Buszmen X!xo (Xao) (niech Czytelnika nie myli wykrzyknik w środku wyrazu, jest to bowiem odpowiednik głośnego mlaśnięcia, jakie w języku Buszmenów jest normalną zgłoską).  

Przeciwieństwem obrazu życia na pustyni, w harmonii z przyrodą i współplemieńcami jest wizja niewymienionego z nazwy miasta. Narrator przedstawia życie w aglomeracji, jakby opisywał zwyczaje zwierząt i nic w tym dziwnego, przecież we współczesnym świecie człowiek musi co kilka godzin dostosowywać się do nowych "habitatów". Co więcej, możemy zaobserwować, że ludzie Zachodu znają bardzo dobrze pojęcie własności prywatnej. Pośród (prawdopodobnie Kapsztadzkich) wieżowców mamy okazję poznać urodziwą bohaterkę filmu, jaką jest Kate Thompson (Sandra Prinsloo), która znudzona życiem w wielkim mieście, ale też czując swoiste poczucie misji postanawia wybrać się do Botswany, by zostać nauczycielką w chrześcijańskiej szkole dla tubylców. 

X!xo również musi się wybrać w podróż. Wszystko z powodu ... butelki po Coli! Otóż pewnego dnia pilot samolotu przelatującego nad Kalahari wyrzuca szklaną, charakterystyczną butelkę po gazowanym napoju z orzeszków koki przez lufcik w kabinie. Spada ona wprost pod nogi zaskoczonego Buszmena, który uznaje ją za dar od bogów. Przedmiot przyniesiony do wioski okazuje się, kolokwialnie mówiąc, hitem. Wszyscy członkowie społeczności są nim żywo zainteresowani: używają go do garbowania skór węży, wykańczania ozdób, rozłupywania wspomnianych już bulw itp. Niestety, butelka jest tylko jedna, co szybko wywołuje kłótnie pomiędzy sympatycznymi dotąd i nieznającymi gniewu Buszmenami. X!xo uznaje, że rzecz jest zła i postanawia ją zakopać. Pewnym zrządzeniem losu butelka znów trafia do wioski i jest przyczyną dalszych niepokoi. X!xo postanawia więc wybrać się na koniec świata i oddać butelkę bogom... 

Oprócz X!xo i panny Thompson poznamy podczas oglądania filmu fajtłapowatego biologa Steyna (Marius Weyers), bezwzględnego szaleńca-rewolucjonistę-komunistę Sama Bogę (Louw Verwey), czy mądrego Murzyna o imieniu Mpudi (Michael Thys), który z racji poznania języka Buszmenów będzie pomostem pomiędzy X!xo a innymi bohaterami, bowiem drogi wszystkich przetną się niby w molierowskiej komedii. 

I rzeczywiście, film jest komedią - historia opowiedziana została z lekkością, subtelnym humorem, co sprawia że czas spędzony przed ekranem upływa szybciej, ale bez przesadnego tempa. Świetnym pomysłem było zastosowanie techniki "undercrancking" w scenach gdy bohaterowie się przemieszczają (technika ta polega na przyspieszeniu obrazu, zwykle z pogodną, zwiastującą zabawne wydarzenia muzyką, jak u Benny'ego Hilla) - dzięki temu podczas seansu nie traci się poczucia pewnego continuum biegu wydarzeń, a jednocześnie film nabiera komedyjnej lekkości. Również rysy charakterologiczne bohaterów są bardzo proste i nie wymagają większego zastanowienia- podział na "złych" i "dobrych" oraz na "materialistów" i "idealistów" przebiega podług widocznych granic, jedyną zagadkową postacią jest Mpudi - pomocnik Steyna, którego poznajemy jak przeklina na czym świat stoi naprawiając samochód, a rozstajemy się z nim kiedy, niczym przewodnik serca, udziela rad panu Steynowi, gdy ten próbuje ubrać w słowa uczucie jakie żywi do pani Thompson. Na potwierdzenie tej tezy przytoczę cytat z Mpudiego: "Ja mam 7 żon. Nietrudno było je zdobyć, ale nikt nie wie, jak z nimi wytrzymać" - mądry gość. 

Ale można w tym dziełku znaleźć bardzo trafne spostrzeżenia na temat zachodniej cywilizacji w ogóle. Pryzmatem jest oczywiście X!xo, którego zetknięcie ze współczesnością kończy się, krótkim bo krótkim, ale epizodem penitencjarnym. Inne zdarzenia są niemniej zaskakujące. Wszystko jest przykryte żartem, lecz wymowną sceną pozostaje ta pożegnalna - rozstając się z  X!xo, pan Steyn wyposaża go w plik banknotów, a kilka ujęć później widzimy ów plik podarty i leżący na ziemi, a X!xo widziany z oddali - odchodzi, by dalej szukać końca świata. Dla podsycenia ciekawości widzów in spe tego filmu powiem, że koniec świata został przez Buszmena odnaleziony.  

Sam film trwa 108 minut i z czystym sumieniem mogę przyznać, że nie było to 108 minut stracone - szczególnie jeśli ktoś jest przygotowany na subtelny humor (gatunek obecnie wymierający) z pewnym idealistycznym zabarwieniem (gatunek wymarły). Dla niezdecydowanych przedstawicieli płci brzydkiej dodam, że panna Thompson jest kobietą o nieprzeciętnej i intrygującej urodzie. 


 
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones