Recenzja filmu

Zejście 2 (2009)
Jon Harris
Shauna Macdonald
Natalie Mendoza

Gdy długo spoglądamy w otchłań...

Kiedy w 2005 roku Neil Marshall zrealizował "Zejście", nikt nie wróżył mu powodzenia. Parę lat później brytyjski film stał się wyznacznikiem nowego wymiaru kina grozy, w którym to kobiety stają
Kiedy w 2005 roku Neil Marshall zrealizował "Zejście", nikt nie wróżył mu powodzenia. Parę lat później brytyjski film stał się wyznacznikiem nowego wymiaru kina grozy, w którym to kobiety stają się głównymi protagonistami i na nich w głównej mierze koncentruje się fabuła. "Survival horror" ewoluuje na naszych oczach. Według niektórych łączy elementy kina feministycznego, "torture porn" i thrillera.

Można powiedzieć, że współczesne kino grozy kreśli opartą na stereotypach i miejskich legendach niechlubną mapę miejsc szczególnie nieprzyjaznych ludziom. Ogromna większość mieści się na terytorium Stanów Zjednoczonych: niedostępne tereny Apallachów (omawiane "Zejście"), bezkresne pustynie Kalifornii ("Wzgórza mają oczy"), lasy Wirginii Zachodniej ("Droga bez powrotu"), podziemia wielkich miast ("Nocny pociąg z mięsem") itd. Europa może wydawać się nieco bezpieczniejsza – należy jedynie omijać opuszczone fabryki na Słowacji ("Hostel"), skandynawskie lasy ("Rovdyr") i francuską prowincję ("Kalwaria", "Oni", "Frontière(s)").

Jon Harris, montażysta filmu "Zejście", postanowił na podstawie scenariusza Marshalla zrealizować sequel. To jego reżyserski debiut, w którym uwidacznia się techniczny warsztat. Zawodzi natomiast pomysłowość i nowatorstwo. Kontynuacja ciekawej historii z części pierwszej nie wnosi nic nowego. Na osłodę można polecić jedynie nieoczekiwany finał… który może sugerować kolejną część?

"Zejście 2" to powtórka z rozrywki, niestety niskich lotów. Harris stworzył film grozy z wytartych po stokroć powielanych klisz, licząc chyba jedynie, że pójdzie za ciosem pierwowzoru. Podobna próba spaliła już na panewce dawno temu: równolegle niemal z filmem Marshalla Bruce Hunt zrealizował obraz pt. "Jaskinia". Ta niemiecko-amerykańska koprodukcja trafiła jednak bezpośrednio na rynek DVD. Po obejrzeniu sequelu Jona Harrisa ma się wrażenie wyrzucenia pieniędzy w błoto, zupełnie jak w wyniku niedoinformowania w wypożyczalni. Nie chcę jednak, aby ta recenzja jednoznacznie przemawiała za tym, by tego filmu nie oglądać – przeciwnie – można obejrzeć, ale bez większych ambicji.

Współczesny horror obędzie się bez takich kontynuacji. Jednak liczba widzów w kinach pokazuje, jaki potencjał drzemie w tego typu produkcjach. Skoro jest zapotrzebowanie na grozę – proszę bardzo! Ja zamawiam jednak coś, czego jeszcze nie próbowałem.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Powtórka z rozrywki, w każdym calu. Tym jednym zdaniem właściwie można ująć wstęp, istotę oraz... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones