Recenzja filmu

Piuma (2016)
Roan Johnson

Lekka jak piórko

W komedii Johnsona najlepiej wypadają momenty rodzinnych nasiadówek  kończących się zazwyczaj widowiskowymi awanturami. Włosi – naród  temperamentny i żywiołowy – nie mają w zwyczaju kryć się ze
Startująca w weneckim konkursie głównym "Piuma" prawdopodobnie nie otrzyma Złotego Lwa. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby po premierze do reżysera Roana Johnsona zgłosił się zagraniczny producent z propozycją zakupu praw do remake'u. Włoska komedia obyczajowa to przedsięwzięcie skierowane do szerokiej publiczności, a zarazem niepozbawione ambicji. Jego zaletami są uniwersalny temat, pokaźna dawka humoru sytuacyjnego i słownego, a także świetnie nakreślone postaci drugoplanowe. W Polsce o takich filmach mówi się, że to udane kino środka.

Piuma to po włosku piórko. Właśnie tak zamierzają nazwać swoją nienarodzoną córkę Cate (Blu Yoshimi di Martino) i Ferro (Luigi Fedele). Okoliczności nie sprzyjają, niestety, założeniu własnego stada: bohaterowie nie skończyli jeszcze szkoły średniej, nie mają własnego kąta, a perspektywy na przyszłość wydają się raczej mgliste. Mimo to na wszelkie sugestie dotyczące usunięcia ciąży młodzi reagują jak diabeł na wodę święconą. Czyżby więc współcześni włoscy nastolatkowie byli bardziej konserwatywni od swoich rodziców? A może zakochane, bujające w obłokach dzieciaki nie liczą się specjalnie z ekonomicznymi realiami? W końcu, jak twierdzi Ferro, jego starzy należą do uprzywilejowanego pokolenia boomu gospodarczego i z tego powodu mają obowiązek wspierać finansowo potomstwo.

Mimo że temat brakujących pieniędzy powraca w filmie Johnsona raz za razem, "Piuma" wolna jest od społecznego zacietrzewienia rodem z kina Kena Loacha. Choć reżyser jasno daje do zrozumienia, co sądzi m.in. o pracodawcach nieprzedłużających umów kobietom w ciąży, głównymi tematami jego filmu są mierzenie się z dorosłością oraz akceptacja niespodzianek przynoszonych przez los. Ojciec Ferro od dawna marzył o pozbyciu się mieszkania w hałaśliwym Rzymie i zakupie domu w Toskanii. I kiedy pragnienie mężczyzny ma się wreszcie spełnić, syn ogłasza, że zostanie tatusiem. Na tym – jak zauważa żona bohatera – polega jednak życie: na nieustannej korekcie planów.

W komedii Johnsona najlepiej wypadają momenty rodzinnych nasiadówek kończących się zazwyczaj widowiskowymi awanturami. Włosi – naród temperamentny i żywiołowy – nie mają w zwyczaju kryć się ze swoimi uczuciami, co prowadzi do szeregu tragikomicznych sytuacji. Aktorsko błyszczą wówczas najjaśniej Sergio Pierattini i Francesco Colella w rolach ojców Ferro i Cate. Pierwszy jest sympatycznym furiatem zmęczonym kolejnymi wybrykami lekkomyślnego syna. Drugi mimo słusznego wieku wciąż ma w rozsypce życie prywatne i zawodowe. Gdy spotykamy go po raz pierwszy, taszczy skradziony telewizor. Szkoda, że Johnson nie traktuje z równą atencją bohaterów obu płci. Kobiety wyraźnie znajdują się w "Piumie" na uboczu, zawsze opanowane i racjonalne, gotowe przebaczyć swoim humorzastym partnerom. I nawet jeśli panowie porządnie narozrabiają, zwykle znajdzie się jakiś sposób na odkręcenie ich błędów. Triumfują miłość i rodzinne wartości. Tytuł zobowiązuje – "Piuma" to film lekki jak piórko.
1 10
Moja ocena:
6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones