Recenzja filmu

Legenda (1985)

W 1985 roku do kin w Europie i Ameryce wszedł film pt. "Legenda". Był to czwarty film w dorobku Ridleya Scotta. Fabuła filmu rozgrywała się w świecie goblinów i gnomów, w którym zły władca Darkness chce, aby świat spowiła na zawsze ciemność. Aby tego dokonać, wysyła swoich poddanych by zabili ostatnie dwa jednorożce. Udaje mi się zabić jednego z nich i porwać księżniczkę Lily. Jej ukochany Jack razem z duszkiem lasu Gumpem i jego przyjaciółmi wyrusza na wyprawę, by odzyskać Lily i nie dopuścić do uśmiercenia ostatniego jednorożca. Scenariusz filmu był przepisywany 15 razy, zanim finałowa wersja została ustalona. W produkcje zaangażowano takie gwiazdy, jak Tom Cruise i Tim Curry. Na potrzeby filmu została stworzona zaczarowana puszcza, w której skład wchodziły prawdziwe drzewa i około pięciu tysięcy żywych ptaków. Całość znajdowała się w hangarze 007, gdzie były kręcone filmy z Jamesem Bondem w Pinewood Studios. Kłopoty zaczęły się, gdy podczas kręcenia filmu owy hangar spłonął doszczętnie. Reszta filmu została dokręcana na przygotowanym w pośpiechu planie zastępczym. "Legenda" została wypuszczona w Europie przez studio 20th Century Fox, a w Ameryce przez Universal Pictures. Niestety film okazał się finansową klapą i przez kina przeszedł bez większego echa. Dopiero po latach, tak samo jak w przypadku poprzedniego filmu Ridleya Scotta "Łowcy androidów", stał się popularny i przez wielu fanów uważany jest za film kultowy. Główną przyczyną, dla której film został tak słabo przyjęty były zmiany, jakie wprowadzono po pierwszych testowych wyświetleniach. Słowem wprowadzenia, istnieje kilka różnych wersji filmu. Pierwsza wersja filmu tzw. ?Workprint? trwał 140 minut. Pierwsze oficjalne skrócona wersja filmu trwała 125 minut. Nigdy żadna z tych wersji nie została wyświetlana publicznie. Potem film został skrócony do 113 minut i został tylko raz przedpremierowo wyświetlony w Orange County, gdzie na podstawie nieprzychylnych reakcji został ponownie zredukowany do 94 minut. Wersja wyświetlana w kinach w Europie była krótsza od oryginału o około 46 minut. Wytwórnia Universal Pictures wyświetlająca film w Ameryce postanowiła, że należy ulepszyć film, żeby się lepiej sprzedał. Scott musiał przemontować film, aby uwydatnić wątek miłosny i przygodowy, pomniejszając tym samym wątek ratowania świata. Wersja amerykańska filmu trwała 89 minut. Przez owe redukcje widzowie nie byli w stanie lepiej poznać bohaterów i niektóre wątki zostały pomniejszone. Również dochodziło do złej synchronizacji dźwięku i błędów takich jak nagle znikająca tarcza. Kolejną różnicą w wersjach filmu była ścieżka dźwiękowa. Ridley Scott wiedział, że aby powołać świat przedstawiony w filmie do życia potrzebna jest do tego odpowiednia ścieżka dźwiękowa. Zadanie to powierzył Jerry'emu Goldsmithowi, z którym już pracował na planie "Obcego". Skończone dzieło Goldsmitha trwało 80 minut, było to właśnie to, czego szukał Scott. W tej partyturze udało się twórcy uchwycić całą magię świata "Legendy", doskonale komponując się z obrazem widzianym na ekranie. Sam Goldsmith stwierdził, że to jest jego najlepsze dzieło i po latach jego zdanie się nie zmieniło,. Jak mówił kompozytor, ścieżkę tę tworzył do 140-minutowej wersji filmu. Soundtrack dopasowany i odpowiedni przycięty do wersji 94-minutowej był puszczany z europejską wersją filmu. Amerykanie znowu musieli dodać coś od siebie twierdząc, że taka wersja nie spodoba się młodszym odbiorca filmu. Aby przyciągnąć większą ilość ludzi do kin postanowiono zastąpić ścieżkę dźwiękową Jerry'ego Goldsmitha całkowicie nową, napisaną przez popularny w tamtych czasach zespół Tangerine Dream. Różniła się ona znacząco od oryginału, zamiast orkiestry symfonicznej i chórów słyszymy muzykę elektroniczną. Przez co niektóre fragmenty w ogóle nie pasują do filmu zamiast zagrać delikatnie piosenkę o wróżkach słyszymy elektroniczne brzmienia wyrwane z kontekstu. Efekty specjalne jak i charakteryzacja w czasach wyświetlania filmu stały na bardzo wysokim poziomie. Dzisiaj niektóre efekty już nie robią takiego wrażenia, jak choćby wygląd Blixa i Poxa, który teraz może wydawać się komiczny i sztuczny. Co innego magiczna puszcza czy siedziba władcy ciemności, która wciąż jest niesamowicie realistyczna. Kolejnym atutem jest charakteryzacja władcy ciemności granego, przez Tima Curry wyglądająca niesamowicie efektywnie. Po chłodnym przyjęciu w kinach, film został otoczony kultem krążąc w drugim obiegu na kasetach VHS. Wkrótce w Ameryce można było oglądać europejską wersje filmu z oryginalną ścieżką dźwiękową. W 1999 roku firma Universal Pictures zdecydowała na wydanie filmu na dvd w wersji reżyserskiej. Przez 10 miesięcy przeszukiwano magazyny w poszukiwaniu jak najdłuższej wersji nie pociętego filmu. W końcu w kontenerze z napisem RSA (Ridley Scott Associates) znaleziono 113-minutową wersję wyświetlaną przedpremierowo w Orange County. Film został wydany na dvd w maju 2002 roku pod nazwą "Legend: Ultimate Edition". Film "Legenda" Ridleya Scotta jest naprawdę dobrym kawałkiem kina spod znaku fantasy. Pomimo swojego wieku wciąż potrafi zachwycić, a ścieżka Jerry'ego Goldsmitha jest uważana za jedną z najlepszych w jego karierze. Dlatego dziwne jest, że zdecydowano się pociąć i zastąpić to, co najlepsze w filmie i oczekiwać, że przyniesie spore zyski. Ridley Scott, mając nauczkę po nakręceniu "Łowcy androidów", w którym także nie obyło się bez cięć i wymuszonej wersji zakończenia wykładającej wszystko na tacy, powinien bardziej zawalczyć o wprowadzenie filmu w swojej wizji. Jeśli miałoby się do wyboru wersje amerykańską, europejską czy reżyserską bez zastanowienia należy sięgnąć po wersję reżyserską, która przedstawia najlepiej założenia reżysera w swej pierwotnej wersji a wersje amerykańską, aby zobaczyć, jak można zniszczyć naprawdę dobry film.