Recenzja wyd. DVD filmu

Nazistowscy surferzy muszą umrzeć (1987)
Peter George
Barry Brenner
Gail Neely

California Über Alles

Naziści na deskach powinni wyłącznie śmieszyć, ale ci z "Nazistowscy surferzy muszą umrzeć" są dziwnie poważni. Sygnowany przez Tromę film nie jest przez to ani zabawny, ani refleksyjny i ratuje
Spośród wszystkich filmów uchodzących za klasyki Troma Entertainment, popularność "Nazistowscy surferzy muszą umrzeć" jest dla mnie najbardziej niezrozumiała, mimo że uważam się za osobą dostrojoną do wymogów filmu klasy Z. Bez wątpienia sukces w wideo podziemiu napędziło wielu fanów punk rocka (zwłaszcza z Kalifornii), dla których sam tytuł stanowił zobowiązanie do uwielbienia. Pomysł był niezły, wykonanie niestety nie. Wyraźnie widać, że Troma nie miała wpływu na produkcję, bo chociaż studio uchodzi za twórcę "Nazistowscy surferzy muszą umrzeć", w rzeczywistości zajęło się wyłącznie dystrybucją gotowego produktu. Nie ma tutaj kaufmanowego poczucia humoru i hektolitrów tryskającej krwi, nie ma żadnego z elementów charakterystycznych dla nowojorskiej wytwórni.

Największym mankamentem "Nazistowscy surferzy muszą umrzeć" jest jego powaga. Jeżeli sięga się po film z nazistowskimi surferami w tytule, to z innymi oczekiwaniami niż zaduma nad losami zagubionych nastolatków. Z jednej strony przerysowany Adolf w piance ze swastyką i skórzanym płaszczu wyłącznie bawi, z drugiej jego zachowanie nie daje pretekstu do śmiechu. Wątek rasizmu jest tutaj potraktowany bardzo serio, a widok lękliwej starszej kobiety czytającej książkę na gangu z pistoletem jako zakładką wzbudza niepokój i współczucie. Zdarzały się momenty, kiedy miałem wrażenie, że nadciąga fala refleksji, ale zaraz przypominałem sobie, że falę tę ujeżdża wielbiciel Hitlera i nagle nie było już nad czym się zastanowić, ale także przez co się zaśmiać. "Nazistowscy surferzy muszą umrzeć" jest niestety w przeważającym stopniu filmem okropnie nudnym.

Debiut Petera George'a ma jednak wiele zalet pozafabularnych. Przede wszystkim jest pięknie nakręcony, mnóstwo w nim ciekawych kadrów i nietypowych ujęć, pracy kamerą przesiąkniętą inspiracjami z kina artystycznego. Dla Lloyda Kaufmana (założyciela Tromy) wrażenia wizualne oparte są zazwyczaj na charakteryzacji i efektach specjalnych, u George'a dominują natomiast znakomite zdjęcia. Wyróżnia się także muzyka - nie ma tu wprawdzie spodziewanego punk rocka, są natomiast dziwaczne industrialne dźwięki z pogranicza Kraftwerk i Throbbing Gristle, które lepiej oddają nastrój filmu. Olbrzymią zaletą "Nazistowscy surferzy muszą umrzeć" jest współpraca z osobami faktycznie potrafiącymi ujeżdżać deski. Niby banał, ale dzięki temu nie nakręcono żenujących scen z postaciami wklejonymi na tło samotnych fal, jak to zazwyczaj w filmach o surfingu bywa.

Trudno stwierdzić dla kogo "Nazistowscy surferzy muszą umrzeć" powstało. Dla fanów Tromy jest zdecydowanie za mało krwi, nagości i gastrycznego humoru; dla zwolenników kina zaangażowanego ujęcie tematu ma z kolei zbyt karykaturalne realia. Sądzę, że filmowi Petera George'a mimo wszystko bliżej do "Romper Stomper" niż do "Toksycznego mściciela", ale ostatecznie pozostawi niedosyt u fanów jednego i drugiego. Jedyne, co sprawia, że warto po "Nazistowscy surferzy muszą umrzeć" sięgnąć to bardzo solidne wykonanie. Niskobudżetowe produkcje rzadko wyglądają tak dobrze i właśnie przez nasycenie wrażeniami estetycznymi ostatecznie mocno zawyżyłem ocenę.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones