Recenzja filmu

Słaba płeć? (2015)
Krzysztof Lang
Olga Bołądź
Piotr Adamczyk

Estrogen

Wyjściowy materiał – szeroko dyskutowana powieść Katarzyny Grygi pt. "Suka" – wydawał się obietnicą błyskotliwego kina obyczajowego z pazurem. Pazur został, niestety, brutalnie spiłowany, a
Trudno jest pisać o współczesnych polskich komediach, nie wykonując przy tym słynnego gestu kapitana Pickarda. Pomimo długiej listy zażaleń jedno trzeba ich twórcom przyznać: umieją wąchać czas. Jeszcze dekadę temu, gdy ciepła posadka w korporacji wydawała się spełnieniem marzeń wielu Polaków, w "Tylko mnie kochaj" i "Dlaczego nie!" Maciej Zakościelny przechadzał się jak panicz po najwyższych piętrach stołecznych szklanych pałaców. Dziś, kiedy pałace okazały się fabrykami, a wśród zduszonych tamtejszym kieratem garniturowców panuje moda na rozkręcanie własnych biznesów, do kin trafia "Słaba płeć?". Film Krzysztofa Langa to trochę satyra na korpoludków i "słoiki", trochę komedia o silnych kobietach w świecie słabych mężczyzn, a trochę opowieść o układaniu na nowo listy życiowych priorytetów. Wyjściowy materiał – szeroko dyskutowana powieść Katarzyny Grygi pt. "Suka" – wydawał się obietnicą błyskotliwego kina obyczajowego z pazurem. Pazur został, niestety, brutalnie spiłowany, a suka zamieniła się w psiunię. Powstał bezpieczny, niewymagający film, na który możecie zabrać ciocię z babcią.



Grana przez Olgę Bołądź Zosia za wszelką cenę stara się udowodnić światu, że trzyma życie w garści. Na piersi ma wytatuowanego skorpiona, facetów traktuje z dystansem, a w pracy zachowuje się jak terminator. Wypolerowana fasada sukcesu skrywa jednak pęknięcia. Bohaterka mieszka w kupionej na kredyt kawalerce na Bródnie, jeździ samochodem z leasingu i bez efektu zabiega o zasłużony awans. Prawdziwe problemy zaczną się jednak z chwilą, gdy przeciwko Zosi zacznie spiskować jej szef. Przyparta do muru, poniżona dziewczyna weźmie sprawiedliwość w swoje wypielęgnowane ręce i pokaże szowinistycznym męskim świniom, kto tu jest słabą płcią.

Skoro o słabościach mowa, w komedii Langa niedomaga przede wszystkim scenariusz. Dziwnie robi się już w jednej z początkowych scen, gdy Bołądź oraz wcielająca się w jej infantylną przyjaciółkę Marieta Żukowska przez kilka minut bez powodu krążą po mieszkaniu w kusej bieliźnie. Oczywiście rozebranie pary atrakcyjnych bohaterek nigdy nie wydaje się głupim rozwiązaniem. Trudno jednak pozbyć się skojarzeń z kinem exploitation, którego jednym ze znaków rozpoznawczych było umieszczanie w filmach scen nagości od czapy. Ciąg dalszy to festiwal absurdów. Postaci zmieniają zdanie bez słowa uzasadnienia, jakby cierpiały na osobowość naprzemienną. Ci, którzy w jednej chwili klepią biedę, za moment okazują się krezusami. Z kolei finałowa genialna intryga rodem z heist movie to plan na miarę gangu Olsena. Nie lepiej wypada obowiązkowy, wymęczony wątek romantyczny. We wspólnych scenach Bołądź i Marcin Korcz zachowują się jak modele z reklamy markowych perfum –  niby patrzą na siebie pożądliwie, ale w powietrzu zamiast feromonów unosi się tylko zapach pudru i świeżo wyprasowanych ubrań.



Dlaczego więc moja ocena filmu to aż 4/10? Bo "Słaba płeć?" ma dobre momenty. Zabawnie wypadła scena pechowej kolacji z biznesowym partnerem (Piotr Adamczyk). Świetny Piotr Głowacki po "80 milionach" kolejny raz dowiódł, że w rolach czarnych charakterów czuje się jak ryba w wodzie. Wreszcie warto zwrócić uwagę na promocyjny walor filmu. Lang pokazuje Warszawę jako fajną, europejską stolicę, w której mieszkają kobiety starannie wykształcone, pozbawione kompleksów względem Zachodu. Dobre i to.
1 10
Moja ocena:
4
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones