Recenzja filmu

Mój kuzyn Zoran (2013)
Matteo Oleotto
Giuseppe Battiston
Teco Celio

Paolo, wino i lotki

Mimo narastającej przez niemal cały film niechęci do Paolo, trudno mu nie wybaczyć, kiedy ten postanawia poprawę. A trzeba przyznać, że na jego występki nie raz otwiera się nóż w kieszeni.
Główny bohater filmu "Mój kuzyn Zoran" jest prawie tak antypatyczny jak Abe (Jordan Gelber) z "Czarnego konia" Todda Solondza. Od początku nie robi dobrego wrażenia, a potem jest jeszcze gorzej. Zraża do siebie kłamstwami, rozróbami, rozwydrzeniem i pijaństwem. Z kimś takim nie wytrzymałby absolutnie nikt przy zdrowych zmysłach. No chyba że rodzina.



W życiu zmierzającego do samodestrukcji Paolo zmiany przychodzą wraz z nieoczekiwaną wiadomością o śmierci mieszkającej na Słowenii ciotki. 40-letni Włoch niespecjalnie ją pamięta, ale zwabiony nadzieją na spadek jedzie na oględziny. Na miejscu okazuje się, że żadnych pieniędzy nie ma, ale jest za to nastoletni Zoran, który potrzebuje kilkudniowej opieki, zanim zostanie wysłany do Domu Dziecka. Gdyby nie cudowny talent chłopaka do gry w darta, Paolo pozbyłby się go przy pierwszej sposobności. Jego wstrętny charakter podpowiada mu jednak, że na kuzynie można sporo zarobić.

Stosunek Paolo do Zorana w pełni oddaje oryginalny tytuł filmu brzmiący w dosłownym tłumaczeniu: "Zoran, mój kuzyn idiota". Dla Paolo zresztą wszyscy, którzy nie są nim, są frajerami i idiotami – oprócz byłej żony, która już od wielu lat wiedzie szczęśliwe życie z innym mężczyzną. Wydaje się, że tylko ona ma wpływ na bohatera i jest jedyną osobą, która może go zmienić. Tymczasem (zaskoczenie!) to zahukany Zoran okaże się najsilniejszym bodźcem do zmian dla – wydawałoby się nieuleczalnie egoistycznego – Paolo. Po raz kolejny kino udowadnia, że żadna więź nie jest tak silna jak więź rodzinna i że nikt nie zniesie tak wiele za tak niewiele jak krewny.  



Oprócz tej pocieszającej prawdy "Zoran" niesie w sobie lekcję, że na zmiany na lepsze nigdy nie jest za późno. Mimo narastającej przez niemal cały film niechęci do Paolo, trudno mu nie wybaczyć, kiedy ten postanawia poprawę. A trzeba przyznać, że na jego występki nie raz otwiera się nóż w kieszeni. Pokrętna logika Paolo będąca wynikiem jego skrajnego egoizmu prowadzi czasem do rozbrajających absurdów. Bohater Matteo Oleotto ma więc tę przewagę nad postacią z filmu Solondza, że oprócz irytowania potrafi też rozbawić, a tym samym – w pewnym sensie – zdobyć serce widza. Być może nie byłoby to możliwe, gdyby nie świetny w swojej roli Giuseppe Battiston. Aktorowi udało się stworzyć bohatera na tyle wrednego, by go nie lubić, a jednocześnie tak magnetycznego, że chce się go oglądać na ekranie. Trudna to sztuka i warta sprawdzenia.
1 10
Moja ocena:
7
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones