Recenzja filmu

Mezcal (2006)
Ignacio Ortiz

Gdy całe życie nic nie warte...

Scenariusz ?Mezcal" Ignacio Ortíza powstał na podstawie powieści ?Pod wulkanem" Malcolma Lowry'ego - to widać, słychać i czuć. I nie jest to bynajmniej zarzut. Ten film jest skromny, w sposób
Scenariusz ?Mezcal" Ignacio Ortíza powstał na podstawie powieści ?Pod wulkanem" Malcolma Lowry'ego - to widać, słychać i czuć. I nie jest to bynajmniej zarzut. Ten film jest skromny, w sposób oczywisty nie rości sobie pretensji do kariery na ekranach świata. Jest celowo adresowany jako oferta dla kin studyjnych. Można powiedzieć, że to obraz ?bardzo meksykański?. Prywatny, kameralny, lokalny, w dobrym znaczeniu tych słów - nie tyle hermetyczny, co bardzo oryginalny. Ma swój nastrój i swój dziwny rytm, rytm niejednoznaczny, niezbyt rygorystyczny, rozkołysany. Oczywiście, zawdzięcza to tytułowemu mezcalowi, czyli bardzo mocnej wódce z zielonej agawy. Dla Meksykan to trunek narodowy, na równi z bardziej sławną kuzynką - tequilą. Właśnie z powodu, czy raczej dzięki wódce, film Ortiza buja się jak pijaczyna na stołku przy barze. To w jedną, to w drugą stronę, raz opisując teraźniejszość, by za chwilę powrócić swobodnie do kolejnej retrospekcji. A z kadrów co rusz wypadają, bądź wpadają doń ich nieco dziwaczni, ale niezmiernie interesujący bohaterowie. Jest wśród nich znudzony grabarz, jest młoda kobieta z małą, białą trumienką na rękach, jest zabawna grupa-trupa mężczyzn w różnym wieku, która wędruje bez określonego celu, to gubiąc, to odnajdując swojego konia i podśpiewując przy okazji tę samą wciąż pieśń. Jest wiecznie pijany Antonio, pisarz obsesyjnie poszukujący spełnienia, a może tylko miejsca, które tak naprawdę nie istnieje... Jest Indianin z córką albo siostrą, która specjalnie go upija, by później opowiadał jej historie, jakie widzi w swoich pijackich wizjach. Zresztą może to szaman lub mistyk? Tego nie wiemy. Oczywiście wszystkie te barwne postaci to amatorzy mezcala, który bez zbędnych komentarzy nalewa aż po brzegi kieliszków usłużna barmanka. Centrum ich świata jest leżąca gdzieś na uboczu cywilizacji, zapomniana przez świat mała wieś, a mówiąc precyzyjniej ? miejscowa knajpa, jedyna jak się wydaje. Jest to zresztą także jedyne miejsce, które stwarza wrażenie względnie ożywionego. Cała reszta jest pogrążona w letargu. Nawet przybysze z zewnątrz wydają się trwale skażeni atmosferą tego miejsca. Dawna żona Antonia, Rosjanka, wychowana w Meksyku przez ojca artystę i Ismael, który wrócił w rodzinne strony, by mogła dopełnić się sprawiedliwość... Trudno uznać akcję tego filmu za klasyczną. Poszczególne wątki plączą się, mieszają, przeskakując luźno między sobą. Trudno też dopatrzyć się jakiejś ściśle określonej, jednoznacznej prawdy w tym świecie utkanym z ruin, okruchów życia i śmieci płynących rzeką. Bohaterowie może już upadli, a może wciąż próbujący się podnieść, być może pragnący oderwać się od rzeczywistości, lecz wciąż obsesyjnie do niej powracający. Miotający się bezsilnie. Wielka ulewa, która nadchodzi w ciemności wieczoru, raczej niczego nie zmyje i nie przyniesie ukojenia. Chyba że jest nią śmierć... Sportretowany tu umiejętnie i wnikliwie mikrokosmos to akurat zagubiona meksykańska prowincja, ale czyż nie może być nim każda inna zapadła dziura na krańcu świata? To miejsca z wiecznym piętnem, z już ogłoszonym, permanentnym wyrokiem. Sentencja tego wyroku brzmi niezmiennie mniej więcej tak: skazane na jałowe trwanie, na wieczne cierpienie i udrękę, bez prawa do ucieczki. Świetna scenografia, niepowtarzalny klimat tej opowieści plus doskonała gra aktorów (którzy wyglądają jak naturszczycy) ? wszystko to sprawiło, że ?Mezcal? oglądałem z przyjemnością i zainteresowaniem. Ale nie był to seans łatwy, o czym sumiennie ostrzegam.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones