Recenzja filmu

Jestem najlepsza. Ja, Tonya (2017)
Craig Gillespie
Margot Robbie
Sebastian Stan

Połamania nóg

Tonya Harding (Margot Robbie) to młoda i ambitna łyżwiarka figurowa, której życie prywatne to istny rollercoaster. Od dzieciństwa młoda kobieta musi mierzyć się z toksyczną matką (Allison
W ostatnich latach jesteśmy zalewani ilością filmów biograficznych o znanych aktorach, piosenkarzach, politykach, mężach stanu czy zwykłych ludziach, którzy zrobili coś niezwykłego. Jest to spowodowane brakiem ciekawych scenariuszy, łatwiej przecież sięgnąć po historię napisaną przez życie niż samemu napisać skrypt. Niestety w większości przypadków filmy biograficzne mają formę filmowych czytanek, w których stawia się pomnik danej osobie. Na szczęście w natłoku biograficznych laurek pojawiają się czasem takie perełki jak "Ja, Tonya".



Tonya Harding (Margot Robbie) to młoda i ambitna łyżwiarka figurowa, której życie prywatne to istny rollercoaster. Od dzieciństwa młoda kobieta musi mierzyć się z toksyczną matką (Allison Janney), która nigdy nie przepuści okazji, żeby wyżyć się na swojej córce. Sytuacja się nie zmienia, kiedy Tonya wychodzi za mąż, gdyż jej mąż (Sebastian Stan) okazuje się nieudacznikiem i damskim bokserem. To właśnie przez męża życie bohaterki komplikuje się, gdy ten wikła się w sprawę ataku na łyżwiarkę Nancy Kerrigan (Caitlin Carver).

Obraz Craiga Gillespiego to fantastyczna odtrutka na wszystkie nadęte biografie, jakie nawiedzały nasze kina w przeciągu kilku ostatnich lat. Obraz jest zrealizowany w niezwykle brawurowym i dynamicznym stylu. Błyskawiczna narracja, w której tytułowa bohaterka opowiada nam o swoich przeżyciach, momentami przypomina kino Martina Scorsese, więc promowanie filmu jako "Chłopców z ferajny" na lodzie czy damskiego "Wilka z Wall Street" jest jak najbardziej trafione.



"Ja, Tonya" to nie tylko ciekawa opowieść o jednej z najbardziej kontrowersyjnych dyscyplin sportowych, ale także udana historia rodzinna. W ciągu zaledwie dwóch godzin twórcy doskonale ilustrują nam piekło, przez jakie musiała przejść Harding. Od dzieciństwa zmagała się z kosmicznymi ambicjami swojej matki, a gdy tylko opuściła rodzinne gniazdo, trafiła na człowieka, który zrujnował jej obiecującą karierę.

Film z pewnością nie byłby tak dobry, gdyby nie wybitne kreacje aktorskie. Margot Robbie swoją rolą udowodniła, że nie jest tylko piękną kobietą z "Wilka z Wall Street" ale pokazała swoje ogromne spektrum aktorskich umiejętności. Miejmy nadzieję, że australijska gwiazda będzie dostawać kolejne ciekawe propozycje, bo w tej chwili to jedna z najlepszych aktorek młodego pokolenia. Znana głównie z telewizyjnych kreacji Allison Janney w roli zaborczej i wulgarnej matki wypada wyśmienicie i wszystkie nagrody sezonu, które zdobyła, są jak najbardziej zasłużone. Choć to kobiety grają tutaj pierwsze skrzypce, to chciałbym wyróżnić jeszcze Paula Waltera Hausera. Jako gruby nieudacznik Shawn Eckhardt, który stara się przekonać wszystkich, że jest wpływowym agentem zwalczającym terroryzm i mającym szerokie kontakty jest najlepszym elementem humorystycznym filmu. Mam nadzieję, że jeszcze o nim kiedyś usłyszymy.



Technicznie film jest zrobiony bardzo bezpiecznie. Choć formuła filmu, czyli przeplatanie historii z inscenizowanymi wywiadami bohaterów jest już dosyć ograna to dzięki charyzmie Margot Robbie i Sebastiana Stana tym razem się udało. Twórcy mogliby także nieco dopracować sekwencję jazdy figurowej, aby wyglądała bardziej autentycznie. Największy jednak zarzut mam do spłycenia relacji głównej bohaterki z matką i mężem do typowych elementów humorystycznych. Trywializowanie takiego problemu i staranie się go obśmiać w każdej scenie mnie osobiście nie przekonało.

"Ja, Tonya" to biografia zrobiona z przysłowiowym "jajem", która zgrabnie bawi się konwencją dramatu sportowego (nawiązania do słynnej sekwencji treningowej z "Rocky'ego"). Dzieło wyróżnia się tym, że nie gloryfikuje ani nie potępia poczynań głównej bohaterki, pokazując zarówno jej dobre, jak i złe strony, dzięki czemu możemy oglądać ciekawych bohaterów, pozbawionych tej wyidealizowanej filmowej otoczki. 
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kolejna sztampowa, hollywoodzka biografia sportowa, w której bohaterka pokona przeciwności losu, uroni... czytaj więcej
Biografie stanowią niewdzięczny materiał na film. Trudno w dwie godziny streścić czyjś życiorys,... czytaj więcej
"Ameryka, sami wiecie… potrzebują kogoś kochać, ale potrzebują też kogoś, kogo będą mogli nienawidzić."... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones