Recenzja wyd. DVD filmu

The International (2009)
Tom Tykwer
Clive Owen
Naomi Watts

Międzynarodówka zbrodni

Clive Owen to jeden z niewielu współczesnych aktorów, którzy potrafią zrobić kilkanaście min do tej samej gry w "prawdziwego mężczyznę". Gdy trzeba, wygląda poważnie, za kilka chwil jest własną
Clive Owen to jeden z niewielu współczesnych aktorów, którzy potrafią zrobić kilkanaście min do tej samej gry w "prawdziwego mężczyznę". Gdy trzeba, wygląda poważnie, za kilka chwil jest własną karykaturą. W "International" występuje w moim ulubionym wydaniu, przypomina koszulę od Luisa Vuittona, którą ktoś wyszorował miejski szalet. Zmęczony, skwaszony, stroniący od parasola, z świdrującym spojrzeniem i parodniowym zarostem. Kiedy twierdzi, że międzynarodowy bank IBBC musi upaść, to wie, co mówi. IBBC działa bowiem w sposób, którego uczciwi ludzie formatu Salingera (Owen) nie tolerują. Malwersuje, korumpuje, destabilizuje, zabija i, co najgorsze, wymyka się działającym na najwyższych obrotach agencjom śledczym. Na jego czele stoją smutni panowie w garniturach, a ich wolę wypełniają nie mniej smutni siepacze o twarzach podobnych zupełnie do nikogo. Salinger, nie w ciemię bity agent Interpolu, po śmierci kolegi postanawia ubić hydrę, której każda odcięta głowa natychmiast odrasta. Pomaga mu Eleanor Whitman (dobra Watts), prężna asystentka prokuratora generalnego. Jeśli oczekujecie płomiennego romansu, zwalających z nóg scen akcji i triumfu jednostki nad systemem, to radzę wybrać inny film. Miny Owena oraz fatalistyczna atmosfera rozwiewają wszelkie wątpliwości: nie będzie trzymania się za ręce i spaceru po ruinach światowej gospodarki. Ponoć Tykwer czekał całą dotychczasową karierę, żeby nakręcić ten film. Jeśli faktycznie tak było, to można założyć, że z lektur młodości najbardziej umiłował opowieści o nadużyciach władzy. "International" ma puls ponurych dramatów z lat siedemdziesiątych w rodzaju "Trzech dni Kondora" Sydneya Pollacka. Świadomie zdystansowany do postbourne'owskiej estetyki, oferuje tylko jedną dynamicznie zmontowaną strzelaninę (ciekawe wykorzystanie architektury nowojorskiego Muzeum Guggenheima), a częstych zmian miejsca akcji (od Nowego Jorku, przez Berlin i Mediolan, po Istambuł) nie czyni wiodącą atrakcją. To kino staroszkolne w dobrym tego słowa znaczeniu, treściowo niezbyt pojemne, ale perfekcyjnie rozpisane pod kątem dramaturgii i dostarczające frajdy z podglądania starcia On kontra Oni. Na płycie reportaże o realizacji filmu, zwiastuny, komentarze ekipy, scena rozszerzona. Standard.
1 10 6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Trzeba przyznać, że Tom Tykwer jest odważnym twórcą. Postanowił zrobić film sensacyjny ze skomplikowaną... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones