Recenzja filmu

Tej nocy będziesz mój (2011)
David Mackenzie
Luke Treadaway
Natalia Tena

Improwizacja festiwalowa

Film mają polubić bywalcy imprez plenerowych. Mackenzie całkiem dobrze oddał atmosferę rockowych festiwali, ich żywiołowość, energię, nieprzewidywalność i chaos.
David Mackenzie po raz drugi gości w tym roku w polskich kinach. Ale trudno byłoby to poznać po tytułach, tak bardzo się od siebie różnią. "Tej nocy będziesz mój" to bowiem film niezwykły w dorobku reżyserskim Mackenziego. Po części eksperyment formalny, po części spontaniczna zabawa w kino.

Mackenzie zrealizował "Tej nocy będziesz mój" w ciągu pięciu dni, podczas festiwalu rockowego T in the Park. Połowę nakręconego materiału stanowią dokumentalne zdjęcia z imprezy, której uczestnicy są często przypadkowymi aktorami na drugim planie. Sama historia opowiada o liderach dwóch zespołów, które mają na tym festiwalu wystąpić. Na początku są do siebie wrogo nastawieni, co skutkuje interwencją w postaci skucia ich kajdankami. Ponieważ nie mogą się uwolnić, muszą nauczyć się znosić swoje towarzystwo i zrozumieć, że mimo że dzieli ich wiele, jednoczy ich muzyka. A od niej ważniejsze są już tylko uczucia.

"Tej nocy będziesz mój" ma wszystkie zalety i wady filmu bazującego na improwizacjach. Z jednej strony rzecz sprawia wrażenie niezwykle prawdziwej. Trudno, żeby było inaczej, skoro aktorzy musieli cały czas reagować na to, co działo się wokół nich i nie do końca mieli nad tym kontrolę. W ten sposób nieco naiwna historyjka, która w innych warunkach wyglądałaby na szczyt sztuczności, tu nabiera wiarygodności. Niemal można uwierzyć, że coś podobnego mogłoby się wydarzyć naprawdę. Z drugiej strony improwizacje sprawiają, że całość jest chaotyczna i mało spójna. Fabularnie jest to rzecz mocno poszarpana, przez co emocjonalnie wypada dość płytko. Można odnieść wrażenie, że kiedy planowano film, nie myślano o widzach, ważniejsi byli twórcy. W "Tej nocy będziesz mój" najistotniejszy jest bowiem sam proces twórczy, frajda i dodatkowe znaczenie, jakie poszczególne sceny (wraz z okolicznościami ich powstania) mają dla aktorów i ekipy. Widz jest tu jedynie dodatkiem, efektem ubocznym procesu tworzenia filmu.

Jeżeli komuś to nie przeszkadza bądź sam marzy o realizacji podobnego eksperymentu, "Tej nocy będziesz mój" z całą pewnością przypadnie mu do gustu. Film mają też szansę polubić bywalcy podobnych imprez plenerowych. Mackenzie dzięki paradokumentalnej formie całkiem dobrze oddał atmosferę rockowych festiwali, ich żywiołowość, energię, nieprzewidywalność i chaos. Obraz ma też całkiem interesująca ścieżkę muzyczną, choć oczywiście to kwestia indywidualnych upodobań.

Jedno nie ulega wątpliwości. "Tej nocy będziesz mój" to wyjątkowa propozycja. Podobnego filmu pewnie szybko w kinach nie zobaczycie.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Tony błota, piwo w plastikowych kubkach, rozwiązane sznurowadła, rzędy toi-toi i duużo muzyki -... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones