Recenzja filmu

Oniegin (1999)
Martha Fiennes
Ralph Fiennes
Liv Tyler

Miłość i strata

Jest rok 1820. Przed nami rozpościera się krajobraz Peterburga. Po ulicach rosyjskiego miasta przechadzają się mieszkańcy. Wśród nich Eugeniusz Oniegin - młody, przystojny, uchodzący za jedną z
Jest rok 1820. Przed nami rozpościera się krajobraz Peterburga. Po ulicach rosyjskiego miasta przechadzają się mieszkańcy. Wśród nich Eugeniusz Oniegin - młody, przystojny, uchodzący za jedną z najlepszych partii w mieście, pomimo wyjątkowego cynizmu wobec wszelkich spraw serca. Spośród tłumu odróżnia się idealnie skrojonym i dopasowanym strojem i wielkim czarnym cylindrem - nieznacznie przechylonym w bok. Typowy dandys.

Oniegin to wyjątkowo romantyczny film - może zbyt sentymentalny, ale dzięki temu reżyserce udało się stworzyć tak niepowtarzalny klimat i nastrój, który już od pierwszych scen każe nam przywyknąć do myśli, że człowiek nie jest stworzony do szczęścia.Oniegin wciąga i pasjonuje każdym swym detalem. Chociaż opowiada historię starą jak świat - historię niespełnionej miłości - jest pełen świeżości.
Zasadniczo znaczące dla filmu jest znakomite aktorstwo. W rolę głównego bohatera wcielił się posępny Ralph Fiennes - grający Oniegina - najpierw zblazowany, lekko cyniczny młodzieniec ze stołecznych salonów przeobraża się wskutek kolejnych przeżyć w człowieka niespełnionego, wewnętrznie wypalonego, który przegrał życie, gdyż nie potrafił w porę przyjąć uczucia zakochanej w nim kobiety. Natomiast wesoła Liv Tyler - grająca Tatianę - z młodej i pełnej optymizmu dziewczyny przeistacza się w dojrzałą kobietę świadomą swoich decyzji. Zadziwia także Martin Donovan - grający Leńskiego - uparty tak bardzo, że dla miłości jest w stanie poświęcić życie.

Piękne zdjęcia, które wyłapują najmniejszy grymas twarzy, spojrzenie lub gest i kontrastują z otwartą przestrzenią lub przepychem pałaców. Montaż i muzyka i te bale, z motywem walca, który rozbrzmiewa w uszach na długo po napisach końcowych.

Według tygodnika "Polityka" to tylko "chłodna ekranizacja poematu Puszkina wywołująca skrajne odrętwienie umysłowe". Ja porównałabym film do obrazu, bo jak on stworzony był przez silne emocje, często przeplatane z lekką mgiełką romantyzmu - jak ruch pędzla na płótnie - tak kolejne kadry filmu obnażają głębie tej romantycznej historii.
Film polecam jako głęboką analizę miłości i towarzyszącej jej straty.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones