Recenzja filmu

Tajemnice Manhattanu (2016)
Brian DeCubellis
Adrien Brody
Yvonne Strahovski

Między piekłem a niebem

Najmocniejszą stroną "Tajemnic Manhattanu" pozostaje świetny materiał źródłowy, czyli polecana przez "New York Times" powieść Colina Harrisona pod tym samym tytułem. Pomysły na intrygę i zwroty
Już pierwsze sekundy "Tajemnic Manhattanu" nie pozostawiają złudzeń, z jakim rodzajem kina będziemy mieli do czynienia. Film otwierają ujęcia tonącej w czerwieniach neonów i świateł karetek metropolii oraz narracja głównego bohatera, który wyprutym z emocji głosem przedstawia się jako dziennikarz sprzedający "zamęt, skandal, morderstwa i katastrofy". Spośród typowych noirowych figur nie zabraknie też jasnowłosej femme fatale i pełnego niewiadomych śledztwa zahaczającego o świat lokalnej socjety. Zgodnie z konwencją – jest prawie idealnie. 

 

Po ponurej autoprezentacji okazuje się, że bohater filmu, Porter Wren (Adrien Brody), ma jednak dużo skrupułów. Pracuje jako felietonista poczytnej gazety i przejmuje się losem osób, których historie opisuje. Do tego jest kochającym mężem pięknej i mądrej lekarki, troskliwym ojcem dwojga uroczych dzieci i mieszka w przytulnym domku odciętym od miejskich koszmarów. W prawdziwie mroczny świat wciągnie go dopiero Caroline Crowley (Yvonne Strahovski) – blondwłosa piękność chcąca wyjaśnić tajemnicze okoliczności śmierci swojego męża. 

Miłośników Yvonne Strahovski ucieszy pewnie fakt, że gwiazda seriali "Dexter" i "Chuck" ma w "Tajemnicach Manhattanu" kilka scen, w których odsłania wszystkie swoje wdzięki. Gorzej, że aktorsko nie wypada już tak dobrze. Strahovski zabrakło charyzmy, by uwiarygodnić zachowanie swojej bohaterki i uczynić z niej femme fatale z prawdziwego zdarzenia – mroczna w założeniu natura Caroline nie zostaje efektownie wygrana. Lepiej prezentuje się Adrien Brody w roli dociekliwego dziennikarza śledczego, zawieszonego między stabilnym życiem rodzinnym a brudami ulicy. Ale i on – gwiazda "Pociągu do Darjeeling", "Niesamowitych braci Bloom" i laureat Oscara za rolę w "Pianiście" – gra poniżej swoich aktorskich umiejętności. Autentyczny magnetyzm Brody'ego sprawia jednak, że nawet jeśli jego bohater – z powodu reżyserskich niedopatrzeń – zachowuje się nieracjonalnie, i tak udaje mu się zdobyć sympatię widzów. Chociaż w zapewnienia o istnieniu jego mrocznej strony musimy uwierzyć mu na słowo. 


Najmocniejszą stroną "Tajemnic Manhattanu" pozostaje świetny materiał źródłowy, czyli polecana przez "New York Times" powieść Colina Harrisona pod tym samym tytułem. Pomysły na intrygę i zwroty akcji okazują się tak dobre, że rekompensują nieumiejętne prowadzenie aktorów i spłycenie niektórych wątków przez debiutującego w roli reżysera i scenarzysty Briana DeCubellisa. Mimo fabularnych niedociągnięć film kryje sporo niespodzianek i trzyma w napięciu aż do rozwiązania zagadki. Wyrozumiałym widzom, lubiącym w dodatku Strahovski i Brody’ego, odkrywanie tytułowych tajemnic powinno wystarczyć do satysfakcjonującej rozrywki. 
1 10
Moja ocena:
5
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones