Recenzja filmu

Lekarstwo na życie (2016)
Gore Verbinski
Dane DeHaan
Jason Isaacs

Czarodziejska góra

Kto wie, czy największy problem "Lekarstwa na życie" nie polega na tym, że jest to film zaprogramowany na bycie klasykiem gatunku w dniu premiery. Verbinski nie ma jednak powodów do wstydu -
Tomasz Mann i Roman Polański. Stephen King i Stanley Kubrick. Baśń o śpiącej królewnie i stare horrory z wytwórni Hammer. "Młodość" Sorrentino i "Wyspa tajemnic" Scorsesego. Mając w głowie takie inspiracje, nie wchodzi się na plan zdjęciowy z zamiarem nakręcenia sztampowego straszaka. Monumentalne "Lekarstwo na życie" to przedziwna gatunkowa hybryda, w której nie zabraknie zarówno żywiących się zwłokami przerośniętych pijawek, jak i refleksji nad duchową kondycją sytego zachodniego społeczeństwa. Choć nie jest to propozycja trafiająca w gust każdego kinomana, z pewnością znajdzie ona swoich fanów.



Lockhart (dobry Dane DeHaan), naznaczony traumą z dzieciństwa korpoludek, zostaje wysłany przez zarząd firmy do Szwajcarii. Ma sprowadzić do kraju szefa wszystkich szefów, który w trakcie pobytu w uzdrowisku doświadczył objawienia i odmówił dalszego uczestnictwa w wyścigu szczurów. Trop wiedzie do położonego w Alpach zamku, do którego ściągają z całego świata wypaleni, starzejący się bogacze złaknieni SPA dla duszy i ciała. W miarę upływu czasu bohater orientuje się, że wbrew temu, co jest napisane w ulotkach, górskie powietrze i źródlana woda mogą nie mieć zbawiennego wpływu na zdrowie kuracjuszy.



Verbinski nie daje się poganiać. Zwleka z odkrywaniem kolejnych kart, pozwala widzom rozsmakować się w sennej, podszytej niesamowitością atmosferze ośrodka. Wraz z bohaterem gubi się w labiryncie klaustrofobicznych korytarzy, odkrywa sale wyposażone w sprzęt godny doktora Moreau, by za moment wylądować w basenie, gdzie kontempluje pomarszczone, pokryte plamami wątrobowymi ciała kuracjuszy. Na scenie pojawiają się kolejne figury z klasycznego horroru: charyzmatyczny naukowiec z demonicznym błyskiem w oku, uroczy niczym monstrum Frankensteina ogrodnik, tajemnicza biała dama błąkająca się po murach zamczyska. Hasła z krzyżówek układają się we wskazówki, halucynacje wywołane zażyciem tytułowego specyfiku zniekształcają rzeczywistość, a z przykurzonych czarno-białych fotografii łypią upiory przeszłości. Co ciekawe, Verbinski zaskakująco rzadko każe widzom podskakiwać w fotelach ze strachu. Filmowa groza nie tyle skacze nam do gardeł, co bezlitośnie osiada pod powiekami. Reżyser osiąga pożądany efekt m.in.dzięki zaskakującym ustawieniom kamery, cyfrowej korekcji barw oraz sugestywnej, pełnej ukrytej symboliki scenografii zbudowanej w niemieckim studiu Babelsberg.



 O tym, że Verbinski jest wytrawnym stylistą, wiadomo nie od dziś. Nawet dzbanek wody z lodem potrafi sfotografować w taki sposób, by nadać mu złowieszczy wygląd. Formuła gotyckiego horroru pozwala reżyserowi poczuć się jak przedszkolak na wielkim planie zabaw. Są tu obrazy, które chciałoby się natychmiast oprawić w ramkę, i takie, które będą Was prześladować w koszmarach (np. najstraszniejsza scena u dentysty od czasów "Maratończyka"). Niestety, zwłaszcza w pierwszej części seansu można odnieść wrażenie, że rozkochany w stronie wizualnej filmu reżyser stawia ją wyżej od opowiadanej historii. Być może, gdyby twórca "Piratów z Karaibów" wyciął chociaż kilkanaście minut materiału, intryga nabrałaby tempa, a widz nie rozgryzłby zagadki uzdrowiska na długo przed bohaterem.



Kto wie, czy największy problem "Lekarstwa na życie" nie polega na tym, że jest to film zaprogramowany na bycie klasykiem gatunku w dniu premiery. Historia uczy tymczasem, że rzadko komu udaje się spełnić tak ambitne założenia. Nawet Kubrick musiał chwilę poczekać, aż "Lśnienie" (nominowane niegdyś do Złotych Malin!) pokryje się szlachetną patyną. Verbinski nie ma jednak powodów do wstydu - jego barokowy horror to skuteczne lekarstwo na nudę w mainstreamowym kinie grozy.
1 10
Moja ocena:
7
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones