Noc(e) w Warszawie

Michał Marczak podgląda młodych ludzi, jak ci od wieczora do bladego rana imprezują, tańczą, palą papierosy, uprawiają seks, piją i rozmawiają. Często właśnie w takiej kolejności. Dla głównego
"Wszystkie nieprzespane noce" otwiera scena rozgrywająca się w czasie chyba najważniejszej nocy w roku: tej z 31 grudnia na 1 stycznia. Główny bohater filmu, Krzysiek (nazwany tak po grającym go aktorze, Krzysztofie Bagińskim), obserwuje wybuchające nad Warszawą sztuczne ognie i przytacza różne statystyki dotyczące ludzkiego życia: podobno gdyby każdą czynność robić bez przerwy, to uprawianie seksu zajęłoby siedem miesięcy, nudzenie się – to dwa lata wyjęte z życiorysu, a rozstawanie się z "drugimi połówkami" –  trwałoby siedemnaście godzin. Bohater buntuje się przeciwko ostatniemu z tych czasowych "wycinków" życia: niecała doba na zrywanie? Za mało.

Krzysiek jest bowiem krótko po zerwaniu z dziewczyną, z którą był pięć lat. Trudno mu uporządkować własne uczucia i rozwiązać zaistniałe problemy. Zamieszkuje razem ze swoim najlepszym kumplem, Michałem (Michał Huszcza). Obaj prowadzą zdecydowanie "nocny" tryb życia, dużo imprezując, tańcząc, szalejąc i rozmawiając do samego świtu. Są sami przeciwko reszcie świata, przynajmniej tak się widzą. Ich "braterstwo" burzy jednak pojawienie się Evy, z którą lata wcześniej chodził Michał. Krzysiek powoli zakochuje się w tej ciekawej i nietuzinkowej dziewczynie.



Najnowszy film Michała Marczaka nie jest spójnym fabularnie dziełem. Składają się na niego epizody z kolejnych nieprzespanych przez bohaterów nocy. A ci nie przesypiają ich z kilku powodów: przez imprezy, koncerty, spacery, seks, a także filozoficzno-światopoglądowe rozmowy do białego rana. Właściwie tylko w finale filmu doświadczamy środka dnia, gdyż bohaterowie są aktywni tylko nocą i wczesnym rankiem, buntując się tym samym przeciwko właściwie wszystkiemu: systemowi, rzeczywistości, w której przyszło im żyć i odwiecznemu porządkowi rytmu dobowego.

Momentami film zbliża się do stylistyki video artu albo teledysku, zwłaszcza w scenach taneczno-muzycznych. Mógłby być także ładnie i wyjątkowo profesjonalnie nakręconym vlogiem. Jest jednak przegadanym i quasi-dokumentalnym dramatem obyczajowym, rzekomo ukazującym "współczesny portret pokolenia". Trudno mi jednak uwierzyć w tych "współczesnych" młodych ludzi bez smartfonów, dizajniersko-markowych ciuchów i aury vege-glutenfree-eko hipsterstwa spod znaku Starbucksa i H&M. Zwłaszcza w europejsko-stołecznym mieście Warszawa.

"Wszystkie nieprzespane noce" można podzielić na trzy części: w pierwszej Krzysiek trzyma sztamę z Michałem, w drugiej – Krzysiek zajmuje się tylko Evą, w ostatniej zaś bohater jest sam w świetle dnia. Nie śpi z różnych powodów, głównie bawiąc się. Poprzez zabawę Krzysiek próbuje zdefiniować siebie, a widz nie wie o nim wiele. Może się jednak domyślić, że bohater skądś (rodzice?) ma pieniądze na kolejne drinki, bilety na koncerty, bilety po Polsce etc., jest obyty w świecie (zna świetnie język angielski i ma znajomych zza granicy), nieobce są mu różne używki od marihuany do kokainy i wydaje się niegłupi (może za dnia coś studiuje?).



Produkcja niesie ze sobą dużą dozę nostalgii, a prawie cała magia tego filmu wiąże się z tym, że widz zaczyna się zastanawiać, kiedy ostatnio dobrze się bawiąc, zarwał całą noc. Kiedy był na tak dobrej domówce, że wrócił do siebie pierwszym dziennym autobusem? Kiedy leżąc zupełnie nago w łóżku z drugą osobą, oboje rozmawiali i kochali się na zmianę aż do pory na śniadanie? Młodsi widzowie pewnie uśmiechną się i pomyślą o niedawnej nocy, starsi – no cóż, może o nocy kilka(naście) dobrych lat wstecz.

Dzieło Marczaka jest ładnie nakręcone i może pochwalić się chillową ścieżką dźwiękową, która działa odprężająco i uspokajająco. Fabularnie jednak traktuję je jako ciekawostkę okołofilmową. Formą przypomina vloga, a treścią niejednokrotnie filmiki wrzucane dla lajków na fejsbuka. Doceniam oryginalność produkcji i role młodych aktorów grających właściwie siebie, ale "Wszystkie nieprzespane noce" wydają mi się nieco pretensjonalne i sztuczne. Obraz młodych ludzi jest romantycznie wyidealizowany i przeestetyzowany (różowy królik!), a oni sami są niezdrowo oderwani od codziennego świata (tu znowu królik).

Marczak zdaje się zapominać, że na nasze życie składają się zarówno noce, jak i dni, a intymność i tajemniczość ciemności powiedzmy, że można odtworzyć zaciągając ciężkie kotary i odgradzając się od promieni słońca nawet późnym południem. Życie to suma wszystkiego. Także filmów, na które wybieramy się do kina. "Wszystkie nieprzespane noce" w kameralnej sali na niewielkim ekranie na pewno podziałają na widza odstresowująco, ale wywietrzeją z jego głowy niestety równie szybko jak wymieszane z wodą piwo.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Wszystkie nieprzespane noce" Michała Marczaka wcale nie są filmem pokoleniowym, opowiadającym o... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones