Recenzja filmu

Xenia (2014)
Panos H. Koutras

Leniwa odyseja

Koutras próbuje w swoim filmie połączyć ogień z wodą. Pierwszym znakiem tego kontrastu są oczywiście postacie braci. Jeden kolorowy, gejowski, niepoważny; drugi – raczej w typie maczo,
"Współczesna grecka odyseja", czytamy na plakacie i faktycznie coś w tym jest. Panos H. Koutras pożycza sobie tropy z poematu Homera, ale robi to swobodnie, bez bicia pokłonów. Główny bohater ma niby na imię Odysseas, jeden z wiodących wątków dotyczy zaginionego ojca, a fabuła osnuta jest wokół motywu podróży. Ale dużo więcej szczegółów się tu nie zgadza. Wyprawa ma na celu porzucenie rodzinnej wyspy (tutaj Kreta zamiast Itaki), a nie powrót na nią. Zaginiony ojciec nie ma zamiaru wracać do synów (jego tożsamość jest zresztą nieznana), a ich matka nie może być czekającą z utęsknieniem Penelopą – bo sama już nie żyje. Ta "Odyseja" jest postawiona na głowie i przegięta.




"Przegięty" jest już zresztą jeden z dwóch braci, Danny (Kostas Nikouli). Z blond grzywką, w jaskrawych ciuchach, nieodłącznym lizakiem i białym królikiem, którego wszędzie ze sobą nosi, stanowi na ulicy prawdziwe widowisko. Starszy od niego o dwa lata Odysseas (Nikos Gelia) jest dużo bardziej "poważny". Zamiast marzeniami – jak brat – żyje, starając się wiązać koniec z końcem i zarobić na chleb. Kiedy jednak odwiedza go Danny z wiadomością o śmierci ich matki, Odysseas daje się ponieść fantazji o odnalezieniu ojca i wzięciu udziału w greckim talent-show. Chłopcy ruszają w drogę.

Koutras próbuje w swoim filmie połączyć ogień z wodą. Pierwszym znakiem tego kontrastu są oczywiście postacie braci. Jeden kolorowy, gejowski, niepoważny; drugi – raczej w typie maczo, odpowiedzialny i sztywny. Uosabiają oni dwie konwencje, jakie uruchamia tu reżyser. "Xenia" stanowi bowiem połączenie społecznie wyczulonego dramatu z estetyką baśni, realizmu magicznego. Spoiwem między tymi dwoma porządkami jest właśnie Danny. Nie dość, że Albańczyk, to jeszcze gej – ze swoim krzykliwym sposobem bycia stanowi prawdziwe wyzwanie dla greckiej obyczajowości. A Koutras maluje obraz kraju dotkniętego przez kryzys ekonomiczny, nieprzychylnego wszelkiego rodzaju innościom (czy to narodowym czy seksualnym), trudnego. Ciężar egzystencji pcha obywateli w łapy skrajnej prawicy albo dających chwilowe znieczulenie programów telewizyjnych w rodzaju "Idola". Są one jak lizaki, które namiętnie konsumuje Danny, uciekający przed codziennością w świat fantazji. To jego wyobraźnia jest katalizatorem kolejnych odrealnionych sekwencji, w których chłopak a to zmniejsza się i trafia do swojej torebki, a to spotyka gigantycznego pluszowego królika.




Szpagat między dwiema konwencjami nie do końca się reżyserowi udaje. Koutras próbuje niuansować, nie wzmacnia poczucia dysonansu i zaciera granicę między skrajnościami. W rezultacie jednak ślizga się po powierzchni. Zwłaszcza uderza to w postaci Odysseasa. Niby jest on typowo męski, a jednak uwielbia wraz z bratem piosenkarkę Patty Pravo i spontanicznie odtańcowuje z nim układ do jakiegoś obciachowego przeboju. Ta charakterologiczna sprzeczność daje wrażenie intrygującej głębi, której twórca jednak nie ma zamiaru eksplorować. To o tyle niefortunne, że udaje mu się wycisnąć bardzo wiarygodne role z pary debiutujących przed kamerą aktorów. Choć dobrze zagrani, dwaj bohaterowie pozostają jednak irytująco niedookreśleni. 

Na niekorzyść całości pracuje też metraż. Gdyby nieco odchudzić tę trwającą aż dwie godziny i osiem minut epopeję, może wady nie przysłoniłyby w takim stopniu – ewidentnych przecież – zalet. Z czasem nie sposób jednak nie zauważyć, że reżyser nieco zbyt łatwo opiera się na znajomych zewsząd schematach kina drogi. Za dużo tu niefortunnych scenariuszowych skrótów myślowych. Jest wśród nich choćby motyw pistoletu, który nie dość, że musi oczywiście wystrzelić, to jeszcze prowokuje szereg nieprzekonujących zachowań w wykonaniu osób znajdujących się po obu stronach muszki. Nie wystarczy powołać się na "Odyseję", by uzyskać rozgrzeszenie z lenistwa.
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones